TOP 10 biletów z meczów reprezentacji Polski
BILET Z MECZU POLSKA - WŁOCHY BILET Z MECZU POLSKA - WŁOCHY
Czy za wejściówkę na mecz, który odbył się dawno temu, można zapłacić więcej niż ona wówczas kosztowała? Oczywiście. Ale winna temu jest nie tylko galopująca inflacja. Archiwalne bilety wstępu na spotkania reprezentacji Polski to wśród kolekcjonerów prawdziwy rarytas i niekiedy osiągają one zawrotną cenę. U nas można je zobaczyć za darmo. Oto najpiękniejsze okazy, nadesłane przez Czytelników Biblioteki PZPN.
Bilet z meczu Polska – ZSRR 0:2 (1957)
Na pierwszy rzut oka trochę dziwny, bo skoro grali Polacy i piłkarze ze Związku Radzieckiego, to dlaczego na karcie wstępu wszystko jest napisane po niemiecku? Spieszymy z odpowiedzią. Otóż spotkanie odbyło się w Lipsku, na neutralnym terenie, bo po starciach w Moskwie i Chorzowie oba zespoły miały taki sam bilans punktów w eliminacjach mistrzostw świata 1958. Trzeba było rozegrać dodatkowy mecz. Niestety, wygrali go nasi rywale.
Bilet z meczu Polska – Węgry 2:1 (1972)
Najbardziej poszukiwane znaczki pocztowe świata to z reguły te, które zawierają jakiś błąd drukarski, są bowiem unikatowe. Z biletami jest podobnie. Wejściówka na finałowy mecz igrzysk w Monachium ma właśnie taki feler. Na karcie wstępu widnieje data 9.9.1972, choć spotkanie odbyło się dzień później. Dlaczego? Otóż podczas olimpiady doszło do zamachu terrorystycznego, w wyniku czego trzeba było zmienić kalendarz zawodów. A bilety wydrukowano przed rozpoczęciem igrzysk.
BILET Z KOLEKCJI GRZEGORZA BINKO
Bilet z meczu Anglia – Polska 1:1 (1973)
Chyba każdy chciałby mieć w domu taką pamiątkę. Za cztery funty można było wejść na słynny stadion Wembley, by obejrzeć z trybun jedną z największych w historii katastrof w historii futbolu na Wyspach. Anglicy byli wówczas jedną z najlepszych drużyn globu (siedem lat wcześniej zdobyli mistrzostwo świata) i nie wyobrażali sobie, że przegrają walkę o mundial 1974 z mało znaczącą drużyną z Europy Środkowej. A jednak! Biało-czerwoni utarli im nosa. Zwycięski remis sprawił, że to Orły Górskiego pojechały do RFN.
BILET Z KOLEKCJI GRZEGORZA BINKO
Bilet z meczu Polska – Brazylia 1:0 (1974)
Sektor N2, rząd 23, miejsce 12, a z niego piękny widok na pierwszy wielki sukces biało-czerwonych na mistrzostwach świata. Właściciel tej wejściówki na własne oczy zobaczył, jak Grzegorz Lato dostaje piłkę na swojej połowie, ucieka rywalom przez ponad pół boiska i pięknym strzałem zdobywa bramkę wartą medal mundialu. Srebrny, choć nasi zajęli trzecie miejsce. Zwycięzcom wręczano wtedy złote, a przegranym w finale – brązowe krążki.
BILET Z KOLEKCJI GRZEGORZA BINKO
Bilet z meczu Polska – Holandia 4:1 (1975)
Niech nikogo nie zwiedzie, że na karcie wstępu rywalizujące drużyny są wymienione w takiej kolejności, jakby to Pomarańczowi byli gospodarzami spotkania w eliminacjach Euro 1976. Tamten mecz odbył się w Chorzowie, a nazwa Holandia pada przed Polską, bo tego wymagało dobre wychowanie, nakazujące okazanie szczególnego szacunku gościom. Na boisku biało-czerwoni nie byli już tak grzeczni. W swoim najlepszym występie w historii zdemolowali wicemistrzów świata.
