Martin Škrtel fauluje Jakuba Błaszczykowskiego.Martin Škrtel fauluje Jakuba Błaszczykowskiego.
KronikiWzloty i upadki - Polaków boje ze Słowacją
Wzloty i upadki - Polaków boje ze Słowacją
Autor: Piotr Kuczkowski
Data dodania: 11.06.2021
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

Kiedy 30 listopada 2019 roku w Bukareszcie poznaliśmy skład „polskiej” grupy, a później terminarz, wielu z pewnością ucieszyło się, że właśnie z drużyną wyłonioną w barażach zmierzymy się w pierwszym meczu mistrzostw Europy. W przypadku tego typu imprez zawsze podkreśla się bowiem wagę „wejścia” w turniej, a sukces na inaugurację przeważnie otwiera drogę do fazy pucharowej. W odczuciu komentatorów i kibiców zarówno trzykrotni mistrzowie Europy Hiszpanie (z którymi wygraliśmy tylko 1 na 10 spotkań), jak również Szwedzi (na zwycięstwo z którymi czekamy od 7 meczów i blisko 30 lat) powinni być bardziej wymagającymi rywalami. Ostatecznie po play-offach miejsce na Euro zapewnili sobie Słowacy, których jednak również, pod żadnym pozorem nie można lekceważyć. Choć to zespół pozbawiony gwiazd światowego formatu, znajdziemy w nim solidnych piłkarzy, którzy stanowią zgrany i dobrze funkcjonujący kolektyw. Nie brak im również wiedzy i doświadczenia zdobytego nad Wisłą. Takich zawodników jak Dušan Kuciak, Ľubomír Šatka czy Ondrej Duda kibicom naszej ekstraklasy nie trzeba przedstawiać.

Początek historii rywalizacji biało-czerwonych z reprezentacją Słowacji związany jest rzecz jasna ze zmianami geopolitycznymi na Starym Kontynencie. 31 grudnia 1992 roku, po podziale kraju, zakończyła się bowiem era starć z drużyną Czechosłowacji. Na pierwszy pojedynek z „nowym” rywalem przyszło nam jednak czekać ponad dwa lata. I choć okazał się on bardzo udany dla naszych piłkarzy, późniejsze starcia przynosiły już znacznie więcej emocji, nie zawsze zwieńczonych szczęśliwym zakończeniem i korzystnym rezultatem.

POLSKA – SŁOWACJA 5:0 (07.06.1995)

Lepszego początku rywalizacji ze Słowakami nie mogliśmy sobie wymarzyć. Choć okoliczności spotkania w Zabrzu nie były specjalnie sprzyjające dla zespołu prowadzonego przez Henryka Apostela. W eliminacjach Euro‘96 biało-czerwoni spisywali się w kratkę. Po pięciu spotkaniach mieli na koncie 2 wygrane, remis i 2 porażki i jeśli chcieli pozostać w grze o awans do angielskiego turnieju, musieli wygrać. Ten cel zrealizowali z nawiązką, a po efektownym zwycięstwie nastroje zarówno wśród kibiców, jak i w samym zespole stały się zdecydowanie bardziej optymistyczne. Dwie bramki w tym meczu zdobył Andrzej Juskowiak, a swoje trafienia dorzucili także Tomasz Wieszczycki, Roman Kosecki i Piotr Nowak.

Skrót meczu

SŁOWACJA – POLSKA 4:1 (11.10.1995)

O tym meczu polscy kibice z całą pewnością chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Nie dość, że w niewiele ponad cztery miesiące w rywalizacji ze Słowacją przeszliśmy drogę z nieba do piekła, to jeszcze w Bratysławie ostatecznie prysły marzenia biało-czerwonych o pierwszym, historycznym awansie do mistrzostw Europy. Choć nasi piłkarze rozpoczęli dobrze, od bramki Andrzeja Juskowiaka, później na boisku dominowali już tylko gospodarze. Na domiar złego Polacy nie wytrzymali spotkania również nerwowo. Czerwone kartki zobaczyli Roman Kosecki i Piotr Świerczewski. Dla tego pierwszego było to pożegnanie z drużyną narodową. 

Skrót meczu

SŁOWACJA – POLSKA 1:3 (10.11.1998)

Jedyne wyjazdowe zwycięstwo polskich piłkarzy nad Słowacją miało miejsce w niecodziennych okolicznościach. Przed towarzyskim meczem nad stadionem w Bratysławie przeszła ulewa, która sprawiła, że rywalizacja na boisku momentami przypominała bardziej walkę o zachowanie równowagi na błotnistej nawierzchni, niż grę w piłkę nożną. W tych warunkach lepiej poradzili sobie jednak podopieczni Janusza Wójcika, a bohaterem spotkania został zdobywca dwóch bramek Wojciech Kowalczyk.

