Urodzony 48 lat temu, w niewielkiej miejscowości położonej pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim a Częstochową, karierę zaczynał w klubach położonych w najbliższej okolicy. LZS Chrzanowice, RKS Radomsko, Raków Częstochowa i w końcu GKS Bełchatów Jackowi Krzynówkowi otworzyły drzwi najpierw do reprezentacji Polski, a później do występów za granicą. Swoje życie związał z Niemcami, gdzie przez ponad dekadę reprezentował barwy 1. FC Nürnberg, Bayeru Leverkusen, VfL Wolfsburg i w końcu Hannoveru 96. Należy do Klubu Wybitnego Reprezentanta. W kadrze rozegrał 96 spotkań i zdobył 14 (według niektórych statystyk 15) bramek. Przypominamy najważniejsze z nich.
Pierwszą bramkę zdobył podczas swojego pierwszego reprezentacyjnego jubileuszu, a zarazem w pierwszym meczu zespołu prowadzonego przez Jerzego Engela w nowym tysiącleciu. W cypryjskiej Larnace, przygotowująca się do arcyważnego wyjazdowego meczu z Norwegią, w eliminacjach mundialu 2002 kadra, zmierzyła się ze Szwajcarią i odniosła efektowne zwycięstwo. Dla pomocnika 1. FC Nürnberg był to dziesiąty występ w koszulce z orłem na piersi. Krzynówek wszedł na boisko po przerwie, a w doliczonym czasie ustalił wynik wykorzystując dogranie Marcina Żewłakowa.
Chwila zawahania i… gol. Czasem na listę strzelców można wpisać się nie po pięknej akcji, czy strzale, a znajdując się we właściwym miejscu i czasie. Tak było w listopadzie 2003 roku na Stadionie Wojska Polskiego, kiedy biało-czerwoni niespodziewanie trzykrotnie rozmontowali defensywę reprezentacji Włoch. Nasza drużyna rozegrała jedno z lepszych spotkań pod wodzą Pawła Janasa, a Krzynówek ustalił wynik, dobijając uderzenie w słupek Macieja Żurawskiego. Co ciekawe, początkowo sędzia liniowy miał wątpliwości, czy piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Arbiter główny uznał jednak gola, a powtórki pokazały, że miał rację.
Mecz na Windsor Park w Belfaście był dla Krzynówka wyjątkowy z kilku powodów. Dla reprezentacji otwierał (zakończone sukcesem) eliminacje mistrzostw świata 2006. A zawodnik Bayeru Leverkusen zdobył pierwszą bramkę dla drużyny narodowej w spotkaniu o punkty. Pomocnik ustalając wynik, potwierdził wysoką dyspozycję, a przez wielu komentatorów i ekspertów został uznany za najlepszego gracza na boisku. Swoim występem i bramką Krzynówek uczcił jednocześnie pamięć ojca, który zmarł kilka dni wcześniej.
Jeśli w drodze do mistrzostw świata 2006, mieliśmy kilka kluczowych momentów, to spotkanie z Austrią na stadionie Ersta Happela w Wiedniu z pewnością do takich należało. Po połowicznie udanym wrześniu (wygrana w Irlandii Północnej i porażka u siebie z Anglią 1:2), w październiku – w trzeciej kolejce eliminacji, podopieczni Pawła Janasa nie mogli pozwolić sobie na stratę punktów. W stolicy Austrii długo trudno było wskazać drużynę, która z tego starcia wyjdzie z tarczą. Niespełna kwadrans przed końcem na tablicy wyników wyświetlał się remis. Ale wtedy do rzutu wolnego podszedł Jacek Krzynówek...
Czasu na świętowanie wygranej w Wiedniu nie było wiele, gdyż cztery dni później reprezentację czekał kolejny kluczowy wyjazd w walce o awans – tym razem na gorącym terenie. Na Millenium Stadium w Cardiff biało-czerwoni przegrywali do 72. minuty. Później do siatki trafili jednak niezawodni Tomasz Frankowski i Maciej Żurawski. A kiedy Paula Jonesa efektownym uderzeniem z dystansu pokonał Krzynówek, stało się jasne, że nic już nie odbierze gościom kompletu punktów. Kontaktowy gol Johna Hartsona niczego już nie zmienił.
W dalekim Baku Krzynówek ustrzelił pierwszy, a jak się później okazało jedyny, dublet w reprezentacyjnej karierze. Był on tym bardziej istotny, że skazywani na porażkę gospodarze, długo bronili się przed atakami zespołu Leo Beenhakkera. A ten, walcząc o przepustkę na austriacko-szwajcarskie Euro, nie mógł pozwolić sobie na potknięcie. Przez blisko godzinę na Stadionie Tofika Bachramowa zanosiło się na sensację, bo to Azerowie prowadzili. Później sprawy w swoje ręce wzięli Euzebiusz Smolarek i właśnie Krzynówek, który dwukrotnie posłał piłkę do bramki ekipy z Kaukazu. Gra z tym rywalem najwyraźniej „leżała” pomocnikowi VfL Wolfsburg, bo niespełna trzy miesiące wcześniej, w wygranym 5:0 meczu w Warszawie, również wpisał się na listę strzelców.
Najbardziej pamiętną bramką pomocnika reprezentacji Polski była ta, której…nie zdobył. Choć tak zapadła ona w pamięć kibiców, że niektóre opracowania właśnie Krzynówka wskazują, jako autora trafienia w końcówce starcia w Lizbonie. Ten gol dał biało-czerwonym cenny remis na Estádio da Luz i ważny punkt w drodze na Euro 2008. Bramkę w protokole ostatecznie zapisano jednak Ricardo, bo gdyby piłka po uderzeniu Polaka w słupek, nie odbiła się od ręki golkipera gospodarzy, to Portugalczycy mogliby cieszyć się ze zwycięstwa.
Ostatnią bramkę w reprezentacji Krzynówek zdobył ponad rok przed pożegnaniem z drużyną narodową. Tydzień przed meczem z Niemcami, otwierającym udział biało-czerwonych w Euro 2008, na Stadionie Śląskim w Chorzowie, zespół Leo Beenhakkera sprawdził się z Duńczykami. I choć, jak zwykle w takich przypadkach, nie wynik był najważniejszy, to zawsze lepiej udać się na imprezę mistrzowską w dobrych nastojach. I mimo, że Skandynawów ostatecznie nie udało się pokonać, bramka Krzynówka strzelona tuż przed przerwą pomogła tego spotkania nie przegrać.
Komplet trafień Jacka Krzynówka w koszulce z orłem na piersi można znaleźć w Polecanych Multimediach.