„Piłkarze GKS sprawili w Lizbonie parę sensacji. Pierwszą – dla Portugalczyków – niespodzianką był fakt, że polski zespół przyleciał do Lizbony… bombowcem, przerobionym na statek pasażerski. Śmiech śmiechem, ale najważniejsze są dziś koszty – na luksusy klubu z Bukowej nie stać” – relacjonowała redakcja „Piłki Nożnej”. Zaskoczeń było więcej. Okazało się bowiem, że zdobywca Pucharu Polski, który dotarł na Półwysep Iberyjski poważnie osłabiony (latem z klubu odeszli Roman Szewczyk i Piotr Świerczewski, a za czerwone karki z poprzednich rozgrywek musieli pauzować Adam Ledwoń i Dariusz Grzesik), nie tylko stawił czoło faworyzowanym rywalom, ale też poważnie ich postraszył. Filigranowy Adam Kucz pokazał, że potrafi dryblować nie gorzej niż każdy z czterech Brazylijczyków znajdujących się w składzie Benfiki, a Krzysztof Maciejewski parę razy uderzył z dystansu równie mocno jak Rui Costa, uważany wówczas za wschodzącą gwiazdę światowego futbolu. Niestety, żaden z tych strzałów nie znalazł drogi do siatki. Bramkę, w końcówce spotkania, zdobyli za to gospodarze. W rewanżu jednak wszystko mogło się zdarzyć...
16
R. Águas
Na meczu z GKS-em Katowice trybuny olbrzymiego Estádio da Luz świeciły pustkami – spotkanie obejrzało ledwie 10 tysięcy widzów. A pomyśleć, że dwa lata wcześniej na tym samym obiekcie zgromadziło się o ponad sto tysięcy ludzi więcej. I to na meczu młodzieżowców! Taką frekwencję zanotowano podczas finału mistrzostw świata do lat 20, w którym Portugalczycy zmierzyli się z Brazylijczykami.
Dzisiaj do tej maszyny bym nie wsiadł. Pamiętam, że leciała z nami żona Mariana Janoszki i spędziła większą część lotu w toalecie. To był nieprawdopodobny lot. Samolot miał takie nietypowe śmigła starego typu. Wyglądało to koszmarnie. Do tego lecieliśmy na niewielkiej wysokości, bo maszyna chyba nie mogła się za wysoko wznieść. Mieliśmy też oczywiście turbulencje.
Mecz zaczął się od serii ostrych starć, w których częściej faulowali gospodarze. Już w 8. minucie żółtą kartkę zobaczył Mozer, ukarany za brutalny atak na nogi Zdzisława Strojka.
Byliśmy zostawieni na pożarcie. W autobusie, gdy jechaliśmy, słyszeliśmy uwagi taktyczne działaczy: „zamurujcie, żeby nie przegrać wyżej niż Widzew” (rok wcześniej łodzianie zostali rozgromieni w Pucharze UEFA przez Eintracht Frankfurt 0:9 – przyp. red.). Były przytyki. Na stadionie nikt się nie chciał do nas przyznawać. Po meczu odwrotnie, pytania działaczy: „A czemu nie zagraliśmy jeszcze odważniej, bo Benfica była do pokonania?”. Człowiek się w środku gotował, to słysząc.
21-letni Rui Costa (po lewej) i starszy od niego o ponad dekadę Marian Janoszka. Trudno w to uwierzyć, ale śląski napastnik kontynuował karierę jeszcze trzy lata po tym, jak zakończył ją słynny Portugalczyk.
Katowiczanie jechali do Lizbony na mecz z Benfiką w roli chłopców do bicia. Tymczasem rzeczywistość okazała się zgoła inna. Podopieczni trenera Toniego od początku sezonu prezentują mierną formę (trzy remisy w lidze), a złożyły się na to głównie kłopoty finansowe. Stąd odejście kilku czołowych graczy i brak w składzie tercetu rosyjskiego; Juran, Kulkow i Mostowoj czekają na zaległe wypłaty, a wówczas może zdecydują się na grę.
Katowiczanom zabrakło kilku minut, aby wywieźć z Lizbony sensacyjny remis. Zwycięską bramkę dla gospodarzy w końcówce spotkania strzelił Rui Águas – syn byłej gwiazdy Benfiki, jednego z najlepszych napastników w Europie przełomu lat 50. i 60. José Águasa.
Trener katowiczan Piotr Piekarczyk obawiał się pierwszych minut spotkania na Stadionie Światła. Okazało się, że zupełnie… niepotrzebnie. To właśnie w pierwszych minutach przeważający od pierwszego gwizdka goście byli bliscy zdobycia gola. Co tam „bliscy zdobycia”! Piłkarze GKS-u Katowice po prostu tego gola zdobyli! W 10. minucie Adam Kucz wykonywał rzut rożny. Zacentrował na przedpole bramkowe Neno, a raczej tak zakręcił piłkę, że ta w zamieszaniu, jakie powstało na piątce gospodarzy, przekroczyła linię bramkową. Widać to było z trybun, widać było także na monitorach telewizorów, jakie zamontowane mieliśmy na pulpitach na miejscach dziennikarskich. Nie widać było jedynie… z punktu, z którego patrzyli na boisko sędziowie – i gola nie uznano. Vítor Paneira, który wybił piłkę zza linii bramkowej, cieszył się, że udało mu się oszukać arbitra.
