„Auf Wiedersehen, Górnik!” – głosił wielki tytuł na okładce „Tempa”. Jesienią 1991 roku zabrzanie pożegnali się rozgrywkami o Puchar UEFA w kiepskim stylu, choć przed rewanżem wróżono im duże szanse na sukces. Z Hamburga wywieźli bowiem cenny remis 1:1. Taki wynik oznaczał, że na własnym boisku nawet nie musieli strzelić gola, o ile nie stracą bramki. Niestety… „Chcąc zremisować, jak mawiał Kazimierz Górski, trzeba wpierw starać się wygrać, a to nie leżało w możliwościach gospodarzy” – podsumowała krakowska redakcja. Z awansu do drugiej rundy cieszyli się więc goście, a z nimi dwóch reprezentantów Polski, Jan Furtok i Waldemar Matysik. Ten drugi, przez wiele lat filar Górnika, został przez kibiców przywitany owacją na stojąco. Pewnie było mu trochę głupio, że rozwiał ich marzenia o podboju piłkarskiej Europy w sezonie 1991/92.
15
W. Kamiński
16
A. Orzeszek
Piłkarze Górnika Zabrze przed rewanżowym przed meczem z Hamburger SV w 1. rundzie Pucharu UEFA 1991/92. Od lewej: Dariusz Koseła, Ryszard Staniek, Henryk Bałuszyński, Grzegorz Dziuk, Mirosław Szlezak, Krzysztof Zagórski, Remigiusz Golda, Mirosław Staniek, Tomasz Wałdoch, Marek Bęben, Piotr Jegor.
Przebieg tego meczu łatwo można było przewidzieć – goście będą atakować, a gospodarze skupią się na obronie, czekając na kontrę, może wolny, nie mówiąc o karnym. Trener Gerd-Volker Schock nie miał wyboru – w Hamburgu jego zespół, mimo nieustannego nękania Górników, zdołał ledwie zremisować, i to tracąc bramkę. Trener zabrzan Jan Kowalski po raz wtóry zdecydował się na wystawienie tylko jednego zawodnika w ataku, Henryka Bałuszyńskiego. Mógł co prawda wyznaczyć jeszcze do gry w przodzie Ryszarda Stańka i Andrzeja Orzeszka, ale i tak wszyscy wiedzieli, że ze swych najlepszych napastników nie mógł skorzystać. Ryszardowie – Cyroń i Kraus – wznowili już co prawda treningi, nawet wystąpili w drugiej drużynie Górnika, ale do tak ważnego meczu, jak środowa potyczka z HSV, nie byli jeszcze przygotowani.
Marek Bęben w Hamburgu skapitulował tylko raz, po strzale rezerwowego Uwe Eckela. W rewanżu aż trzy razy musiał sięgnąć po piłkę do siatki.
Osobnym rozdziałem był we wczorajszym meczu występ Waldemara Matysika. Były piłkarz Górnika obecnie grający w HSV ma w Zabrzu wielu kibiców i przyjaciół. Zgotowali mu oni serdeczne przyjęcie, a zawodnik odwdzięczył się za to znakomitą grą. Zresztą, innych występów Matysika w Zabrzu nikt nie pamięta. „Waldi” potrafi załatać każdą dziurę, dzięki czemu środkowi pomocnicy, rywale Górnika, mieli nie tylko dużo swobody, ale przede wszystkim spokojną głowę. Nie musieli się obawiać, że stracą bramkę.
Ryszard Staniek w rajdzie na bramkę drużyny z Hamburga. Akcji przygląda się Waldemar Matysik (w środku), który po raz pierwszy zagrał na zabrzańskim stadionie przeciwko swoim byłym kolegom klubowym.
Po utracie gola taktyka zabrzan uległa gwałtownej reorientacji. Na boisko wybiegł „młody żonkoś” Orzeszek, wspierając Bałuszyńskiego. Wreszcie chwilę oddechu mieli zabrzańscy defensorzy, zaś bramkarz Golz, prawie bezrobotny, przypomniał sobie o swoich obowiązkach. Tak upragnionych goli zabrzański stadion się nie doczekał, zaś poza efektownym strzałem Bałuszyńskiego, wcześniejszą akcją Zagórskiego (sytuacja z pierwszej połowy, kiedy to zabrzanin „oko w oko” z Golzem posłał piłkę ponad bramką) i sytuacją Orzeszka z końca meczu Niemcy nie byli właściwie zagrożeni.
Gospodarze walczyli w tym meczu do upadłego. Od lewej: Mirosław Staniek, Waldemar Matysik, Armin Eck i Ryszard Staniek. W głębi widoczny bramkarz Górnika, Marek Bęben.
