
Na dwóch spotkaniach zakończyła się pierwsza w historii przygoda Jagiellonii w europejskich pucharach. Dzięki wywalczeniu Pucharu Polski, zespół z Białegostoku zagwarantował prawo gry w Lidze Europy od 3. rundy eliminacji. Jednak już po przegranej 1:2 na własnym stadionie z solidnym Arisem wiadomo było, że o awans będzie niezwykle trudno. Podopieczni Michała Probierza w Salonikach zagrali jednak bez kompleksów i w pewnym momencie mieli nawet wynik gwarantujący dogrywkę. Nadziei na korzystny rezultat gości pozbawił jednak, podyktowany w kontrowersyjnych okolicznościach, rzut karny.
Żółto-czerwoni ostatnio nie mają czasu na chwilę wytchnienia. Najpierw zagrali z Arisem, potem w Superpucharze Polski z Lechem, teraz czeka ich rewanż w Salonikach, a zaraz potem mecz ze Śląskiem Wrocław. W zespole są też pierwsze kontuzje. W Grecji na pewno nie zagrają Thiago Cionek i Krzysztof Hus, którzy nabawili się kontuzji w rywalizacji o Superpuchar. – Albo dojdą oni w najbliższych dniach do siebie, albo będzie trzeba wstawiać zastępców, którzy po to trenują, aby stanąć na wysokości zadania i spełnić rolę jaką powierzy im trener – mówił zaraz po tym spotkaniu Tomasz Frankowski. Do zdrowia jednak nie doszli. Po tamtym pojedynku wydawało się także, że do gry nie będzie zdolny Hermes. Ten zawodnik jednak zdążył wrócić do pełni dyspozycji. W Salonikach z wiadomych powodów nie zobaczymy także Przemysława Trytki.
Do rewanżu z zespołem trenowanym przez Héctora Cúpera Jagiellonia przystąpi więc osłabiona, ale też... opromieniona zwycięstwem w Superpucharze nad Lechem.
4
E. Kouloucheris
33
D. Česnauskis
55
T. Prittas
Bohaterem gości w Salonikach był Marcin Burkhardt. To po strzałach pomocnika Jagiellonii piłka dwa razy znalazła drogę do bramki Arisu, ale w obu przypadkach, wcześniej odbijała się od zawodników gospodarzy.
Jagiellonia ma kilku bardzo wartościowych piłkarzy. Zwróciłem uwagę, że są mocni w środkowej strefie. Bardzo aktywnym zawodnikiem jest ten oznaczony numerem 8 (Tomasz Kupisz – przyp. red.). Bardzo podobał mi się także Hermes. A skoro polski zespół ma wielu dobrych piłkarzy, to jako całość jest oczywiście dobrym teamem.
Losy awansu rozstrzygnęły się w pierwszych sześciu minutach meczu w Białymstoku. Zapowiadałem, że postaramy zrobić w Salonikach niespodziankę i byliśmy od niej o krok. Jestem zadowolony z postawy swojej drużyny, która doprowadziła do wyrównania i wyszła na prowadzenie. Ale to Aris zagra w następnej rundzie. Nie będę oceniał kto był lepszy, od tego są dziennikarze. Nie skomentuję też pracy sędziego. Gwizdał i tyle.
W Białymstoku zwykło się mawiać, że „Grosik” zyskuje przy „Franku”. I choć być może nie wszystkim to finansowe porównanie piłkarzy przypadło do gustu, faktem jest, że Kamil Grosicki, w duecie z Tomaszem Frankowskim, prezentował się zazwyczaj korzystniej niż samodzielnie. Tak też było w Salonikach, gdzie młodszy z zawodników Jagiellonii, po wejściu doświadczonego kolegi na murawę, wykreował dwie doskonałe okazje do zdobycia bramki. Niestety ani razu nie trafił do siatki. Ta sztuka za to dwukrotnie udała się napastnikowi Arisu – Danijelowi Cesarekowi. Szczególnie pewnie wykonana przez Chorwata jedenastka, miała kluczowe znaczenie dla losów rywalizacji.
