Dla piłkarzy z Zabrza ten mecz miał być jak dobry deser po smacznym obiedzie. Właśnie sięgnęli po mistrzostwo Polski, kilku z nich szykowało się już do wyjazdu na mundial w Meksyku, a w finale krajowego pucharu ich rywalem była dopiero piąta drużyna zakończonego sezonu. Niestety, smaczny kąsek Górnikom utknął w gardle. Do przerwy to ekipa z Katowic prowadziła 2:0 i choć potem faworyci zdobyli kontaktową bramkę, końcówka należała do GieKSy, która strzeliła kolejne dwa gole. „Kto się tego spodziewał?” – pytała po meczu redakcja „Piłki Nożnej”, od razu spiesząc z odpowiedzią: „Chyba najmniej ten facet, co obsługiwał zegar. U niego do końca pozostało tylko 2:1. Pewnie się zeźlił i też poszedł do domu”.
15
K. Rzeszutek
14
W. Morcinek
* Na podstawie dostępnych źródeł redakcji Biblioteki PZPN nie udało się ustalić minut, w których żółtymi kartkami zostali upomniani Jan Furtok, Jerzy Kapias i Józef Dankowski.
Zdobywcy Pucharu Polski w sezonie 1985/86, piłkarze GKS-u Katowice. Od lewej: Wiktor Morcinek, Andrzej Lesiak, Piotr Piekarczyk, Jerzy Kapias, Zbigniew Krzyżoś, Piotr Nazimek, masażysta Wojciech Spałek, Krzysztof Zając. W dolnym rzędzie: Jan Furtok, Grzegorz Cichoń, Robert Sęk, Marek Koniarek, Krzysztof Rzeszutek, Krzysztof Hetmański.
Sprawa się skomplikowała w momencie odnowienia się kontuzji Ossowskiemu, który skręcił staw skokowy. Po utracie dwóch bramek z kontrataków zdecydowałem się wystawić trzeciego napastnika. Jestem mimo wszystko pełen podziwu dla mojej drużyny za drugą połowę. Szybko zdobyła kontaktowego gola i były dalsze okazje do zmiany rezultatu. Ale cóż, taka jest piłka...
Piłkarze obu drużyn stworzyli widowisko, jakiego już dawno nie widzieliśmy na krajowych boiskach. W tym spotkaniu było wszystko to, co jest pieprzem i solą piłki nożnej. Padło pięć efektownych bramek, rozegrano kilkadziesiąt świetnych akcji, piłka błyskawicznie przechodziła spod jednego pola karnego na drugie. Niespotykana dramaturgia meczu mogła zadowolić nawet najbardziej wybrednych koneserów futbolu.
Szalona radość piłkarzy z Katowic po zdobyciu trofeum. Dla Marka Koniarka (trzyma nad głową puchar) to był jedyny w karierze triumf w tych rozgrywkach.
Faworytem był Górnik, tym bardziej, że GKS Katowice i tak miał zapewniony udział w Pucharze Zdobywców Pucharów, a to dlatego, że Górnik jako mistrz kraju wystartuje w Pucharze Europy. Miejsce w PZP było więc zarezerwowane dla drugiego finalisty. GKS postanowił jednak udowodnić, że w pełni zasłużył na start w europejskich pucharach. Ten zamiar w pełni został zrealizowany. Katowiczanie grali z podziwu godną ambicją, bojowością, a i umiejętnościami w tym dniu nie ustępowali mistrzom Polski.
„W ciągu ośmiu minut gry Górnik stracił dwie bramki. To był szok! Najpierw Marek Koniarek ograł Piotrowicza, dokładnie dośrodkował i Jan Furtok pokazał, że jest na liście najlepszych ligowych strzelców tuż za »królem« Zgutczyńskim. Po chwili to samo z Piotrowiczem zrobił Piotr Nazimek i ponownie Furtok wygrał z Wandzikiem. Na sektorze Katowic szał radości, na ławce Górnika szaleje Hubert Kostka. Przecież miał być długo oczekiwany dublet!” – tak początek spotkania opisał dziennikarz „Piłki Nożnej”. Marzenia zabrzan o zdobyciu podwójnej korony prysły ostatecznie w 87. minucie, gdy napastnik GKS-u skompletował hat-tricka, ustalając wynik na 4:1. Niespełna miesiąc później Furtok jako jedyny z katowiczan pojechał na mundial w Meksyku. Zagrał tam jednak tylko pół godziny w kończącym nasz udział w turnieju spotkaniu z Brazylią (0:4).
