Rok wcześniej Arka Gdynia dokonała rzeczy wydawałoby się niemożliwej. W finale Pucharu Polski klub z Trójmiasta ograł po dogrywce faworyzowanego Lecha Poznań (2:1). Fani tego zespołu liczyli, że szczęście znów będzie po stronie ich drużyny. Tym bardziej, że Legia nie prezentowała się wcześniej najlepiej, osiągała wyniki w kratkę, za co posadą zapłacił trener Romeo Jozak. Jednak pod wodzą Deana Klafuricia (będącego wcześniej asystentem Jozaka) stołeczna ekipa się przebudziła. Wygrała trzy mecze z rzędu – w tym półfinał z Górnikiem Zabrze (2:1). Zwyżkę formy potwierdziła w finale Pucharu Polski, w którym dominowała przez całe spotkanie. Warszawiacy zdrzemnęli się tylko raz – w doliczonym czasie i stracili gola, ale ta sytuacja nie miała już wpływu na końcowy wynik. Legia wygrała zasłużenie i sięgnęła po 19. w historii krajowy puchar.
2
T. Socha
17
A. Marciniak
80
K. Pilarz
11
R. Siemaszko
13
G. Piesio
9
R. Jurado
24
P. Kun
Tradycyjnie, jak przed każdym meczem finału Pucharu Polski, odegrano hymn państwowy. Spotkanie jako główny poprowadził sędzia Piotr Lasyk, który zastąpił wyznaczonego pierwotnie na to starcie Bartosza Frankowskiego.
Gdynianie przystępowali do starcia z mistrzem Polski nie tylko jako obrońcy tytułu, ale także gospodarze meczu. Od 2014 roku, czyli od kiedy na PGE Narodowym odbywa się jest finał rozgrywek, żadnej z ekip występującej w tej roli nie udało się wygrać. Niestety, piłkarze Arki nie potrafili przerwać tej klątwy.
Rok temu piłkarze i kibice Arki przeżyli piękną przygodę, pokonując na Narodowym faworyzowanego Lecha Poznań. Niektórzy zawodnicy mówili później, że był to najpiękniejszy moment w ich karierze. Dlatego drugi z rzędu finał był dla podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego priorytetem.
Leszek Ojrzyński dość niespodziewanie posłał do boju Marcina Warcholaka na lewej stronie obrony Arki. Wszystko, co najgorsze dla gdyńskiej ekipy, miało swój początek właśnie z jej lewej strony: piłkarze Legii kręcili Warcholakiem jak przedszkolną karuzelą, dwa dośrodkowania w pole karne zamieniły się w dwa gole i w zasadzie nie było czego zbierać.
Antybohater gdynian. W 69. minucie dopuścił się wręcz bandyckiego faulu, po którym Sebastian Szymański mógł doznać bardzo poważnej kontuzji. Zdarzenia nie widział dokładnie arbiter Piotr Lasyk, który odgwizdał przewinienie pomocnika Arki, ale bez napomnienia. W tym momencie zagotowało się na ławce Legii. Sędzia dostał sygnał z wozu VAR i obejrzał powtórkę całego zajścia. Werdykt mógł być tylko jeden – czerwona kartka. Warto dodać, że Piesio wszedł na boisko tuż po przerwie. Nie nagrał się więc zbyt długo. Zawodnik urodzony w Garwolinie był zawodnikiem Arki tylko przez sezon 2017/2018. Rozegrał w jej barwach 40 spotkań i zdobył 2 bramki. W lipcu 2018 roku został piłkarzem GKS-u Katowice.
