Jens Gustaffson + Albert RudeJens Gustaffson + Albert Rude
KronikiZagraniczna myśl szkoleniowa
Zagraniczna myśl szkoleniowa
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 30.03.2024
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Gorący i słoneczny Półwysep Iberyjski czy chłodna i pochmurna Skandynawia? Biorąc pod uwagę tylko geograficzne walory tych części Europy, statystyczny mieszkaniec naszego kraju pewnie nie miałby problemów ze wskazaniem bardziej preferowanego kierunku. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę nie turystykę, a piłkę nożną, wybór nie jest już aż tak oczywisty. 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie dojdzie do – w pewnym sensie – starcia dwóch futbolowych filozofii: hiszpańskiej i szwedzkiej. Która okaże się bardziej skuteczna, przekonamy się po zakończeniu konfrontacji Wisły Kraków z Pogonią Szczecin.

Albert Rudé i Jens Gustafsson. Tak się złożyło, że zespoły obu finalistów Pucharu Tysiąca Drużyn, są prowadzone przez trenerów zza granicy. Zarówno urodzony w okolicach katalońskiej Girony szkoleniowiec Białej Gwiazdy, jak i pochodzący z Helsingborga trener Portowców, już teraz zasłużyli na zaszczytne miejsce w historii klubów z Krakowa i Szczecina. To oni bowiem jako pierwsi, odkąd decydujący mecz o Puchar Polski rozgrywany jest na największym polskim stadionie, doprowadzili swoich podopiecznych właśnie do ostatecznej rozgrywki w stolicy. Nie będzie to jednak pierwszy przypadek w historii, w którym decydującą batalię o to trofeum stoczą ekipy prowadzone przez obcokrajowców.

DAWNO, DAWNO TEMU…

Jeśli tak możemy opisać wydarzenia sprzed ponad pół wieku. Właśnie w latach 50. XX stulecia nasz futbol po raz pierwszy doświadczył sytuacji, w której o Puchar Polski, w finale rywalizowała drużyna prowadzona nie przez Polaka. Należy więc zauważyć, że nie trzeba było na to długo czekać. Pierwszy finał rozegrano co prawda jeszcze w 20-leciu międzywojennym (w sezonie 1925/26), ale do regularnej rywalizacji wrócono dopiero kilka lat po zakończeniu II wojny światowej. To właśnie wtedy (w piątym w kolejności finale rozgrywek), w sezonie 1954/55 na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie Legia rozbiła gdańską Lechię aż 5:0, a architektem jej sukcesu był wówczas węgierski szkoleniowiec – János Steiner. Urodzony w Budapeszcie trener pracował przy Łazienkowskiej przez niespełna dwa lata, ale w tym czasie doprowadził Wojskowych zarówno do Pucharu, jak i pierwszego w dziejach mistrzostwa Polski. Później tytuły w lidze świętował także z Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów. Szkoleniowcy z kraju „Bratanków” w latach 50. i 60. minionego wieku cieszyli się nad Wisłą wyjątkową renomą. Dość powiedzieć, że to właśnie przedstawiciele tej nacji najczęściej prowadzili zespoły występujące dotychczas w meczach finałowych.

Trenerzy z zagranicy w finałach Pucharu Polski:
- Węgrzy – 10
- Czesi – 3
- Chorwaci – 2
- Rumuni, Słowacy, Norwegowie, Rosjanie, Niemcy, Hiszpanie, Austriacy – po 1

Ławo więc policzyć, że wśród szkoleniowców zasiadających na ławkach w kluczowych spotkaniach Pucharu Tysiąca Drużyn, byli dotąd przedstawiciele dziesięciu nacji (Szwed Jens Gustafsson dołoży do tego zestawienia jedenastą). Co ważne, aż 15 z 22 trenerów kończyło udział w finale sukcesem. Wśród drużyn, które dotąd najczęściej korzystały z zagranicznej myśli szkoleniowej (tylko na podstawie meczów finałowych), trzeba wymienić dwie najbardziej utytułowane ekipy w historii rozgrywek. Legię Warszawa prowadziło dotąd ośmiu obcokrajowców (ostatnio sukces w sezonie 2022/23 osiągnął z nią Niemiec Kosta Runjaić), a Górnika Zabrze siedmiu. Dwóch zagranicznych szkoleniowców w finałach miały chorzowski Ruch i poznański Lech, a po jednym: Zagłębia z Sosnowca i Lubina, a także Wisła Płock.

 

Kosta Runjaić finał PP 2023Kosta Runjaić finał PP 2023
FOT. CYFRASPORT

Jako trener Pogoni Szczecin, Kosta Runjaić dwukrotnie stawał na najniższym stopniu podium ekstraklasy (w sezonach 2020/21 i 2021/2022). Puchar z Legią Warszawa był pierwszym trofeum, jakie niemiecki szkoleniowiec wywalczył w naszym kraju.

ZAGRANICZNY PUCHAR POLSKI

Wielki finał A.D. 2024 nie jest pierwszym, w którym na ławkach obu zespołów zasiadają trenerzy urodzeni poza granicami naszego kraju. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce dokładnie trzykrotnie, ale działo się to w dość odległej przeszłości (od ostatniego takiego spotkania minęło ponad pół wieku).

15.08.1966 roku – Stadion Warty, Poznań
Legia Warszawa (Jaroslav Vejvoda z Czech) – Górnik Zabrze (Géza Kalocsay z Węgier) 2:1 pd.
 

28.05.1969 – Stadion ŁKS-u, Łódź
Górnik Zabrze (Géza Kalocsay z Węgier) – Legia Warszawa (Jaroslav Vejvoda z Czech) 2:0
 

27.06.1971 – Stadion Śląski, Chorzów
Górnik Zabrze (Ferenc Szusza z Węgier) – Zagłębie Sosnowiec (Ferenc Farsang z Węgier) 3:1

* prezentowane dane nie uwzględniają finału z sezonu 2004/2005, po którym tytułu, decyzją Zarządu PZPN (za udział w korupcji), został pozbawiony Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp.
** dla przejrzystości w artykule wykorzystujemy tylko obecnie stosowane nazwy klubów.