
„Początek operacji Dunaj” – tymi trzema słowami redakcja „Przeglądu Sportowego” zapowiedziała pierwszy mecz Cracovii w eliminacjach Ligi Europy 2019/2020. Tytuł jest trochę mylący, bo miasto, do którego wybrała się drużyna Michała Probierza, wcale nie leży nad drugą co do długości rzeką na Starym Kontynencie, tylko w jej dolinie. Co więcej, wcale nie słynie z pięknych kamiennych mostów, lecz z parku termalnego i z tego, że choć należy do Słowacji, jest w 80 procentach zamieszkane przez Madziarów. To oni, jeszcze za czasów monarchii austro-węgierskiej, założyli klub DAC (skrót od Dunaszerdahelyi Atletikai Club). I oni – mimo stu lat zawiłej historii – wciąż są jego właścicielami, a także najwierniejszymi kibicami. Jak wiemy, Polak i Węgier to dwa bratanki – i być może dlatego starcie na MOL Aréna zakończyło się polubownym remisem. Przy okazji gospodarze okazali się wyjątkowo gościnni, strzelając oba gole. Pasy wyjechały z Dunajskiej Stredy z zaliczką, zwiastującą duże szanse na awans.
82
C. Blackman
9
E. Ramírez
19
A. Taiwo
Niemiecki trener węgierskiej drużyny grającej w lidze słowackiej, czyli Peter Hyballa. Gdy prowadził DAC Dunajská Streda, pewnie nie przyszło mu do głowy, że półtora roku później znajdzie pracę w Krakowie, jako szkoleniowiec Wisły. Co ciekawe, swój ekstraklasowy debiut zaliczył w meczu z… Cracovią.
Na trybunach MOL Arény zapanowała wielka przyjaźń. Przed meczem fani Cracovii wznosili okrzyki „Hungarija, Hungarija”, honorując miejscowych kibiców mocno związanych z Węgrami. Ci odpowiedzieli gromkim „Polska, Polska”. Wprost sielanka. Jakże inny obraz niż 24 godziny wcześniej w Bratysławie, gdy pseudokibice starli się z Bułgarami. Ale to były dwie różne grupy. Ci, którzy przyjechali do Dunajskiej Stredy, przyjechali na mecz.
Mimo wysiłków sztabu medycznego Cracovii, nie udało się postawić na nogi kontuzjowanego Michala Sipľaka, który obejrzał mecz z trybun. Zamiast niego w podstawowym składzie był Kamil Pestka, wracający z wypożyczenia do Chrobrego Głogów, dla którego był to pierwszy występ w barwach Pasów od grudnia zeszłego roku. Młody lewy obrońca miał na swej stronie sporo problemów. Szybko otrzymał żółtą kartkę, co nie ułatwiło mu pojedynków z rywalami. To także po akcji jego stroną gospodarze tuż przed przerwą trafili do siatki. (…) Całość wydarzeń z pierwszej połowy sprawiła, że Pestka na drugą połowę już nie wyszedł, zastąpiony w przerwie przez Diego Ferraresso, nominalnego prawego obrońcę.
Tak padła pierwsza bramka w tym meczu. Pelle van Amersfoort strzelił do pustej bramki, ale lot piłki przeciął jeszcze Dominik Kružliak i to słowackiemu obrońcy przypisano autorstwo gola.
W początkowej fazie utrzymywaliśmy się przy piłce, potrafiliśmy też sprawnie zmieniać kierunek akcji. Popełniliśmy jednak za dużo strat własnych i tym odbudowaliśmy drużynę Dunajskiej Stredy. Nie możemy tracić bramek w 44. minucie po kontrze, gdy prowadzimy na wyjeździe. W drugiej połowie nie potrafiliśmy wykorzystać swoich szans. Zrobimy wszystko, by zagrać jeszcze lepiej u siebie. Z pewnością będziemy mieli też jeszcze większe wsparcie fanów, takie jak miał tutaj zespół gospodarzy.
Gospodarze przeznaczyli dla kibiców Cracovii 635 biletów, które rozeszły się w mgnieniu oka. Chętnych na przyjazd do Dunajskiej Stredy było podobno trzy razy więcej.
Gol wpadł po jednej z mniej groźnych sytuacji. Van Amersfoort nie miał co zrobić z piłką, więc uderzył zza pola karnego. Lekko, niezbyt precyzyjnie, ale... szczęśliwie. Piłka odbiła się bowiem od Dominika Kružliaka, kompletnie zmyliła bramkarza i wpadła do siatki. Wkład obrońcy w tego gola był tak duży, że bramka została uznana za samobójczą. Cracovia prowadziła i tym samym postawiła się w świetnej sytuacji w dwumeczu. Tyle że na tej pozycji nie była długo, bo cztery minuty później obrona gości zaspała, następnie zakotłowało się w polu karnym i po zamieszaniu piłka wpadła do siatki. Gola strzelił Marko Divković, którego próbował jeszcze zastopować Michał Helik, ale bez powodzenia.
