Ronaldo kontra Maciej Krzętowski, Juninho Paulista kontra Marcin Malinowski, Roberto Carlos kontra Bartłomiej Wilk. Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak – zdarzył się taki mecz! W końcówce czerwca 1996 roku przygotowująca się do igrzysk w Atlancie młodzieżowa reprezentacja Brazylii zmierzyła się ze swoimi rówieśnikami z Polski, mając w składzie całą plejadę gwiazd. Poza wspomnianymi na boisko wybiegli jeszcze starsi od pozostałych Bebeto, Rivaldo i Aldair, bo w kadrze każdego zespołu na olimpiadę mogli się znaleźć trzej zawodnicy, którzy ukończyli już 23 lata. Wydawało się, że biało-czerwoni w tej konfrontacji są bez szans. A jednak to oni sensacyjnie objęli prowadzenie po strzale napastnika łódzkiego ŁKS-u, Daniela Dubickiego. Gospodarze wyrównali jeszcze przed przerwą, ale potem długo nie potrafili pokonać kapitalnie broniącego młodego bramkarza Sokoła Tychy, Jerzego Dudka. Zwycięstwo zapewnili sobie dopiero w końcówce spotkania. Nieco ponad miesiąc później sięgnęli po medal, ale tylko brązowy. W półfinale sensacyjnie przegrali po dogrywce w Nigerią (3:4), która potem zdobyła złoto.
12
N. Dida
15
Z. Elias
13
d. Narciso
18
B. Marques
17
L. Luizão
Maciej Krzętowski pilnował słynnego Ronaldo jak oka w głowie. 20-letni Brazylijczyk miał już w dorobku tytuł mistrza świata, a starszy o rok obrońca Górnika Zabrze mógł się pochwalić tylko… 37 występami w polskiej ekstraklasie.
Po dłuższym czasie reaktywowana została kadra młodzieżowa do lat 23, traktowana jako bezpośrednie zaplecze pierwszej reprezentacji – od czerwca 1996 roku jej trenerem był Edward Lorens. W czasie tournée po Argentynie i Brazylii stworzyli ją głównie piłkarze drużyny walczącej w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy i igrzysk olimpijskich 1996. W sztabie, który poleciał za ocean, znajdowali się również trener Andrzej Zamilski, kierownik drużyny Ireneusz Zawadzki, lekarz Dariusz Grela i masażysta Grzegorz Majos.
Już wtedy przyszło mi do głowy, że to moja szansa, że muszę się wylansować, wypromować, a może ktoś mnie zauważy. Szczerze? Zagrałem kapitalnie. A przeciwko mnie Rivaldo, Aldair, Dida, Bebeto, Ronaldo… Wygrywaliśmy 1:0. Mieli szczęście, że przed przerwą poślizgnął się Paweł Skrzypek i Bebeto wyrównał na 1:1. Ostatecznie skończyło się 3:1 dla nich, ale zostawiliśmy po sobie bardzo dobre wrażenie, powinniśmy co najmniej zremisować. Po spotkaniu syn Juana Figera, potężnego menedżera, spotkał się ze mną, Krzyśkiem Nowakiem i Danielem Dubickim. Jeszcze na dobre nie zaczęła się rozmowa, a ja już wyszedłem przed szereg i powiedziałem: „Ja w to wchodzę, chcę tu zostać!” (niedługo potem Piekarski i Nowak podpisali kontrakty z Athletico Paranaense Kurytyba – przyp. red.). Poczułem to. Brazylia od pierwszego dnia przyciągała mnie jak magnes.
Minął właśnie kwadrans od pierwszego gwizdka, gdy zapachniało sensacją. Po kapitalnym rajdzie Bartosza Karwana piłka trafiła do Bartłomieja Wilka, który odegrał ją do Daniela Dubickiego. Snajper ŁKS-u nie dał szans bramkarzowi canarinhos i biało-czerwoni objęli prowadzenie.
Jeśli jesteście zdziwieni, że odnotowujemy to spotkanie, to macie do tego pełne prawo. W Polsce nie uznaje się tego meczu za oficjalny, wszak do Brazylii poleciała teoretycznie „reprezentacja olimpijska”, do której załapali się chociażby stawiający pierwsze kroki w dorosłym futbolu bracia Żewłakowowie. Co innego w Kraju Kawy, gdzie to spotkanie honorowane jest przez statystyków i traktowane jak każde inne towarzyskie granie reprezentacji canarinhos. Drużyną dowodził trener Mário Zagallo, a na boisko wybiegło chociażby trzech mistrzów świata z 1994 roku (Aldair, Bebeto, Ronaldo). Po raz kolejny obyło się jednak bez soczystego wp..., choć wszystkie znaki na niebie i ziemi takowy zwiastowały.
