Niewiele brakowało, aby biało-czerwoni wystąpili w tym meczu bez... bramkarza. Kontuzje dopadły Józefa Wandzika i młodego Aleksandra Kłaka, a Kazimierzowi Sidorczukowi przydarzył się wypadek samochodowy. Selekcjoner zabrał więc na towarzyski wyjazdowy mecz z aktualnymi wówczas mistrzami Europy jednego zdrowego golkipera z reprezentacyjnym doświadczeniem Jarosława Bakę i niespełna 18-letniego nowicjusza Arkadiusza Onyszkę. Zanosiło się na katastrofę, ale zdarzył się cud. Polacy rozegrali jedno z najlepszych spotkań za kadencji Andrzeja Strejlaua i byli o włos od sensacyjnego zwycięstwa. Niestety, w doliczonym czasie wyrównującą bramkę dla gospodarzy zdobył niezrównany Dennis Bergkamp.
15
J. Ellerman
13
S. Valckx
Generał Rinus Michels powołał pod broń cały kwiat holenderskiego futbolu. Nie mógł co prawda wystąpić na stadionie PSV Marco van Basten, ale zjawił się Rijkaard, co samo w sobie stanowiło sensację, bowiem Frank pogniewał się na reprezentację i zapowiedział, że już w niej nie zagra. Michels, który ma słabość do paru zawodników, w tym i do Rijkaarda – wspólnie odnieśli największe sukcesy – osobiście zatelefonował do Mediolanu i zaprosił wspaniałego piłkarza do reprezentacji. Tej prośbie Rijkaard nie mógł odmówić.
Reprezentacja Polski przed meczem z Holandią w Eindhoven. Od lewej: Dariusz Wdowczyk, Jarosław Bako, Roman Szewczyk, Piotr Soczyński, Jan Urban, Piotr Czachowski, Dariusz Kubicki, Jan Furtok, Jacek Ziober, Roman Kosecki, Janusz Nawrocki.
Gdy już wydawało się, że najlepsze, co może nas spotkać, to dociągnięcie remisu do końca, Jacek Ziober przejął piłkę na własnej połowie boiska, popędził co sił w nogach, wyciągnął z bramki van Breukelena i wrzucił piłkę do siatki. 1:0 dla Polski w 87. minucie! Teoretycznie nie było cudów, by biało-czerwoni nie wygrali tego meczu.
Tego nikt z 15 tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie w Eindhoven się nie spodziewał. W końcówce spotkania po kapitalnej solowej akcji prowadzenie dla biało-czerwonych zdobył Jacek Ziober. Z gratulacjami spieszy 19-letni Wojciech Kowalczyk.
To dobrze, że nawet spotkanie towarzyskie zdołało wykrzesać u piłkarzy takie zaangażowanie. Kilku z nich wypadło wręcz bardzo dobrze. Niewątpliwie gwiazdą w polskim zespole był Ziober, choć znów parę razy zagrał egoistycznie, zapominając nieco o partnerach. Po jednym z jego rajdów, kiedy na krótkim odcinku ograł dwóch rywali i jednego z Holendrów wyprzedził o kilka metrów, głośny szmer podziwu rozległ się na trybunach. Dobrze spisywał się i Furtok, niebezpieczny w każdym dojściu do piłki, choć uraz po ostatnim występie w Bundeslidze mocno mu doskwierał i polski napastnik wcześniej musiał opuścić boisko.
W młodości chciał zostać nauczycielem, skończył nawet pedagogikę, ale ostatecznie postawił na futbol. Jego kariera ruszyła z kopyta w 1982 roku, gdy z Utrechtu trafił do Nottingham Forest, gdzie miał zastąpić odchodzącego z klubu legendarnego Petera Shiltona. Spisał się znakomicie. Zdobył szacunek fanów, renomę jednego z najlepszych bramkarzy na Wyspach, a przy okazji pomógł drużynie wywalczyć trzecie miejsce w lidze, a potem awansować do półfinału Pucharu UEFA. Po dwóch latach wrócił do ojczyzny, przyjmując ofertę PSV Eindhoven. Największe sukcesy świętował w 1988 roku. Najpierw sięgnął po Puchar Europy, broniąc decydującą jedenastkę w kończącym starcie z Benfiką Lizbona konkursie rzutów karnych, a miesiąc później z reprezentacją zdobył mistrzostwo Europy.
„Nadeszła 87. minuta. Kowalczyk świetnie podał do rozpędzonego Ziobera. Wydawało się, że spychany na bok nasz reprezentant wyjedzie poza linię końcową, ale pomocnik Montpellier zdecydował się na uderzenie z ostrego kąta i było 1:0. Trener Strejlau powiedział po meczu, że miałby prawo mieć pretensje do swego piłkarza, gdyby ten przestrzelił. Z ławki wydawało się, że powinien podawać partnerowi” – tak opisał gola dla Polski dziennikarz „Piłki Nożnej”. Niewysoki piłkarz, który często grał jako napastnik, zdobył w kadrze narodowej tylko osiem bramek, a ostatnią z nich właśnie w Eindhoven. Potem już nie udała mu się ta sztuka, mimo że koszulkę z orłem na piersi przywdziewał jeszcze przez dwa lata. Reprezentacyjną przygodę zakończył w 1993 roku po przegranym 1:2 meczu z Turcją w eliminacjach mistrzostw świata.
► Eindhoven to 130. zagraniczne miasto goszczące reprezentację Polski
► Szósty mecz reprezentacji rozegrany na terytorium Holandii i szósty bez wygranej – 4 remisy i dwie porażki, bramki 3-7
► Jedenasty mecz przeciwko Holandii, bilans idealnie równy: 3-5-3, bramki: 11-11
► Czwarty mecz reprezentacji rozegrany 11 września i drugi kolejny remis
► 490. oficjalny mecz międzypaństwowy reprezentacji
► 75. mecz reprezentacji rozegrany we wrześniu
► 130. gol stracony przez reprezentację w meczach wrześniowych
► 890. gol strzelony przez reprezentację w meczu oficjalnym
► Po raz pierwszy w historii reprezentacja zagrała w Eindhoven
► Po raz pierwszy w reprezentacji zagrał zawodnik występujący na co dzień w angielskim klubie Aston Villa (Dariusz Kubicki), to drugi klub z tego kraju, który „dał” reprezentanta Polski
► Zagrało 13 zawodników z 12 klubów (dwóch z GKS-u Katowice)
► Żółta kartka nr 140 pokazana reprezentantowi Polski
► Tylko dwóch zawodników z tego meczu miało na koncie mniej niż 10 występów w reprezentacji (Andrzej Lesiak – 6, Wojciech Kowalczyk – 2)