„Jojko, Jojko, bramkę strzel” – przez lata śpiewali mu kibice rywali, wypominając nieszczęsnego samobója, jakiego sobie zafundował w barażowym spotkaniu o utrzymanie w ekstraklasie między Ruchem Chorzów a Lechią Gdańsk. Po tym występie nikt już nie mógł go przedrzeźniać, bo śląski bramkarz nie tylko zdobył gola decydującego o awansie, ale chwilę wcześniej kapitalnie obronił uderzenie z jedenastu metrów Brazylijczyka Ivana. Wszystko działo się w serii rzutów karnych, która decydowała o tym, kto zagra w drugiej rundzie Pucharu UEFA w sezonie 1994/95. W Katowicach 1:0 wygrali gospodarze, w rewanżu padł taki sam wynik, jednak korzystny dla Arisu, dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia. I wtedy zaczął się popis Janusza Jojki. Gdyby nie on, wspaniała przygoda, jaką przeżyli piłkarze GieKSy w tamtej edycji rozgrywek, zakończyłaby się już po drugim meczu.
► Uwaga: redakcja Biblioteki PZPN nie dysponuje zapisem wideo dogrywki tego meczu.
15
V. Koentas
13
S. Lampriakos
12
G. Iosifidis
Od pierwszego gwizdka nerwy trenerów obu drużyn były napięte jak struna. W tej sytuacji w dyskusję z sędzią liniowym wdał się szkoleniowiec gospodarzy Giorgos Foiros.
Hotel „Pefka” dzieli od stadionu Arisu kilka kilometrów. Autokar (z policyjną eskortą) odległość tę pokonuje w krótkim czasie. Ale by dotrzeć do szatni stadionu Harilaou, trzeba jeszcze… przejść dwudziestometrowy odcinek między drzwiami autokaru i klubowym budynkiem. We wtorkowy wieczór 27 września ów spacerek nie należał do bezpiecznych. Piłkarze z Polski mieli okazję dokładnie poznać „gościnność” fanów Arisu. W pewnym momencie tylko refleks uratował kilku z nas przed trafieniem nadlatującą butelką. Zresztą kibice „Boga Wojny” (Aris to greckie brzmienie imienia mitologicznego Aresa) także w czasie meczu zabawiali się opluwaniem i obrzucaniem monetami piłkarzy GKS Katowice. Igraszki te odbywały się w myśl znanego u nas hasła „śmierć frajerom”, którzy w Salonikach mieli wyraźnie (0:4, a nawet 0:5) ulec gospodarzom...
Brazylijski pomocnik Ivan (pierwszy z prawej) miał być motorem napędowym Arisu w meczach z Katowicami, ale zawiódł. Do tego w serii rzutów karnych okazał się jednym z dwóch piłkarzy z Salonik, którzy nie zdołali pokonać Janusza Jojki.
Atmosfera tam była po prostu fatalna. Już na rozgrzewkę baliśmy się wyjść, gdyż Grecy celowali w nas drachmami. Ale może to nas jakoś zmobilizowało, bo zagraliśmy mimo wszystko całkiem dobry mecz. Po końcowym gwizdku było jeszcze goręcej. Powybijali nam szyby w szatni, obrzucili kamieniami autokar.
Maskotka drużyny z Salonik okazała się cichym bohaterem spotkania. Warto uważnie obejrzeć mecz, śledząc jej reakcje na to, jak piłkarze Arisu marnują kolejne okazje do strzelenia gola. Boki zrywać!
Wszystkie sklepy zamknięto o osiemnastej decyzją władz miejskich. Bezpośrednią transmisję nadawał prywatny Star Channel, stąd kawiarenki i restauracyjki pozostały otwarte, gdyż tam właśnie część kibiców oglądała mecz, za którego transmisję klub otrzymał od Star Channelu 100 tysięcy marek. Zaś za awans Aris miał obiecane ponad milion drachm, czyli około po cztery tysiące marek niemieckich na głowę. Nic zatem dziwnego, że Grecy grali dosyć ostro.
Szalona radość Janusza Jojki i piłkarzy GieKSy. Chwilę wcześniej katowicki bramkarz trafił do siatki, ustalając wynik konkursu rzutów karnych na 4-3 dla gości.
Greccy kibice są fanatyczni, podobnie jak tureccy. Opluwali nas, rzucali monetami i kamieniami. W pewnym momencie „Ledek” (Adam Ledwoń – przyp. red.) zareagował na te zaczepki, odwrócił się do nich i pokazał pupę, wtedy się zaczęło… Aris był silną drużyną, piłkarsko pewnie lepszą od nas, ale udało nam się awansować po rzutach karnych.