Rumuński sędzia Alexander Deaconu nie dał szansy piłkarzom Jagiellonii na przejście do IV rundy eliminacyjnej. Do 74. minuty białostoczanie prowadzili 2:1 po dwóch golach Marcina Burkhardta (ostatecznie uznanych za bramki samobójcze – przyp. red.). Ten rezultat dawał dogrywkę i wielką nadzieję na awans, bo piłkarze trenera Michała Probierza byli lepszym zespołem. Ale sprawy w swoje ręce wziął arbiter z Rumunii. W 71. minucie podyktował dla gospodarzy rzut karny, wymyślając faul Mladena Kašćelana na Danielu Cesarecu. Napastnik Arisu wyrównał z jedenastki na 2:2. Tuż po tym, jak pan Deaconu haniebnie się pomylił, nerwowo nie wytrzymał Probierz. Zbeształ arbitrów, a na jagiellońskiej ławce zagotowało się. Porządek starało się zaprowadzić kilku osiłków w kamizelkach z napisem „Aris steward”. Jeden z nich został przegoniony przez trenera bramkarzy Jagiellonii Ryszarda Jankowskiego (swoją drogą również słusznych rozmiarów). Probierz ostatni kwadrans spędził w tunelu, gorzko uśmiechając się, bo rumuński sędzia „pilnował” wyniku. Na dobrą sprawę rzut karny był jedynym zagrożeniem ze strony Arisu w drugiej połowie meczu.
Protesty Michała Probierza sprawiły, że końcówkę spotkania musiał obserwować zza pleców stewarda.
Niestety od początku spotkania nie brakowało nerwowych sytuacji na trybunach. Z tego powodu w pierwszej połowie arbiter musiał nawet przerwać mecz na kilka minut.
► 801. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 25. mecz klubu z Polski w Lidze Europy
► 170. potyczka (dwumecz lub trójmecz) polskiego klubu w europejskich pucharach kończona na wyjeździe
► 77. mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów
► Drugi w historii mecz Jagiellonii w europejskich pucharach
► 25. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów bez wygranej
► 20. mecz polskiego klubu w LE ze strzeloną minimum 1 bramką
► 320. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze straconą minimum 1 bramką
► 55. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami
► 55. mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów bez porażki
► 14. mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami i 14. z dokładnie 2 golami straconymi
► 11. mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE i 11. ze straconą minimum 1 bramką
► Piąty wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE, piąty ze strzeloną minimum 1 bramką i piąty z minimum 1 golem straconym
► Po raz 200 nie udało się polskiemu klubowi awansować do kolejnej rundy europejskich pucharów (bądź wygrać finału – Górnik Zabrze w sezonie 1969/70)
► Po raz 100 nie udało się polskiemu klubowi awansować do kolejnej rundy europejskich pucharów w potyczce (dwumecz lub trójmecz) kończonej na wyjeździe
► 170. remis polskiego klubu w europejskich pucharach
► Piąty kolejny mecz polskiego klubu w Lidze Europy bez wygranej (pobity rekord)
► Szósty kolejny mecz polskiego klubu w 1/128 finału europejskich pucharów bez wygranej (pobity rekord)
► Czwarty kolejny wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE (na 5 wszystkich) bez wygranej (wyśrubowany rekord), jedyne zwycięstwo to wyjazdowe 6:1 Lecha z norweskim Fredrikstad w poprzednim sezonie
► Pierwszy wyjazdowy mecz polskiego klubu w LE ze strzelonymi dokładnie 2 bramkami, a zarazem pierwszy remis w rozmiarze 2:2
► Pierwszy wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE ze straconymi dokładnie 2 bramkami, a zarazem pierwszy remis w rozmiarze 2:2
► Pierwszy gol dla Arisu był bramką nr 1160 straconą przez polskie kluby w europejskich pucharach
► Pierwszy gol dla Arisu był bramką nr 20 straconą przez polskie kluby w meczach 1/128 finału LE
► Pierwszy gol dla Jagiellonii był bramką nr 20 strzeloną przez polskie kluby w wyjazdowych meczach LE
► Drugi gol dla Jagiellonii był bramką nr 40 strzeloną przez polskie kluby w meczach LE
► Drugi gol dla Arisu był bramką nr 25 straconą przez polskie kluby w meczach LE
► 11. wyjazdowy mecz polskiego klubu w LE (na 12 wszystkich) ze strzeloną minimum 1 bramką, jedyny bez zdobytej to 0:1 Lecha z Club Brugge w 1/64 finału poprzedniego sezonu
► 10. mecz polskiego klubu w 1/128 finału LE (na 11 wszystkich) bez wygranej, jedyne zwycięstwo to wyjazdowe 6:1 Lecha z norweskim Fredrikstad w poprzednim sezonie
► Drugi gol dla Arisu był bramką nr 10 straconą przez polskie kluby w wyjazdowych meczach 1/128 finału LE