Miało być miło, łatwo i przyjemnie. W rundzie kwalifikacyjnej Pucharu UEFA trzeci zespół poprzedniego sezonu ekstraklasy trafił na drużynę z Macedonii, której nazwa niewiele mówiła nawet największym ekspertom piłkarskim w Polsce. Niestety, już pierwszy mecz pokazał, że biedny jak mysz kościelna klub ze Skopje może jak równy z równym rywalizować z ekipą, która właśnie zyskała potężnego sponsora (GKS grał wówczas pod nazwą Dospel). Cementarnica, zgodnie ze swoją nazwą, zamurowała bramkę i u siebie uzyskała korzystny z jej punktu widzenia remis 0:0. W tej sytuacji przed rewanżem kwestia awansu pozostawała nadal otwarta.
21
P. Jean
8
D. Jakovlevski
15
D. Dimitrovski
To była straszna Sahara. Na boisku nie było czym oddychać, a po kilku minutach bolały nas gardła od suszy, jaką mieliśmy w ustach.
Przywitanie kapitanów obu drużyn: Mirosława Widucha (z lewej) i Gorana Hristovskiego. Między nimi sędzia z Irlandii Północnej, Mark Courtney.
Najbardziej zapracowanym zawodnikiem na boisku był Jarosław Tkocz, który kolejno w 38. i 52. minucie nie dał się zaskoczyć, choć gdyby puścił, nikt nie mógłby mieć do niego pretensji. Zwłaszcza w pierwszej połowie efektownie powstrzymał szarżującego… trenera Cementarnicy, Žanko Savova (w zastępstwie grającego trenera na ławce usiadł Gjorgji Jovanovski). Poza tym jeszcze trzykrotnie gospodarze powinni zdobyć bramkę (w 44. minucie – Riste Naumov, w 57. – Zlatko Tanevski i 87. – Jean), lecz zabrakło precyzji.
Pomocnik GKS-u Katowice Paweł Adamczyk w powietrznym pojedynku o piłkę z Žanko Savovem. Grający trener Cementarnicy Skopje nie wpisał się na listę strzelców, choć miał ku temu kilka znakomitych okazji, i… sam zdjął siebie z boiska. W 66. minucie zastąpił go Dejan Dimitrovski.
Mecz z Cementarnicą miał być rehabilitacją drużyny Edwarda Lorensa, po fatalnej wpadce na inaugurację ekstraklasy. Niestety, katowicka drużyna nadal przypominała zespół, który został rozgromiony przed tygodniem przez Groclin. Praktycznie przez całe spotkanie w środku pola toczyła się chaotyczna gra. Przemyślanych akcji było jak na lekarstwo, a katowiczanie głównie martwili się przede wszystkim o obronę bramki.
Gdy grał przeciwko GKS-owi Katowice, miał ledwie 20 lat i był dla polskich kibiców postacią całkowicie anonimową. Zmieniło się to w 2007 roku, gdy – już jako piłkarz Vardaru Skopje – podpisał kontrakt z poznańskim Lechem. Wysoki (189 cm), silny fizycznie i agresywnie grający obrońca w Kolejorzu przez trzy sezony był jednym z filarów drużyny, zdobywając mistrzostwo, Puchar i Superpuchar Polski. W sezonie 2009/10 stracił miejsce w składzie i w efekcie przeniósł się do Bełchatowa, gdzie na boiskach ekstraklasy zaliczył jeszcze 26 spotkań. Do swojej ojczyzny wrócił w 2012 roku i tam trzy lata później zakończył karierę jako piłkarz Vardaru. W reprezentacji Macedonii dostał szansę tylko raz – w grudniu 2010 roku uczestniczył w przegranym 0:1 sprawdzianie z Chinami.
Jedna z legend GKS-u, bo na stadionie przy Bukowej spędził aż dwanaście sezonów. Przez ten czas rozegrał 355 meczów, ale strzelił tylko jednego gola: w wygranym 4:0 starciu z Górnikiem Zabrze. Jego znakiem rozpoznawczym były „kółeczka”, kręcone z piłką na środku boiska. Po zakończeniu kariery… założył restaurację. „To był mój pomysł. Będzie już siódmy rok działalności. To, co robię, sprawia mi przyjemność. Jeżeli przez tyle lat restauracja dalej się rozwija, to myślę, że mogę być zadowolony. Nie mam teraz nic wspólnego z piłką, czasami tylko śledzę co się tam dzieje, więc jestem raczej tak z boku” – opowiadał w 2016 roku w rozmowie z Anną Brzęczek z klubowego portalu GieKSy.
Ten wynik nie jest najgorszy, bo czeka nas jeszcze przecież rewanż na własnym boisku. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że zagraliśmy słabo. Było jednak kilka powodów. Po pierwsze spotkanie odbywało się w potwornych warunkach atmosferycznych, gdzie ciężko było normalnie oddychać. Po drugie nie mogłem w pełni skorzystać z dwóch napastników, Yahayi i Léo, którym taka pogoda odpowiada. 0:0 to otwarty wynik i sprawa awansu rozstrzygnie się dopiero w Katowicach, gdzie musimy zagrać zdecydowanie lepiej. Sądzę, że mamy nadal olbrzymią szansę na awans do następnej rundy.
► 656. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 274. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 80. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA bez zdobytej bramki
► 35. mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach
► 21. mecz GKS-u Katowice w Pucharze UEFA
► Pierwszy wyjazdowy bezbramkowy remis GKS-u Katowice w europejskich pucharach
► Pierwszy mecz GKS-u Katowice w 1/128 Pucharu UEFA
► Trzeci kolejny remis polskiego klubu w wyjazdowym meczu Pucharu UEFA
► 8. mecz GKS-u Katowice w Pucharze UEFA bez zdobytej i 8. bez straconej bramki
► 10. wyjazdowy mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach bez strzelonej bramki