Gdy po meczu podszedł do niego dziennikarz „Przeglądu Sportowego”, z początku odmówił wywiadu. „Nie chce mi się nawet rozmawiać, bo taki jestem zdenerwowany” – odpalił. Po chwili jednak ochłonął i dość surowo podsumował występ zabrzan: „Katowice wygrały, bo zagrały od nas mądrzej. Straciliśmy bramki po ewidentnych błędach. Bardzo żałuję, że nie udało nam się zdobyć Pucharu Polski, bo prawdopodobnie nie będę miał już takiej szansy”. Pomocnik Górnika nie pomylił się, bo w finale tych rozgrywek nie było mu dane ponownie wystąpić, ale mówiąc te słowa, miał na myśli transfer do zagranicznego klubu, który obiecano mu sfinalizować zaraz po mundialu. Nic z tego nie wyszło. Komornicki grał więc na polskich boiskach jeszcze przez trzy lata. Zrealizował to marzenie dopiero w 1989 roku, gdy podpisał kontrakt ze szwajcarskim Aarau.
Jak to się stało, że na mecz, który pozornie miał być łatwym łupem Górnika, przyszło aż tyle ludzi? Ano, na Śląsku – okazało się jeszcze raz – potrafią ludzie robić imprezy, i to imprezy wielkiego formatu. Okazja ku temu to nie tylko finał Pucharu Polski, ale również 65-lecie Okręgowego Związku Piłki Nożnej i 30-lecie Stadionu Śląskiego. Widzieliśmy więc, oprócz wspaniałej orkiestry, również mecz sędziów reprezentacji Polski i Węgier, pożegnanie reprezentantów na mundial i odznaczono medalami najlepszych, wśród nich trenerów Antoniego Piechniczka i Huberta Kostkę. Na zmianę z górniczą orkiestrą pichcił na swych elektronicznych instrumentach Józef Skrzek. Ale to wszystko była uwertura do wielkiego widowiska, w które... specjalnie nie wierzyłem. Ot, Górnik strzeli w pierwszym kwadransie dwa gole i będzie można pójść poszukać, gdzie sprzedają smaczne krupnioki. Rzeczywistość okazała się inna.
► 32. finał Pucharu Polski
► Drugi mecz GKS-u Katowice z Górnikiem w PP, wcześniej w sezonie 1974/75 w ¼ finału wygrana zabrzan 1:0
► 33. mecz w finale Pucharu Polski (w sezonie 1953/54 rozegrane zostały dwa mecze Gwardia II Warszawa – Wisła Kraków, pierwszy po dogrywce zakończył się remisem)
► Drugi występ GKS-u Katowice w finale PP (w poprzednim sezonie porażka po rzutach karnych z Widzewem Łódź) i drugi na neutralnym boisku
► Jubileuszowy, 60. mecz GKS-u Katowice w PP
► Jubileuszowy, 120. mecz Górnika Zabrze w PP
► 260. bramka strzelona przez Górnika Zabrze w PP
► Pierwsza wygrana GKS-u Katowice w PP w rozmiarze 4:1
► Pierwsza porażka Górnika Zabrze w PP w rozmiarze 1:4
► 11. finał PP z udziałem Górnika Zabrze (6 triumfów), z czego 10. na neutralnym boisku (Górnik grał na neutralnym boisku tylko w meczach finałowych PP)
► Tylko w pierwszym swoim finale PP rozegranym na neutralnym boisku Górnik Zabrze nie strzelił żadnej bramki (porażka 0:3 z Legią Warszawa na Stadionie Dziesięciolecia w sezonie 1955/56)
► 80. mecz Górnika Zabrze w PP ze straconą bramką