Po przegranym meczu z Brazylią (1:2) w 1/8 finału mistrzostw świata stało się jasne, że polscy ampfutboliści nie powalczą o medale. Celem było już tylko zajęcie jak najwyższej pozycji w klasyfikacji końcowej turnieju. Spotkanie z Anglią toczyło się o miejsca 9-16. Niestety, reprezentacja Polski ponownie musiała uznać wyższość rywala (poniosła drugą porażkę z rzędu na mundialu). Anglicy byli faworytami tej konfrontacji, bowiem na 12 dotychczasowych meczów z Polakami wygrali aż 10. Ostatnie starcie tych zespołów zakończyło się jednak zwycięstwem biało-czerwonych 4:0 (w czerwcu, podczas Amp Futbol Cup w Warszawie). W Turcji Synowie Albionu wzięli za tamto spotkanie srogi rewanż i ograli 3:0 drużynę Marka Dragosza. Polakom pozostawała w tym momencie walka o 13. miejsce na MŚ.
18
J. Oakey
13
M. Dean
12
T. Yates
19
N. Fisher
22
L. Burbridge
► UWAGA! W ampfutbolu zmiany przeprowadzane są w stylu hokejowym (tzw. zmiany lotne).
Rywalizacja o co najwyżej 9. miejsce mundialu to rozczarowanie dla obu zespołów, które liczyły na podium. Anglicy zaś to bardzo niewygodny rywal dla Polaków. Obie reprezentacje mierzyły się wcześniej 12-krotnie. 10 z tych meczów wygrali Anglicy, m.in. na poprzednich mistrzostwach świata, gdy ostatecznie zajęli 6. miejsce (Polska była 7.). Ostatnio jednak biało-czerwoni ograli Anglię w czerwcu, w finale Amp Futbol Cup. W Warszawie gospodarze zwyciężyli 4:0.
Reprezentacja Polski w ampfutbolu przed meczem z Anglią na mistrzostwach świata. Stoją od lewej: Przemysław Świercz (kapitan), Igor Woźniak, Kamil Rosiek, Jakub Kożuch, Krystian Kapłon, Kamil Grygiel, Bartosz Łastowski.
Polakom trudno było stworzyć dogodne okazje strzeleckie, nie przypominali zespołu, który w tak świetnym stylu w poniedziałek ograł 3:0 Hiszpanów — wicemistrzów Europy. Najwięcej zagrożenia pod bramką Lambourne'a stwarzał Kamil Grygiel, jednak raz chybił, a w kolejnych sytuacjach górą był golkiper Anglików.
Nie mamy czasu na mundialu na to, żeby analizować. To jest to szczęście i nieszczęście. W 11-osobowej piłce po przegranym meczu na poziomie 1/8 czy ćwierćfinału ekipa pakuje się do samolotu i wraca do kraju, a my musimy grać następnego dnia i proszę mi wierzyć, że to jest trudne. Jechaliśmy tam z zupełnie innymi oczekiwaniami i z innymi marzeniami. Czuliśmy się mocni i dobrze przygotowani. Ten jeden mecz (z Brazylią 1:2 – przyp. red.) spowodował, że to morale spadło bardzo nisko. Miałem 24 godziny, żeby to spróbować przetrawić. Być może, bo ja szukam błędów przede wszystkim u siebie, popełniłem błąd nastrajając nieodpowiednio zespół do meczu z Anglią. To były raczej takie tony złości, bo włożyliśmy wszyscy w ten mecz i w przygotowanie do niego sporo czasu, a właśnie z przyczyn braku tej waleczności, co powodowało chyba u nas wszystkich największą złość, pojawiła się taka apatia.
Legenda i największa gwiazda reprezentacji Anglii w ampfutbolu. Nim zdecydował się uprawiać ten rodzaj piłki nożnej, grał w jej tradycyjną odmianę – w wojsku. Pod koniec przygody z armią (służył w niej od 1992 do 2002 roku) Davidowi Tweedowi przytrafił się okropny wypadek motocyklowy. Anglik o mały włos nie zginął. Odniósł poważne obrażenia. Spędził pięć dni na oddziale intensywnej terapii, a następnie trzy miesiące na rekonwalescencji w szpitalu. Lekarze zmuszeni byli amputować mu prawą nogę. Nowa sytuacja go nie załamała. Chciał spróbować czegoś nowego. I tak trafił do ampfutbolu. „Piłka nożna odegrała ogromną rolę w moim życiu od czasu wypadku” – mówił brytyjskim mediom. Tweed zdobył wiele wyróżnień jako ampfutbolista. Podczas Amp Futbol Cup w czerwcu 2022 r. strzelił 100. gola w reprezentacji Anglii. Do siatki trafił też w meczu z Polską na MŚ w Turcji. Jego bramka dała prowadzenie Synom Albionu.
Grał bardzo ambitnie, przez większą część meczu dążył do odwrócenia niekorzystnego rezultatu. Po spotkaniu pomocnik naszej reprezentacji nie krył rozczarowania i złości z powodu kolejnej porażki biało-czerwonych. „Przemek, celowo zrobiłem sobie wolne od studiów, żeby odpocząć, żeby skupić się na jednej rzeczy. Nie po to rezygnowałem ze studiów, aby teraz grać o jakieś 12. miejsce” – żalił się pocieszającemu go Przemysławowi Świerczowi. Nasz kapitan starał się uspokoić Kapłona: „Podejmujemy w życiu różne decyzje, ale nie mamy gwarancji sukcesu, ale sam fakt, że teraz o tym wszystkim mówisz pokazuje, jak bardzo jest tego świadomy, jak bardzo to wszystko sobie wziąłeś do serca, zaplanowałeś, przygotowałeś. Popatrz, teraz naprawdę jesteś młody. Masz kupę gry przed sobą. Zobaczysz, będziesz się cieszył jeszcze, będziesz podnosił puchary z opaską kapitana, z byciem liderem. Podniesiesz puchar. Nie ten, to następny”.