1:2 W. Kowalczyk wykorzystał błąd M. Špilára
1:3 Znowu W. Kowalczyk, asysta K. Węgrzyna

POLSKA – SŁOWACJA 2:2 (07.02.2007)

Zmierzająca do historycznego awansu na Euro 2008 kadra pod wodzą Leo Beenhakkera, do kolejnych meczów o punkty przygotowywała się w Hiszpanii. I choć przed meczem ze Słowacją zanotowała serię pięciu wygranych z rzędu, starcie z południowymi sąsiadami jej specjalnie nie wyszło. Rywale zaskoczyli biało-czerwonych szczególnie w pierwszej połowie. Do przerwy Polacy przegrywali 0:2. I choć ostatecznie skończyło się remisem, w pamięci wszystkich zapadł gol autorstwa Martina Jakubki. Słowacki napastnik pokonał Artura Boruca… w pierwszej minucie!

0:1 M. Jakubko głową po dośrodkowaniu I. Žofčáka

SŁOWACJA – POLSKA 2:1 (15.10.2008)

Zupełni inny przebieg miało kolejne spotkanie. Po nieudanych austriacko-szwajcarskich mistrzostwach Europy, Leo Beenhakker miał za zadanie zakończyć sukcesem drugie z rzędu eliminacje. Walka o mundial w RPA rozpoczęła się obiecująco. Remis ze Słowenią, wygrana z San Marino i przede wszystkim zwycięstwo nad Czechami sprawiły, że polscy kibice znów zaczęli wierzyć w moc drużyny pod wodzą Holendra. Zimny prysznic przyszedł w Bratysławie, gdzie jak się wydawało pewne trzy punkty, biało-czerwoni wypuścili z rąk w samej końcówce. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund. dwa celne ciosy wyprowadził Stanislav Šesták.

1:1 Gol S. Šestáka po kiksie A. Boruca
2:1 Gol S. Šestáka po rykoszecie D. Dudki

POLSKA – SŁOWACJA 0:1 (14.10.2009)

To jeden z najsmutniejszych i z całą pewnością najdziwniejszych epizodów polsko-słowackiej rywalizacji. Mecz w Chorzowie kończył nieudane dla biało-czerwonych i niezwykle szczęśliwe dla naszych południowych sąsiadów eliminacje. Zgodnie z oczekiwaniami to walczący o awans na mundial z pierwszego miejsca w grupie goście (Słowacy nigdy wcześniej nie zakwalifikowali się do turnieju finałowego) zakończyli go zwycięstwem, choć trzeba podkreślić, że jednobramkowy sukces dała im samobójcza bramka Seweryna Gancarczyka. Smutnego obrazu polskiego futbolu dopełniła zasypana śniegiem (mimo październikowego terminu) murawa i zaledwie 4,5 tysiąca widzów na Stadionie Śląskim. Krótką przygodę w roli selekcjonera zakończył tym meczem Stefan Majewski, który po dymisji Leo Beenhakkera, prowadził kadrę w dwóch oficjalnych występach.

0:1 Samobójczy gol S. Gancarczyka

POLSKA – SŁOWACJA 1:0 (26.05.2012)

Skoro na mistrzostwach Europy 2012, na których Polska była współgospodarzem, w grupie mieliśmy zmierzyć się z Czechami, nie sposób było w ramach przygotowań do turnieju nie sprawdzić formy ze Słowacją. Test podopiecznych Franciszka Smudy w austriackim Klagenfurcie dał selekcjonerowi sporo odpowiedzi na personalne wątpliwości, przed rozpoczynającym się dwa tygodnie później turniejem. Co ciekawe zwycięską bramkę, jak się okazało jedyną w całej reprezentacyjnej karierze, zdobył wracający po kontuzji obrońca Damien Perquis.

1:0 D. Perquis, asysta Ł. Piszczek

POLSKA – SŁOWACJA 0:2 (15.11.2013)

Złe miłego początki. Ostatni jak dotąd mecz reprezentacji Polski ze Słowacją był zarazem debiutem w roli selekcjonera Adama Nawałki. Po zakończonych bez sukcesu eliminacjach mundialu w Brazylii pod wodzą Waldemara Fornalika, to były trener Górnika Zabrze miał poprowadzić biało-czerwonych do awansu na Euro 2016. Ten cel nie tylko zrealizował, ale we Francji osiągnął najlepszy wynik w historii występów Polaków w mistrzostwach Europy, wprowadzając naszą drużynę do ćwierćfinału. Na początek pracy z kadrą, 34-krotny reprezentant naszego kraju musiał jednak przełknąć gorzką pigułkę. Nasi piłkarze zagrali słabe spotkanie, przegrali zasłużenie, a na koniec pożegnały ich gwizdy ponad 40 tysięcy kibiców zgromadzonych na trybunach we Wrocławiu.

Skrót meczu

BILANS 8 MECZÓW ZE SŁOWACJĄ: 3 ZWYCIĘSTWA POLSKI – 1 REMIS – 4 PORAŻKI, BRAMKI: 13-12.