Dla „Rado” był to szczególny mecz. Kapitan Legii długo leczył kontuzję kolana. Gdy wrócił na boisko, nabawił się kolejnego urazu i znów wypadł z gry. Kolejny powrót miał miejsce w ligowym meczu z Koroną Kielce (3:1) poprzedzającym finał Pucharu Polski, w którym to Serb zdobył bramkę z rzutu karnego. Na starcie z Arką wyszedł – ku zaskoczeniu wielu osób – od początku. I choć nie błyszczał, to po zapoczątkowanej przez niego akcji padł gol na 2:0. Po meczu Radović tak podsumował finałową potyczkę: „Rozegraliśmy dobre spotkanie i zasłużenie wygraliśmy. Kibice nas nieśli swoim dopingiem. (...) Wykonaliśmy jeden krok i teraz musimy zrobić drugi w postaci zdobycia mistrzostwa Polski. To będzie jednak zdecydowanie trudniejsze”.
Daliśmy te bramki Legii Warszawa. Przy takich błędach, w meczu z taką drużyną i w grze o taką stawkę – to boli. Można wtedy zapomnieć o dobrym wyniku. Naszym piłkarzom należy się szacunek za to, że walczyli do końca, zostawili na boisku zdrowie i zdobyli kontaktowego gola.
Wielka radość. Gratulacje dla całej drużyny. Zasłużyliśmy na zwycięstwo. To dopiero pierwszy nasz krok. (...) Pięknie grać w takiej atmosferze, na takim stadionie. (...) Gratulacje również dla PZPN jako organizatora finału. Także dla Arki za dojście do finału i wszystkich osób, które miały wpływ na organizację tego meczu. To święto polskiej piłki w Dniu Flagi.
Zatrudniony awaryjnie Dean Klafurić przemienił zespół rzężący w wygrywający. (...) Jeszcze trzy tygodnie temu Chorwat tylko pomagał Romeo Jozakowi stroić instrument. A potem dokręcił kilka śrubek i okazało się, że umie na nim także grać.
Jeżeli pierwszą połowę rozegralibyśmy tak jak drugą, to mielibyśmy większe szanse na korzystny wynik. Legii jednak należy się szacunek, bo zagrała bardzo dobry mecz i wygrała zasłużenie. Za stratę bramek nie winiłbym naszych obrońców, bo każdy z nich walczył i robił co mógł, aby odnieść korzystny wynik. Przez cały mecz czuliśmy wsparcie naszych kibiców. Dla mnie to był wspaniały mecz i nigdy go nie zapomnę.
Zagraliśmy mądrze i Arka praktycznie nam nie zagroziła. Bardzo się cieszę z tego finału, bo w tej edycji Pucharu Polski rozegrałem wszystkie mecze. To dla mnie pewnego rodzaju nagroda za cierpliwość, jaka jest mi potrzebna każdego dnia. Jestem w klubie tylko rezerwowym, a to nie jest łatwe. Jestem wdzięczny sztabowi szkoleniowemu, że we mnie uwierzył i dał mi szansę. Myślę, że nie zawiodłem.
► 64. finał Pucharu Polski
► 73. mecz finałowy PP (9 dwumeczów w finale)
► 280. mecz Legii w PP
► 26. mecz finałowy PP z udziałem Legii
► 129. mecz Arki w PP
► Piąty mecz tych drużyn w PP (4 wygrane Legii i 1 zwycięstwo Arki), w każdym z nich Legia zdobywała minimum jedną bramkę, w jednym zachowała czyste konto
► 24. kolejny mecz Legii w PP ze zdobytą bramką
► 17. kolejny mecz Arki w PP ze zdobytą bramką
► 50. jubileuszowa porażka Arki w PP
► Rozpoczęta trzecia setka bramek zdobytych przez Arkę w PP
► Trzeci finał (również trzeci mecz finałowy – bez dwumeczów) PP z udziałem Arki Gdynia i pierwsza w nim porażka
► Trzeci mecz Arki w PP na neutralnym boisku (wszystkie to mecze finałowe) i pierwsza porażka, we wszystkich zarówno Arka jak i rywal zdobywali minimum jedną bramkę i wszystkie kończyły się wynikiem 2:1
► 24. finał PP z udziałem Legii
► 19. triumf Legii w PP
► 20. mecz Legii w PP na neutralnym boisku (19 z nich to mecze finałowe)
► 13. (wcale nie pechowe) zwycięstwo Legii w PP na neutralnym boisku