Mecz na Estádio Engenheiro Alencar Araripe nie zgromadził kompletu widzów. Na obiekcie, który mógł pomieścić ponad 27 tysięcy ludzi, zasiadło nieco ponad 10 tysięcy kibiców. Atmosfera jednak, jak widać, była gorąca.
Bardzo ciepło wspominam zwłaszcza wyjazd z kadrą B prowadzoną przez Edwarda Lorensa do Ameryki Południowej. W większości grupę stanowili młodzi zawodnicy z kadry U-21. Rozegraliśmy wówczas dwa spotkania z Argentyną i Brazylią. Choć przegraliśmy pierwszy mecz 0:2 a drugi 1:3, to na zawsze zapamiętam fakt, iż miałem możliwość gry przeciwko takim zawodnikom, jak Gustavo López, Zanetti, Roberto Carlos, Aldair, Dida, Bebeto czy też Ronaldo.
Bohater meczu, czyli Bebeto (po prawej). Słynny Brazylijczyk tego wieczoru strzelił nam dwa gole. Trafienia na 3:1 gratuluje mu Luizão, który przy tej bramce zaliczył asystę.
A właściwie José Roberto Gama de Oliveira – Bebeto to bowiem przydomek, którego używał podczas piłkarskiej kariery. Przez blisko czternaście lat był jedną z najjaśniejszych postaci brazylijskiego futbolu, sięgając w tym czasie po mistrzostwo (1994) i wicemistrzostwo świata (1998), Copa América (1989) i tytuł najlepszego piłkarza Ameryki Południowej (1989). Zdobył też dwa medale olimpijskie (srebro w Seulu, brąz w Atlancie) i liczne trofea klubowe z Flamengo, Vasco da Gama, Deportivo La Coruña i Kashima Antlers. To jemu zawdzięczamy popularną cieszynkę zwaną „kołyską”. Gest przypominający utulanie dziecka wykonał po strzeleniu gola w ćwierćfinałowym meczu mundialu 1994 z Holandią (3:2), chcąc się pochwalić, że dwa dni wcześniej na świat przyszedł jego syn. I właśnie on, jako jedyny z potomków Bebeto, został zawodowym piłkarzem. Znany jest jako Mattheus Oliveira, a bronił barw m.in. Flamengo i Vitórii Guimarães.
„Gazety pisały, że Brazylia to drugi obok Argentyny zespół mający ochotę na zdobycie olimpijskiego złota. I od razu poczuliśmy lekką presję. Choć z drugiej strony byliśmy prawie na wakacjach. Przez pięć dni przed meczem mieszkaliśmy w pięknym hotelu pod Rio. Trener chyba trochę bał się pogromu. Zdawał sobie sprawę, jakim potencjałem dysponują Brazylijczycy. Gdy przegraliśmy 1:3, nikt nie robił tragedii. Za to gdy zobaczyliśmy w gazecie sprawozdanie z tego spotkania, było sporo śmiechu. Oto nasz skład: Dudek, Zemlakov, Kxetoviski, Srxipek, Novak, Vilk, Malinovisk, Piekarsk, Kachmarchik, Karvan i Dubicki. Na szczęście mojego nazwiska nie udało im się przekręcić” – wspominał w książce „Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3”. Dudek zagrał przeciwko canarinhos ledwie trzy miesiące po swoim debiucie w ekstraklasie. Spisał się tak dobrze, że zaraz po powrocie do Europy podpisał kontrakt z Feyenoordem Rotterdam.
► W rejestrze nieoficjalnych występów reprezentacji Polski mecz zapisany pod numerem 550 (niektóre federacje rywala traktowały takie starcia jako oficjalne, np. poprzedni mecz reprezentacji U-23 na tym tournée z Argentyną) – biorąc pod uwagę tę listę, był to trzeci nieoficjalny mecz reprezentacji przeciwko reprezentacji Brazylii (w poprzednich dwóch pierwsza drużyna wygrała dwukrotnie z amatorską reprezentacją Brazylii 3:0 i 2:0)
► Ostatni sprawdzian olimpijskiej reprezentacji Brazylii przed wyjazdem na igrzyska do Atlanty
► Mecz był transmitowany przez telewizję brazylijską
► Pierwszy mecz reprezentacji U-23 rozegrany na terytorium Brazylii
► Pierwszy mecz reprezentacji U-23 przeciwko reprezentacji Brazylii (wszystkie kategorie)
► Zagrało 16 zawodników z 14 klubów (po dwóch z Zagłębia Lubin i Rakowa Częstochowa)
► To była reprezentacja Polski U-23 powołana at hoc, bowiem w tym czasie nie istniała już drużyna narodowa w tej kategorii wiekowej
► To jedyny mecz, w którym Bebeto pokonał bramkarza jakiejkolwiek reprezentacji Polski