„Po meczu trener Kowalski nie zgłaszał pretensji do Bałuszyńskiego, który miał najwięcej okazji do zagrożenia bramce gości, ale w głębi duszy żałował, że zamiast 19-latka nie miał tego dnia w przodzie na przykład Cyronia. Bałuszyński, z którego oczywiście może wyrosnąć dobry napastnik, na razie jeszcze wiele nie umie. Nie potrafi na przykład uwolnić się od kryjącego obrońcy, a sytuacji, kiedy po jednym udanym zwodzie znalazłby się przed bramkarzem, nie brakowało. Chłopak gra tak, jak umie. Jeszcze nie wybiera optymalnych rozwiązań, mógłby być bardziej przebojowy” – tak oceniła jego występ redakcja „Piłki Nożnej”. Komentarz był surowy, ale wkrótce okazało się, że trochę nietrafiony. Piłkarz Górnika robił szybkie postępy, a dwa i pół roku później najpierw zadebiutował w reprezentacji, a potem dostał ofertę z Bundesligi i został zawodnikiem VfL Bochum.
Być może pamiętają go jeszcze kibice Lechii Gdańsk, bo w 2015 roku krótko, przez niespełna pół roku, był trenerem tej drużyny. Jako szkoleniowiec (wcześniej prowadził m.in. Arminię Bielefeld, 1. FC Saarbrücken i 1. FC Nürnberg) nie osiągnął jednak takich sukcesów, jakie były jego udziałem, gdy biegał jeszcze po boisku. W drużynie z Hamburga grał przez czternaście lat, a w tym czasie zdobył Puchar Europy (w 1983 roku po zwycięstwie 1:0 w finale nad Juventusem Turyn, w którego składzie był Zbigniew Boniek), dwa razy sięgnął po mistrzostwo i raz po Puchar RFN, dotarł też do finału Pucharu UEFA. W pierwszym meczu z Górnikiem zabrakło go w składzie, bo leczył kontuzję. W rewanżu pokazał klasę. W drugiej połowie to właśnie po jego strzałach ekipa z portowego miasta zdobyła bezpieczną przewagę, którą potem jeszcze zdołała powiększyć. To głównie jemu HSV zawdzięczał awans do 2. rundy.
Uśmiechnięty, choć nie do końca zadowolony ze swojego zabrzańskiego występu wsiadał do autokaru HSV Jan Furtok. Walka z Mirosławem Szlezakiem, jaką toczył ekskatowiczanin, przypominała czasami walkę bokserów. Nikt nie cofnął nogi, nikt nie usunął głowy, a masażyści mieli ręce pełne roboty. Furtok Górnikowi bramki nie strzelił, ale obiecuje, że poprawi swoje konto w następnych meczach pucharowych.
► 384. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 50. porażka polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku
► 120. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach na własnym boisku ze straconą bramką
► Szósty kolejny mecz Górnika Zabrze w Pucharze UEFA ze straconą bramką
► W 9 (na 10 wszystkich) meczach w Pucharze UEFA Górnik Zabrze tracił minimum 1 bramkę
► 20. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku bez zdobytej bramki
► 30. mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku ze straconą bramką
► Pierwszy gol dla Hamburger SV był bramką nr 80 straconą przez polskie kluby w Pucharze UEFA na własnym boisku
► Pierwszy gol dla Hamburger SV był bramką nr 50 straconą przez polskie kluby w meczach 1/32 finału Pucharu UEFA na własnym boisku
► Trzeci gol dla Hamburger SV był bramką nr 30 straconą przez Górnika Zabrze w europejskich pucharach na własnym boisku
► Jubileuszowa potyczka (dwumecz) nr 100 polskiego klubu w europejskich pucharach kończona na własnym boisku
► Jubileuszowy 70. mecz Górnika Zabrze w europejskich pucharach
► Jubileuszowy 10. mecz Górnika Zabrze w Pucharze UEFA
► 25. potyczka (dwumecz) polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów kończona na własnym boisku
► 138. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► Pierwsza porażka polskiego klubu w Pucharze UEFA na własnym boisku w rozmiarze 0:3
► Pierwsza porażka polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów na własnym boisku w rozmiarze 0:3
► Pierwsza porażka Górnika Zabrze w europejskich pucharach na własnym boisku w rozmiarze 0:3
► Pierwsza potyczka (dwumecz) Górnika Zabrze w 1/32 finału Pucharu UEFA kończona na własnym boisku
► Trzeci kolejny mecz Górnika Zabrze w europejskich pucharach na własnym boisku bez zdobytej bramki, w poprzednich 29 meczach Górnik strzelał minimum 1 bramkę
► W siedmiu (na 8 wszystkich) meczach w 1/32 finału europejskich pucharów (wszystkie w Pucharze UEFA) Górnik Zabrze tracił minimum 1 bramkę
► We wszystkich 4 meczach 1/32 finału Pucharu UEFA na własnym boisku Górnik Zabrze tracił minimum 1 bramkę
► Pierwszy gol dla Hamburger SV był bramką nr 140 straconą przez polskie kluby w meczach 1/32 finału europejskich pucharów
► Trzeci gol dla Hamburger SV był bramką nr 20 straconą przez Górnika Zabrze w Pucharze UEFA