Wspomniane w tytule kolory to naturalnie barwy Francji. Z popularnymi Trójkolorowymi rywalizowaliśmy na różnych frontach – na mistrzostwach świata, w eliminacjach mistrzostw Europy oraz towarzysko. W sumie takich starć uzbierało się już 17 (14 z nich znajduje się w naszej Bibliotece). Bilans jest mocno niekorzystny dla biało-czerwonych. Polakom udało się wygrać zaledwie trzykrotnie. Przyjrzyjmy się pokrótce kilku takim konfrontacjom, z których premierowa miała miejsce 85 lat temu.
Historia starć z Francuzami sięga końcówki lat 30., gdy po raz pierwszy obie drużyny stanęły naprzeciwko siebie. Miało to miejsce jeszcze przed II wojną światową. Do towarzyskiego spotkania z Trójkolorowymi doszło 22 stycznia 1939 r. na Parc des Princes w Paryżu. Na trybunach paryskiego stadionu obecny był gość honorowy – prezydent FIFA Jules Rimet. Biało-czerwoni, w składzie m.in. z Władysławem Szczepaniakiem, Ernestem Wilimowskim i Gerardem Wodarzem, zostali wówczas rozbici aż 0:4. Był to ostatni występ w kadrze popularnego „Myszki”, czyli Michała Matyasa.
Premierowe zwycięstwo nad Francją reprezentacja Polski odniosła 11 kwietnia 1962 roku. Jest to zarazem pierwszy mecz z tym rywalem, z którego obszerne fragmenty znaleźć można w naszych bibliotecznych woluminach. Po raz kolejny areną zmagań był słynny paryski obiekt Parc des Princes, czyli po prostu Park Książąt (dziś to stadion Paris Saint Germain). Tym razem okazał się on szczęśliwy dla biało-czerwonych. Drużyna prowadzona przez Ryszarda Koncewicza wygrała 3:1 po golach Ernesta Pohla, Romana Lentnera i Lucjana Brychczego. W ekipie francuskiej na boisku pojawiło się kilku zawodników polskiego pochodzenia. Byli nimi: Raymond Kopa (Kopaszewski), Casimir Koza (Kozakiewicz), Théo Szkudlapski i Bruno Rodzik.
Następna francusko-polska konfrontacja miała miejsce w eliminacjach mistrzostw Europy 1968. I znów biało-czerwonym przyszło zawitać do Parku Książąt. Jednakże tym razem nasi piłkarze wracali z Paryża na tarczy. 22 października 1966 r. Trójkolorowi zwyciężyli 2:1, a triumf zapewnił im napastnik o polskobrzmiącym nazwisku – Georges Lech (Polak urodzony we Francji). Za sterami kadry siedział wówczas Antoni Brzeżańczyk.
Spotkanie w Paryżu zakończyło krótką, bo trwającą zaledwie 5 miesięcy karierę tego selekcjonera w roli opiekuna kadry. W rewanżu na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie Polaków prowadził już Michał Matyas. 17 września 1967 r. w obecności 70 tysięcy widzów biało-czerwoni ulegli Francuzom 1:4. Jedyną bramkę dla Polski zdobył Lucjan Brychczy, który po tym spotkaniu stał się samodzielnym rekordzistą pod względem liczby występów w drużynie narodowej (54 mecze).
W historii polsko-francuskich potyczek naszemu zespołowi udało się wygrać zaledwie 3-krotnie. O jednym takim przypadku była już mowa wcześniej. Kolejne dwa zdarzyły się w 1982 roku. Wygrana z 31 sierpnia była najwyższą. Na Parc des Princes Polacy rozbili Francuzów aż 4:0 (dwa gole Janusza Kupcewicza, po jednym Jana Jałochy i Andrzeja Buncola). Nie była ona jednak tak ważna, jak ta, która miała miejsce ponad miesiąc wcześniej w hiszpańskim Alicante. 10 lipca reprezentacja Polski została trzecią drużyną świata (powtórzyła sukces z 1974 r.). Zespół prowadzony przez Antoniego Piechniczka ograł Trójkolorowych 3:2, a o sukcesie Polaków przesądziły trafienia Andrzeja Szarmacha, Stefana Majewskiego i wspomnianego wyżej Kupcewicza.
W latach 90. graliśmy z Francją czterokrotnie. Pierwsze dwa starcia miały charakter towarzyski. 15 sierpnia 1990 r. w Paryżu skończyło się bezbramkowym remisem. Ale już rok później doznaliśmy klęski na stadionie Lecha w Poznaniu. Drużyna Andrzeja Strejlaua została rozgromiona przed własną publicznością aż 1:5. Gdy więc los skojarzył oba zespoły w eliminacjach mistrzostw Europy 1996, polscy kibice nie byli optymistami. Owszem, od druzgocącej towarzyskiej klęski minęły wówczas ponad 3 lata, reprezentację prowadził też inny szkoleniowiec (Henryk Apostel), ale złe wspomnienia pozostały. Tymczasem Polacy zagrali z Trójkolorowymi niezłe spotkania. W pamięci zapadł zwłaszcza ten na Parc des Princes, gdzie biało-czerwoni długo prowadzili 1:0, a fenomenalnymi paradami popisywał się Andrzej Woźniak (w końcówce straciliśmy gola na 1:1).
W latach 2000. doszło do trzech towarzyskich pojedynków z Francją – dwóch wyjazdowych i jednym domowym. W początkach pracy z kadrą Jerzego Engela Polacy zagrali z Trójkolorowymi jedno z lepszych spotkań. 23 lutego 2000 r. biało-czerwoni przegrali wprawdzie 0:1 (gol Zinédine’a Zidane’a w 88. minucie) na Stade de France z mistrzami świata, ale pozostawili po sobie dobre wrażenie.
Podobnie było 17 listopada 2004 r. Na tym samym obiekcie nie padł tym razem ani jeden gol. Wybrańcy Pawła Janas walczyli dzielnie, stwarzali sobie okazje bramkowe, ale także... dopisywało im szczęście. Temu szczęściu pomagał Jerzy Dudek, który kapitalnymi interwencjami ratował polski zespół.
Z Francją zmierzyliśmy się następnie prawie 6 lat później. Kadrę prowadził wtedy Franciszek Smuda, która przygotowywał zespół do Euro 2012. Z Trójkolorowymi zagraliśmy 9 czerwca 2011 r. na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. Kibice obejrzeli tylko jednego gola, którego strzelcem był Tomasz Jodłowiec. Pech polegał na tym, że „Jodła” trafił do niewłaściwej bramki...
4 grudnia 2022 roku doszło do 17. konfrontacji z reprezentacją Francji. Stawką spotkania był awans do ćwierćfinału mistrzostw świata w Katarze. Dla Polaków już sam udział w 1/8 finału mundialu był sporym osiągnięciem. Biało-czerwoni wystąpili w tej fazie po 36 latach przerwy. Gdy poprzednio ta sztuka udała się naszym piłkarzom, był rok 1986 i MŚ w Meksyku. W Katarze murowanym faworytem byli Trójkolorowi, którzy w swych szeregach mieli jedną z największych gwiazd światowego futbolu – Kyliana Mbappé. Polska boleśnie przekonała się o jego umiejętnościach. To gracz PSG dwukrotnie pokonał Wojciecha Szczęsnego. Mimo porażki 1:3 drużyna Czesława Michniewicza rozegrała najlepsze spotkanie na mundialu w 2022 r. Jedynego gola strzelił Francuzom Robert Lewandowski, który w doliczonym czasie wykorzystał rzut karny.