„Jego ojciec pochodził z Angoli, gdzie był łowcą zwierząt” – tak przedstawił go podczas transmisji komentator TVP Andrzej Zydorowicz. O myśliwskiej przeszłości José Águasa wiemy niewiele, ale pewne jest, że był wybitnym łowcą goli, bo w latach 50. i 60. zdobył dla Benfiki 290 bramek w 281 meczach, co czyni go najwybitniejszym snajperem w historii tego klubu zaraz za legendarnymi Fernando Peyroteo (331), Eusébio (319) i Fernando Gomesem (318). Jego syn nie był aż tak skuteczny, choć też zapisał się w dziejach portugalskiego futbolu: najpierw jako piłkarz, potem jako szkoleniowiec. Z Orłami trzy razy sięgnął po mistrzostwo i trzykrotnie po krajowy puchar, wygrał ligę też w barwach Porto. W reprezentacji rozegrał 31 spotkań i strzelił 10 goli, wystąpił na mundialu w Meksyku. Po zakończeniu kariery pracował jako asystent selekcjonera kadry narodowej, trenował też piłkarzy Vitórii Setúbal i ekipę Zielonego Przylądka.
„GKS odgryzał się przy każdej możliwej sposobności, a pierwszoplanową rolę w tych próbach ataków odgrywał filigranowy Adam Kucz. Rzadko się zdarza widzieć polskiego piłkarza bez lęku mijającego przeciwników, dobrze dryblującego, szybkiego, grającego do przodu, a nie na boki. Nie mogli z nim sobie poradzić rywale przez cały mecz – Kucz był nieuchwytny i żal tylko, że nie miał należytego wsparcia w ofensywie” – taką recenzję wystawiła mu redakcja „Piłki Nożnej”. Niewysoki (165 cm) pomocnik zebrał po dwumeczu z Benfiką wiele pochwał również w portugalskiej prasie. Nie uszło to uwadze kolegów z drużyny, którzy potem podobno parę razy wkręcili go na numer z „telefonem z Lizbony”. Tak bardzo wierzył, że uda mu się spełnić marzenie o zagranicznym transferze, że jak tylko ktoś rzucał hasło, że dzwonią z Portugalii, od razu biegł do klubowego sekretariatu, aby chwycić za słuchawkę. Niestety, nigdy się nie odezwali...
W końcówce przy stanie 0:0 Portugalczycy nie wykonali „gestu Garrinchy” i nie oddali piłki katowiczanom. Tłumaczyli to tym, że Polacy symulowali urazy. GKS miał też szczęście – w 82. minucie Grzegorz Borawski wybił piłkę z linii bramkowej. Jedyny gol padł w 86. minucie. Rezerwowy Rui Águas wykończył akcję Stefana Schwarza (zagrywał z wolnego z lewej strony boiska) i Isaíasa. Po podaniu Brazylijczyka z portugalskim paszportem (asystę zaliczył nie on, a João Pinto – przyp. red.) Rui Águas dołożył głowę, będąc trzy metry od bramki. Gdyby nie trafił, Piekarczyk już miał przygotowane zmiany taktyczne. Jednak Rafał Witkowski i Bogdan Pikuta nie zdążyli wejść na boisko. Austriacki sędzia zakończył mecz w 89. minucie.
Dla Benfiki był to mecz o tyle dziwny, że toczony praktycznie przy pustych trybunach. Zazwyczaj Stadion Światła wypełniony jest w większej części, a posiada aż 120 tysięcy miejsc. Tym razem, ze względu na nisko notowanego na tamtejszym rynku przeciwnika, na trybunach zasiadło zaledwie dziesięć tysięcy widzów, czyli… jak na jakimś ważniejszym treningu. Może dlatego gospodarze grali nonszalancko, na stojąco, bez należytej werwy.
► 399. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 66. mecz polskiego klubu w PZP bez wygranej
► 11. porażka polskiego klubu w PZP w rozmiarze 0:1
► 130. mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów ze straconą bramką
► 30. mecz polskiego klubu w 1/16 finału PZP bez zwycięstwa
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału PZP bez zdobytej bramki
► 10. porażka polskiego klubu w 1/16 finału PZP różnicą 1 bramki
► 25. wyjazdowa porażka polskiego klubu w PZP
► 39. wyjazdowy mecz polskiego klubu w PZP bez wygranej i 39. bez remisu
► 77. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów bez remisu
► 180. gol stracony przez polskie kluby w wyjazdowym meczu 1/16 finału europejskich pucharów
► 10. wyjazdowa porażka polskiego klubu w 1/16 finału europejskich pucharów w rozmiarze 0:1
► 11. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału PZP ze straconą dokładnie 1 bramką
► 10. mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach bez zdobytej bramki
► 110. mecz klubu z Polski w Pucharze Zdobywców Pucharów
► 60. mecz polskiego klubu w 1/16 finału PZP
► 30. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/16 finału PZP
► 50. mecz polskiego klubu w 1/16 finału PZP bez remisu
► 23. mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach
► 9. mecz GKS-u Katowice w Pucharze Zdobywców Pucharów
► Pierwszy mecz GKS-u Katowice w 1/16 finału europejskich pucharów ze straconą dokładnie 1 bramką, a zarazem pierwsza porażka w rozmiarze 0:1
► Pierwszy wyjazdowy mecz GKS-u Katowice w PZP ze straconą dokładnie 1 bramką, a zarazem pierwsza porażka w rozmiarze 0:1
► Pierwszy mecz GKS-u Katowice w 1/16 finału PZP bez zdobytej bramki
► Siódmy mecz GKS-u Katowice w 1/16 finału europejskich pucharów i siódmy bez remisu
► 10. gol stracony przez GKS Katowice w 1/16 finału europejskich pucharów
► Piąty wyjazdowy mecz GKS-u Katowice w PZP, piąty bez remisu i czwarta z rzędu porażka
► 10. gol stracony przez GKS Katowice w wyjazdowych meczach PZP
► 10. wyjazdowy mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach bez wygranej
► 11. wyjazdowy mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach bez remisu
► 10. wyjazdowy mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach ze straconą bramką