Nadzieja – podobno – jest matką głupich. Podobno też umiera ostatnia. Ale jeśli ktoś liczył na nawiązanie wyrównanej walki z Bayernem w Monachium, mógł być posądzony o utratę rozumu. Spotkanie na Olimpiastadionie unaoczniło polskim kibicom, jaka różnica klas dzieli Legię od bawarskiego giganta (jeszcze bardziej było to widać w rewanżu w Warszawie). Wynik 3:1 dla gospodarzy był najniższym wymiarem kary. Zespół prowadzony przez Juppa Heynckesa miał bowiem wiele okazji, by wysoko pokonać warszawską drużynę. Zwycięstwo Bayernu było w pełni zasłużone.
14
A. Eck
16
E. Johnsen
Zawodnicy Legii – w tym Stanisław Terlecki (z lewej) – mieli sporo problemów, aby sforsować defensywę Bayernu dowodzoną przez kapitana – Klausa Augenthalera.
Chyba tak sobie ten mecz wyobrażano. Zarówno jego przebieg, jak i rozmiary porażki. Nikt rozsądnie myślący i opierający swoje opinie na znajomości futbolu RFN i Polski nie liczył na zwycięstwo Legii. Ale zawsze, nawet w sytuacjach pozornie przegranych pozostaje nadzieja, która każe wierzyć. Przecież lepsi nie zawsze wygrywają.
Olaf Thon (z lewej) często urywał się defensorom Legii. Dwa razy udało mu się posłać piłkę do siatki Wojskowych. Na zdjęciu niemieckiego pomocnika próbuje powstrzymać Stanisław Terlecki.
Nawet pewien rodzaj gry szkolnej, jakby prowadzonej na treningu, a nie na poważnym, pucharowym meczu, zaproponowanej wczoraj legionistom przez piłkarzy z Monachium, okazał się dla gwiazd naszych krajowych stadionów zbyt trudnym testem.
Dariusz Dziekanowski (z lewej) niewiele wniósł do gry Legii. Ustawiony w drugiej linii „Dziekan” nie zagroził bramce Bawarczyków. Po godzinie gry zszedł z boiska z kontuzją. Na zdjęciu walczy o piłkę z Hansim Flickiem – tym samym, który w XXI wieku poprowadził Bayern jako trener do sukcesów w Niemczech, Europie i na świecie.
Druga odsłona była nieco inna i pozwoliła zatrzeć niekorzystne wrażenie po pierwszych trzech kwadransach. Już w 52. minucie Łatka miał szansę, by pójść sam na sam z Aumannem, lecz przestraszył się biegnącego za nim obrońcy, zbyt wcześniej zdecydował się na strzał i szansa przepadła. Nie zmarnował natomiast okazji Krzysztof Iwanicki, po akcji prawą stroną Terleckiego i celnej wrzutce Dziekanowskiego gracz z numerem 8 pięknym, soczystym uderzeniem z woleja zdobył pierwszą bramkę.
Nowy nabytek Bayernu efektownie przywitał się z bawarską publicznością. Niemiecki pomocnik zasilił szeregi monachijczyków przed sezonem 1988/1989, kiedy to przeniósł się do Monachium z Schalke 04 Gelsenkirchen. Piłkarzem Die Königsblauen był przez blisko 8 lat (od drużyny juniorskiej). W spotkaniu z Legią Thon popisał się dubletem. Co ciekawe, ten liczący zaledwie 170 cm wzrostu zawodnik dwukrotnie posłał piłkę... głową. Pierwszy gol łudząco przypominał trafienie tego zawodnika w meczu z Danią na Euro 1988. Thon spędził w Bayernie 6 lat. Przez ten czas rozegrał 148 ligowych spotkań i zdobył 30 bramek, trzykrotnie był mistrzem Niemiec. W 1994 roku wrócił do Schalke, w którym 8 lat później zakończył karierę.
Uratował honor legionistów. Pomocnik Wojskowych popisał się kapitalnym uderzeniem z woleja, po którym piłka zatrzepotała w siatce. Oprócz komplementu za efektownego gola, Iwanickiemu należała się też bura od trenera Andrzeja Strejlaua. Gracz Legii mógł, a nawet powinien, zakończyć mecz z dubletem. Ale będąc sam przed pustą bramką, fatalnie spudłował. Tak tę sytuację opisano w katowickim „Sporcie”: „O ile w kilku wypadkach na przeszkodzie stanęli defensorzy Bayernu, to w 75. minucie, kiedy przed pustą bramką stanął Iwanicki, nic nie mogło już stanąć na przeszkodzie strzeleniu bramki. Nic poza… piłkarskim niedouczeniem Iwanickiego, był 2 metry przed pustą bramką, miał piłkę na nodze, bramkarz leżał obok i bramka nie padła!”. Dziennikarz tygodnika „Piłka Nożna” był bardziej wyrozumiały: „Ja tego nie ganię, to tylko wyglądało na prostą i łatwą sytuację”.
► 123. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 170. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 40. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów
► 64. mecz Legii w europejskich pucharach
► 17. mecz Legii w Pucharze UEFA
► Trzeci gol dla Bayernu był bramką nr 520 straconą przez polskie kluby w europejskich pucharach
► 90. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze straconą bramką
► 140. gol strzelony przez polskie kluby w Pucharze UEFA
► 60. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 344. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 100. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze zdobytą bramką
► 25. wyjazdowy mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 50. mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA ze straconą bramką
► Pierwszy gol dla Bayernu był bramką nr 100 straconą przez polskie kluby w 1/32 finału Pucharu UEFA
► 25. mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA ze strzeloną dokładnie 1 bramką
► 25. wyjazdowy mecz Legii w europejskich pucharach ze straconą bramką
► Pierwszy mecz Legii w 1/32 finału europejskich pucharów ze straconymi dokładnie 3 bramkami
► Pierwsza, wyjazdowa porażka Legii w 1/32 finału europejskich pucharów
► Pierwszy gol dla Bayernu był bramką nr 180 straconą przez polskie kluby w Pucharze UEFA
► Pierwszy gol dla Bayernu był bramką nr 10 straconą przez Legię w wyjazdowych meczach Pucharu UEFA
► 20. porażka Legii w europejskich pucharach
► 10. mecz Legii w Pucharze UEFA ze zdobytą bramką i 10. z bramką straconą
► 20. gol strzelony przez Legię w 1/32 finału europejskich pucharów
► 10. gol stracony przez Legię w 1/32 finału europejskich pucharów
► We wszystkich sześciu, wyjazdowych meczach 1/32 finału europejskich pucharów Legia strzelała minimum 1 bramkę