Krakowska defensywa na brzuchu i na łopatkach. Akcję, po której gospodarze strzelili wyrównującego gola, zaczął Węgier Zsolt Kalmár, rozkręcił Słowak Lukáš Čmelík, a sfinalizował Chorwat Marko Divković.
Jeden z dwóch piłkarzy DAC, obok Ľubomíra Šatki, który niedługo po dwumeczu z Cracovią przeprowadził się do Polski. Słowacki obrońca jeszcze latem 2019 roku zadebiutował w barwach poznańskiego Lecha, a Węgier pół roku później został zawodnikiem Piasta Gliwice. Vida na świat przyszedł w Budapeszcie i jest wychowankiem tamtejszego Vasasu, ale na dobre gry w piłkę uczył się w Holandii, dokąd wyjechał jako 16-latek. Trzy sezony spędził w młodzieżowych drużynach Twente Enschede, a potem podpisał kontrakt z De Graafschap, w którego barwach rozegrał kilka spotkań w Eredivisie. Nie mogąc się przebić do podstawowego składu, przeniósł się do Dunajskiej Stredy, gdzie od 2018 roku, czyli od chwili, gdy trenerem tej drużyny został Peter Hyballa, mógł liczyć na występ w niemal każdym meczu. Pasom gola nie strzelił, choć miał ku temu świetną okazję w 1. połowie. Jego uderzenie z woleja obronił Michal Peškovič.
To był jego pierwszy oficjalny występ w barwach Pasów. Holender trafił do Cracovii latem z Heerenveen, aby wzmocnić siłę ofensywną drużyny. W starciu z DAC nominalnie grał jako pomocnik, ale często zmieniał się w pierwszej linii z Portugalczykiem Rafaelem Lopesem. Bliski strzelenia gola był już w 29. minucie, ale piłka po jego strzale głową trafiła w poprzeczkę. Pod koniec pierwszej połowy to właśnie po jego uderzeniu z dystansu futbolówka odbiła się od Dominika Kružliaka i wpadła do siatki. W drugiej części spotkania van Amersfoort znów miał świetną okazję na pokonanie golkipera gospodarzy, jednak nie trafił w bramkę. „Współpraca Holendra z Lopesem wyglądała całkiem obiecująco i przyniosła Pasom arcyważnego w kontekście losów dwumeczu gola na wyjeździe” – oceniła redakcja „Przeglądu Sportowego”. Niestety, wkrótce się miało okazać, że to trafienie niewiele krakusom dało.
Od początku drugiej połowy ton grze zaczął nadawać zespół słowacki, choć trzeba przyznać, że o dominacji rywala nad naszą drużyną nie było mowy. Cracovia umiejętnie wybijała przeciwnika z uderzenia. (...) W 73. minucie powinna objąć prowadzenie. Przeprowadziła niezłą kontrę, a piłkę od Sergiu Hanki otrzymał Rafael Lopes. Portugalczyk uderzył jednak fatalnie, zbyt słabo, po ziemi i Martin Jedlička nie miał najmniejszych problemów ze złapaniem piłki. Do końca spotkania bramki już nie padły i Cracovia osiągnęła niezły rezultat w kontekście rewanżu przed własną publicznością.
► 1014. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 193. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 120. mecz polskiego klubu w LE bez zwycięstwa
► 30. wyjazdowy mecz polskiego klubu w LE ze straconą dokładnie 1 bramką
► 25. mecz polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów (wszystkie w Lidze Europy)
► 11. mecz polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów ze straconą bramką
► 11. mecz polskiego klubu w 1/512 finału europejskich pucharów ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 70. wyjazdowy mecz polskiego klubu w LE bez wygranej
► 350. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 130. mecz polskiego klubu w LE ze zdobytą bramką
► 10. wyjazdowy remis polskiego klubu w LE w rozmiarze 1:1
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/512 finału LE ze zdobytą bramką
► Pierwszy remis Cracovii w europejskich pucharach (po poprzednich 4 porażkach)
► Pierwszy gol strzelony przez Cracovię w wyjazdowym meczu europejskich pucharów
► Piąty mecz Cracovii w europejskich pucharach, piąty bez wygranej i piąty ze straconą minimum 1 bramką
► 10. gol stracony przez Cracovię w europejskich pucharach
► Trzeci wyjazdowy mecz Cracovii w europejskich pucharach, w każdym kolejnym krakowianie tracili 1 bramkę mniej niż w meczu poprzednim (3, 2, 1)
► Wszystkie 3 mecze Cracovii w 1/512 finału europejskich pucharów były meczami w Lidze Europy