Nie miałem Polsatu, niczego nie oglądałem. Spokojnie kąpałem dzieci, tylko telefon jakoś niespokojnie brzęczał. Nie odbierałem, bo miałem mokre ręce. Zresztą, nie przejmowałem się za bardzo, bo sądziłem, że znajomi z gratulacjami dzwonią, a przecież nie było czego gratulować, bo jeszcze mistrzostwa świata nie zdobyłem. Sprawa wydawała się zaklepana po mojej ostatniej wizycie na zgrupowaniu we Wronkach. Zacząłem czytać wiadomości na telefonie. Jak dwie pierwsze zaczynały się od przekleństw, to zrozumiałem, że coś jest nie tak. Ruszyła lawina zdarzeń, duża była we mnie złość.