„Po zmianie stron już w 48. minucie publiczność oszalała. Nie pilnowany przez Kazimierza Węgrzyna Giorgos Stratilatis doszedł do piłki, ta uderzona poszła rykoszetem i spadła pod nogi Antonisa Sapountzisa. Ten pięknie przymierzył w okienko. Było 1:0 dla gospodarzy. Sapountzis zabójca. »Aris, kochamy cię!« – ekscytowali się kibice” – relacjonował katowicki „Sport”. 23-letni pomocnik w obu meczach z GieKSą był wyróżniającą się postacią w swoim zespole. W Katowicach oddał na bramkę gospodarzy pięć strzałów, ale wówczas żaden z nich nie znalazł drogi do siatki. W rewanżu nie tylko zdobył bramkę, ale też udanie dla żółto-czarnych rozpoczął serię jedenastek. Co ciekawe, Sapountzis urodził się w miejscowości, z której pochodzą rodzice popularnej w Polsce piosenkarki Eleni – w Edesie na północy Grecji. Nigdy nie było mu dane zagrać w reprezentacji, nie sięgnął także ani po mistrzostwo, ani po krajowy puchar.
„Polacy jako drudzy ustawili piłkę w punkcie jedenastego metra (Maciejewski). Zaczęło się fatalnie, gdyż po pierwszej serii GKS przegrywał 0:1. Ale za to w czwartej, a zwłaszcza w piątej klasą błysnął Janusz Jojko. Najpierw obronił strzał Ivana, następnie zdeprymował Kofidisa, by wreszcie wykorzystać decydującego karnego, zapewniającego awans GKS Katowice do drugiej rundy Pucharu UEFA. Wśród greckich kibiców zapanowała żałoba. Piłkarze Arisu stracili po 4 tysiące dolarów premii. Katowiczanie, dla odmiany, przez kilka godzin świętowali awans” – tak opisała decydujący moment dwumeczu redakcja „Piłki Nożnej”. Jojko zasłużył na pochwały nie tylko za kapitalną skuteczność podczas konkursu jedenastek. Już w pierwszym spotkaniu kilka razy ratował kolegom skórę, broniąc w beznadziejnych sytuacjach. Również w rewanżu spisał się wyśmienicie – gdyby nie jego interwencje, pewnie nie doszłoby ani do dogrywki, ani do karnych.
Przed rewanżowym starciem z Arisem Marian Dziurowicz (prezes GKS-u Katowice – przyp. red.) trafił do szpitala w Ochojcu. Diagnoza – stan przedzawałowy. Nie mógł być z drużyną, czego nie potrafił przeboleć, więc słuchał sobie przynajmniej radiowej relacji ze spotkania, zakończonego zwycięskimi dla GKS-u rzutami karnymi. W pewnym momencie leżący z Dziurowiczem na jednej sali pacjenci wyrwali mu jednak radioodbiornik z rąk i nie oddali przed końcem spotkania. „Magnat” tak się stresował, że zaczął naprzemiennie czerwienieć i blednąć na twarzy. Wszyscy wkoło sądzili, że jeszcze odrobina tych emocji i chłop po prostu trzaśnie na zawał.
► 413. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► 149. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 130. mecz polskiego klubu w europejskich bez zdobytej bramki
► 140. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze straconą dokładnie 1 bramką
► 50. mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA ze straconą dokładnie 1 bramką
► 10. mecz GKS-u Katowice w Pucharze UEFA ze straconą bramką
► 20. porażka polskiego klubu w Pucharze UEFA w rozmiarze 0:1
► 120. wyjazdowa porażka polskiego klubu w europejskich pucharach
► 410. gol stracony przez polskie kluby w wyjazdowym meczu europejskich pucharów
► 60. wyjazdowy mecz polskiego klubu w europejskich pucharach ze straconą dokładnie 1 bramką
► 30. wyjazdowy mecz polskiego klubu w Pucharze UEFA bez zdobytej bramki
► 10. gol stracony przez GKS Katowice w wyjazdowych meczach Pucharu UEFA
► 50. wyjazdowy mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów
► 20. awans polskiego klubu do 1/16 finału Pucharu UEFA
► 149. mecz klubu z Polski w Pucharze UEFA
► 28. mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach
► 16. mecz GKS-u Katowice w Pucharze UEFA
► Pierwszy mecz polskiego klubu w 1/32 finału europejskich pucharów zakończony dogrywką i pierwszy zakończony rzutami karnymi
► Pierwszy w historii mecz GKS-u Katowice w europejskich pucharach zakończony dogrywką i pierwszy zakończony rzutami karnymi
► 30. mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA bez zdobytej bramki
► 30. mecz polskiego klubu w 1/32 finału Pucharu UEFA ze straconą dokładnie 1 bramką
► 10. wyjazdowa porażka GKS-u Katowice w europejskich pucharach
► 10. mecz GKS-u Katowice w 1/32 finału europejskich pucharów ze straconą bramką
► W wyjazdowych starciach europejskich pucharów polskie kluby traciły średnio dokładnie 2 bramki na mecz (410/205)