
Chociaż kroczyli przez ciemne boisko, rywala się nie ulękli – w taki sposób, parafrazując słowa z Biblii, można byłoby podsumować ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Polski w Bytowie. Stołecznemu zespołowi w wygranej nie przeszkodziła nawet awaria oświetlenia, do której doszło w 66. minucie. Mocno przemeblowana ekipa Romeo Jozaka (w porówaniu z ligowym meczem z Wisłą Kraków) prowadziła 2:1. Gdy jupitery rozbłysły na nowo, legioniści dołożyli jeszcze jedno trafienie (sprezentowane przez gospodarzy). Na nic zdały się nadzieje licznie zgromadzonych fanów Drutex-Bytovii, którzy liczyli na to, że ich drużyna sprawi kolejną pucharową niespodziankę. W sezonie 2017/2018 ekipa trenera Adriana Stawskiego miała już na rozkładzie Lechię Gdańsk (1:0) i Pogoń Szczecin (0:0, k. 5-4). Wówczas o awansie decydował tylko jeden mecz. W ćwierćfinale do rozegrania pozostawał jeszcze rewanż w Warszawie. Jednak bytowianie już na starcie zawalili sprawę tracąc gola w 2. minucie. Na nic zdała się im nawet kontaktowa bramka zdobyta tuż przed przerwą. Popularnym Czarnym Wilkom zabrakło najwyraźniej wiary w możliwość odwrócenia losów spotkania.
68
B. Wolski
72
M. Hebel
28
J. Kuzdra
10
M. Jakóbowski
8
S. Kamiński
25
M. Szromnik
37
W. Wilczyński
Przyjazd Legii Warszawa do Bytowa był w tej miejscowości prawdziwy świętem. Stadion, na który zwykle może wejść niewiele ponad dwa tysiące widzów, zapełnił się bez problemu. Przedstawiciele Drutex-Bytovii twierdzili nawet, że gdyby obiekt mógł pomieścić dwadzieścia tysięcy fanów, to właśnie tyle oglądałoby starcie z mistrzami Polski.
Dla kibiców w Bytowie starcie z Legią Warszawa było nie lada wydarzeniem. Bilety na ćwierćfinałowe spotkanie PP z mistrzem Polski rozeszły się niczym świeże bułeczki.
Nic dziwnego, że bilety na pucharowe mecze Drutex-Bytovii sprzedają się błyskawicznie, skoro kibice widzieli już, jak ich drużyna odprawia z kwitkiem Pogoń Szczecin i Lechię Gdańsk (w tym sezonie), czy Zagłębie Lubin oraz Śląsk Wrocław (w poprzednim).
Po przerwie z boiska wiało nudą. Jeśli ktoś przyniósł na stadion poduszkę, mógł śmiało zrobić z niej użytek. Chwilę emocji przeżyliśmy w 66. minucie, kiedy... zgasło światło. W oczekiwaniu na powrót zasilania doskonale bawili się kibice, śpiewając przebój Arki Noego „Nie boje się gdy ciemno jest”. Nagły skok napięcia udało się dość szybko naprawić, ale po przymusowej przerwie gra nie uległa poprawie.
Chłopcy bardzo chcieli, podjęli walkę i dali z siebie wszystko, ale Legia wypunktowała nas jak rasowy bokser.
Mamy komfortową sytuację, ale do końca musimy być czujni. Jeśli nasze podejście do tego meczu będzie takie, jak przed starciem w Bytowie, to jestem pewien, że dobrze wykonamy swoją pracę.
Bohater ostatniej akcji… pierwszej połowy meczu. To on zachował się najprzytomniej w polu karnym Legii w 45. minucie wykorzystując zamieszanie, do którego doszło na 5 metrze bramki Radosława Cierzniaka. Pierwsze uderzenie Michała Szewczyka bramkarz Legii zdołał jeszcze odbić, ale przy dobitce był już bezradny. Gol pomocnika Bytovii wprawił w ekstazę miejscowych kibiców, mających nadzieję na odwrócenie losów rywalizacji. Tak się jednak nie stało, a bohater tej akcji nie wyszedł już na drugą połowę. Szewczyk był zawodnikiem, który pierwsze kroki w poważnej piłce stawiał w Wiśle Kraków. Trafił do niej (do zespołu występującego w Młodej Ekstraklasie) jako król strzelców Małopolskiej Ligi Juniorów (w barwach Zatorzanki Zator). Na przestrzeni 3 sezonów dane mu było wystąpić w kilkunastu spotkaniach pierwszego zespołu Białej Gwiazdy. Po odejściu z Krakowa w 2014 roku grał w Ruchu Chorzów i MKS-ie Kluczbork – skąd przeniósł się do Bytowa. W Bytovii występował przez rok. Jego bilans to 11 meczów i 1 gol – strzelony właśnie w starciu z Legią.
W Legii bardzo wiele sobie po nim obiecywano. W końcu za niemałe pieniądze do stolicy przychodził jeden z najlepszych albańskich napastników – a przynajmniej tak myślano. W swoim kraju był uwielbiany przez kibiców za gola strzelonego Rumunii podczas Euro 2016, który zapewnił Albanii jedyne zwycięstwo na ME. W Polsce Sadiku miewał przebłyski dobrej gry. W debiucie strzelił gola Górnikowi Zabrze, ale potem z jego dyspozycją bywało już różnie. Albańczyk miał spore problemy z aklimatyzacją w naszym kraju, zdobywał mało bramek, a w wielu meczach był najsłabszym zawodnikiem na boisku. Akurat spotkanie z Drutex-Bytovią w ćwierćfinale Pucharu Polski Sadiku mógł zaliczyć do udanych – zakończył je bowiem z dubletem. Były to jego ostatnie gole w barwach Legii. Reprezentant Albanii nie wypełnił 3-letniego kontraktu. Już po pół roku został sprzedany do hiszpańskiego Levante UD. W ekipie z Warszawy rozegrał 25 meczów i zdobył 7 bramek. Tylko dwie z nich padły w spotkaniach Lotto Ekstraklasy – ze wspomnianym Górnikiem (1:3) oraz z Zagłębiem Lubin (2:1).
W 66. minucie na stadionie nastała absolutna ciemność. Nikt nie wiedział, czy mecz w ogóle będzie kontynuowany. Działacze Drutex-Bytovii nerwowo chodzili z telefonami z dłoniach, ustalali, co spowodowało, że jupitery zgasły. Problem z agregatem – słyszeli piłkarze, którzy zeszli do szatni. Tam czekali na decyzję, czy spotkanie zostanie dokończona. Dla Legii, która przemierzyła do Bytowa prawie 500 kilometrów, scenariusz, by mecz miał być powtórzony, był fatalny. Po kilkunastu minutach wrócili jednak na boisko. I mimo kilku prób gospodarzy, dokończyli dzieła.
► 17. mecz Bytovii w PP
► 276. mecz Legii w PP
► Po raz drugi w swojej historii Bytovia zagrała na tak wysokim szczeblu (1/4 finału) PP
► Trzeci mecz Bytovii w ¼ finału PP, w każdym traciła minimum jedną bramkę
► 20. kolejny mecz Legii w PP ze zdobytą bramką
► Trzynasty, kolejny wyjazdowy mecz Legii w PP ze zdobytą bramką
► Dwunasty, kolejny mecz Legii w ¼ finału PP ze zdobytą bramką
► 30. wyjazdowy mecz Legii w ¼ finału PP
► 130. gol (trzeci) strzelony przez Legię w ¼ finału PP
► 20. gol (drugi dla Legii) stracony przez Bytovię w PP
► Pierwszy mecz tych drużyn w PP