BILET Z KOLEKCJI GRZEGORZA BINKO
Bilet z meczu Polska – NRD 1:3 (1976)
Wejściówka na olimpijski finał z Montrealu, a na jej odwrocie rysunek, który kibicom miał pomóc w dotarciu na poszczególne obiekty. Trudno się w tym połapać, zwłaszcza że oznaczony jedynką stadion wygląda jak wielka zwinięta krewetka, a welodrom (pod trójką) jak płaszczka na dnie morza. Nasza drużyna w walce o złoto też była trochę zagubiona. Miała bez trudu wygrać, ale poniosła porażkę, po której do dymisji podał się trener Kazimierz Górski.
BILET Z KOLEKCJI GRZEGORZA BINKO
Bilet z meczu Polska – RFN 0:0 (1978)
Prawdziwy powiew nowoczesności. Ktoś, kto projektował bilety na mistrzostwa świata w Argentynie, przeczuł, że szybkimi krokami zbliża się epoka kultury obrazkowej. Nie trzeba znać hiszpańskiego, aby wszystko było jasne: na górze jest informacja o miejscu na trybunach, w środku po lewej numer meczu, poniżej logo mundialu, po prawej na dole data i godzina rozpoczęcia spotkania, nad nią podpowiedź co do lokalizacji (czy siedzimy niżej, czy wyżej). A w środku jeszcze piękny rysunek stadionu. Wejściówkę można było podziwiać przez cały mecz z RFN, bo samo spotkanie okazało się wyjątkowo nudne.
BILET Z KOLEKCJI GRZEGORZA BINKO
Bilet z meczu Polska – Francja 3:2 (1982)
Kolejna perełka. Karta wstępu na mecz o trzecie miejsce na mundialu w Hiszpanii. Trochę wzorowana na tym, co cztery lata wcześniej wymyślili Argentyńczycy, ale jeszcze bardziej kolorowa. Na odwrocie dokładna mapa ulic wokół stadionu w Alicante – już całkiem czytelna, bez żadnych krewetek czy małży. Ciekawostka: ówczesny prezes PZPN Włodzimierz Reczek drogę na obiekt pokonał… w klapkach. Butów nie włożył, bo dzień wcześniej odparzył sobie stopy.
BILET Z KOLEKCJI GRZEGORZA BINKO
Bilet z meczu Polska – Belgia 0:0 (1985)
A teraz mały potworek ze schyłkowych czasów PRL-u. Inflacja szalała (skąd my to znamy?), więc wejściówka kosztowała aż 900 złotych. Cena wysoka, czego nie można powiedzieć o poziomie wykonania biletu. Wydrukowany został na szarym, niskiej jakości papierze, a rysunek stadionu jest tak pocieszny, że powstał chyba na zajęciach plastycznych w jednym z chorzowskich przedszkoli. Na szczęście biało-czerwonym nie odebrało to apetytu na sukces. Remis z Belgią zapewnił im awans na mundial w Meksyku.
BILET Z KOLEKCJI GRZEGORZA BINKO
Bilet z meczu Polska – Grecja 1:1 (2012)
Na koniec coś bardziej współczesnego. Bilet z meczu otwarcia Euro 2012, którego byliśmy współgospodarzami z Ukrainą. Całkiem inna stylistyka i rozmiar niż w czasach największych sukcesów polskiej piłki. I wszystkie napisy po angielsku – ale tego akurat wymagała UEFA. W końcu był to międzynarodowy turniej rangi mistrzowskiej! Cena: 140 euro, czyli wówczas 560 złotych. Dziś za ten sam bilet zapłacilibyśmy o ponad sto złotych więcej. Bo rarytas? Niestety nie. Po prostu euro kosztuje nas drożej.
BILET Z KOLEKCJI RAFAŁA BYRSKIEGO
Ładowanie