
Do… czterech razy sztuka. Po trzech z rzędu przegranych finałach Pucharu Polski piłkarki z Sosnowca wreszcie przerwały fatalną passę i sięgnęły po trofeum. Sukces miał wyjątkowy smak, bo na ponowny triumf w rozgrywkach klub z Zagłębia czekał prawie dwie dekady – poprzednio wygrał je w 2002 roku, zwyciężając po rzutach karnych AZS Wrocław. Radość była tym większa, że drużyna Czarnych w sezonie 2020/2021 ustrzeliła dublet, a na stadionie warszawskiej Polonii pokonała ekipę, która sięgnęła po wicemistrzostwo. Jedyny gol w tym spotkaniu padł z karnego, którego sędzia podyktowała po konsultacji z VAR-em. Sosnowiczanki kończyły mecz w dziesiątkę. Za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę boisko musiała opuścić Alicja Materek.
► Uwaga: mecz Czarnych ze Spartą Daleszyce nie odbył się, sosnowiczankom przyznano walkower, a ich spotkanie w 1/8 finału z AZS UJ Kraków zakończyło się zwycięstwem 3:2 w serii rzutów karnych; rywalem UKS SMS Łódź w 1/16 finału była drużyna rezerw tego klubu.
9
D. Jaszek
13
P. Zawiślak
Trójka sędziowska i kapitanki obu drużyn przed meczem finałowym. Od lewej: Katarzyna Wójs, Anna Szymańska, Ewa Augustyn, Daria Kurzawa, Paulina Baranowska.
Na meczu finałowym pojawił się również, co w kobiecej piłce jest rzadkością, wóz VAR. I właśnie dzięki niemu mieliśmy pierwsze poważne emocje. W 23. minucie w polu karnym Alicja Sokołowska faulowała rywalkę, ale arbiter tego spotkania Ewa Augustyn początkowo nie dopatrzyła się przewinienia. Jednak po obejrzeniu powtórek wskazała na jedenasty metr, a rzut karny na bramkę zamieniła niezawodna Martyna Wiankowska i Czarne prowadziły 1:0.
W pierwszej części gry łódzka bramkarka Oliwia Szperkowska kilka razy uchroniła swój zespół przed stratą bramki. Czarne Sosnowiec fizycznie wyglądały średnio, a UKS SMS... jeszcze gorzej. Tak naprawdę ekipa z Miasta Włókniarzy nie stworzyła sobie dogodnej sytuacji do zdobycia gola. Po przerwie było już nieco lepiej pod tym względem, ale poza lekkim uderzeniem Dominiki Gąsieniec czy Adriany Achcińskiej z dystansu niewiele wynikało z ich akcji. Po drugiej stronie zaś piłka dwa razy wpadała do łódzkiej bramki po uderzeniach Weroniki Zawistowskiej. W obu przypadkach jednak reprezentantka Polski była na pozycji spalonej.
Od 72. minuty zespół z Sosnowca musiał grać w dziesiątkę. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarana została – w dość kontrowersyjnych okolicznościach – Alicja Materek, która miała faulować rywalkę przy oddawaniu strzału. Zawodniczka Czarnych nie zgadzała się z tą decyzją i opuściła boisko zalana łzami. Łodzianki chciały doprowadzić do wyrównania. W doliczonym czasie gry Adriana Achcińska miała kapitalną okazję, jednak jej strzał z rzutu wolnego obroniła Anna Szymańska. Zagłębianki wygrały 1:0 i mogą świętować zdobycie podwójnej korony!
„Ta ostatnia porażka w finale Pucharu Polski rok temu bardzo nas zabolała. Analizowałyśmy ten mecz bardzo długo i to był też taki moment, że powiedziałyśmy sobie, że mamy dość przegrywania, że mamy dość tych drugich czy trzecich miejsc na podium. Postawiłyśmy sobie wtedy dość ambitny cel: musimy zdobyć dublet. I proszę! Udało się. W tym sezonie mamy mistrzostwo i puchar” – cieszyła się po meczu. Dla Zawistowskiej ten triumf miał wyjątkowy kontekst z dwóch powodów. Po pierwsze, ze zdobycia trofeum cieszyła się na stadionie stołecznej Polonii, a Warszawa to jej rodzinne miasto. Po drugie to było jej ostatnie spotkanie w barwach Czarnych, bo podpisała kontrakt z wielkim Bayernem Monachium i latem przeniosła się do Niemiec. Sezon 2021/2022 spędziła na wypożyczeniu do FC Köln.
Gdy wychodziła na boisko przy Konwiktorskiej, nawet nie przyszło jej do głowy, że już niebawem z jedną ze swoich rywalek, a zarazem koleżanką z reprezentacji, będzie bronić barw tego samego klubu – i to… w Niemczech. Stało się jednak tak, że już kilka dni po finale Pucharu Polski kontrakt zaproponowali jej działacze z Kolonii, gdzie wkrótce miała się spotkać z Weroniką Zawistowską. Na stadionie Polonii obie pomocniczki stanęły jednak jeszcze po przeciwnych stronach barykady. Achcińska jak zwykle walczyła jak lwica, ale nie udało jej się zdobyć pucharu. „Wiemy, jakiej rangi jest drużyna Czarnych, jakie grają tam zawodniczki. Na pewno przewyższały nas doświadczeniem i to ostatecznie zaprocentowało. Niestety, jesteśmy bardzo młodym zespołem i stres trochę nas sparaliżował” – mówiła po meczu.
Jestem dumna z dziewczyn, z zespołu, że potrafiłyśmy się tak dobrze zorganizować w obronie. Każda oddała serducho, żeby ten mecz wygrać. Dla mnie osobiście to już siódmy triumf w tych rozgrywkach i mam nadzieję, że nie ostatni. Słyszałam ostatnio takie zdanie, że kto ma w bramce Anię Szymańską, ten ma Puchar Polski. Mam nadzieję, że ta zasada jeszcze parę razy się sprawdzi.
Po końcowym gwizdku na boisku oglądaliśmy wielką radość sosnowiczanek, które ostatni raz Puchar Polski wywalczyły w 2002 roku. Polały się też łzy szczęścia zawodniczek trenera Stemplewskiego. Okazałe trofeum piłkarkom Czarnych wręczył Zbigniew Boniek, prezes PZPN. Drużyna z Sosnowca za triumf w tych rozgrywkach dostała w nagrodę czek na 400 tysięcy złotych. Razem z piłkarkami zwycięstwo w finale świętował Arkadiusz Chęciński. Prezydent Sosnowca obchodził w sobotę 50. urodziny i triumf Czarnych potraktował jako najlepszy prezent.