Wojciech SzczęsnyWojciech Szczęsny
KronikiŚciana pragnień, inspiracja i najsmutniejszy strzał w historii
Ściana pragnień, inspiracja i najsmutniejszy strzał w historii
Autor: Norbert Bandurski
Data dodania: 27.03.2024
FOT. CYFRASPORTFOT. CYFRASPORT

30 czerwca 2016 roku reprezentacja Polski rozegrała jeden z najważniejszych meczów w swojej historii, mecz, który miał dramatyczny przebieg i jeszcze bardziej dramatyczną końcówkę. Konkurs rzutów karnych z ćwierćfinałowego spotkania Euro 2016 przeciwko Portugalii zostanie zapamiętany już na zawsze. W miniony wtorek zaś seria „jedenastek” wprawiła Polaków w euforię, bo dzięki znakomitej paradzie Wojciecha Szczęsnego i pewnym strzałom pięciu zawodników biało-czerwoni wyeliminowali Walię w barażach o Euro 2024. Z tej okazji przypominamy więc najważniejsze rzuty karne w historii polskiej piłki reprezentacyjnej.

11. ROBERT LEWANDOWSKI W MECZU Z FRANCJĄ (2022)

Gol Roberta Lewandowskiego w meczu z Francją miał znaczenie raczej symboliczne, ale był jednak ważny pod kątem psychologicznym. Polacy po raz pierwszy od 36 lat zagrali w fazie pucharowej mistrzostw świata, co samo w sobie było dużym sukcesem. Ponadto spotkanie z mistrzami świata, choć ostatecznie przegrane 1:3, było w opinii publicznej najlepszym meczem Polaków w Katarze. Tym ważniejsze było, aby zakończyć je choćby z honorowym trafieniem.

Gol Lewandowskiego był ważny również z historycznego punktu widzenia. Przerwał bowiem fatalną serię „jedenastek” zmarnowanych przez reprezentację Polski w mistrzostwach świata. Ostatni raz biało-czerwoni wykorzystali rzut karny podczas mundialu w 1974 roku, gdy Kazimierz Deyna pokonał bramkarza Jugosławii. Później takie okazji marnowali: Deyna (z Argentyną w 1978), Maciej Żurawski (z USA w 2002) i Lewandowski (z Meksykiem w 2022). Ten ostatni przegrał również pierwszy pojedynek z Hugo Llorisem w spotkaniu 1/8 finału z Francją, ale na szczęście sędzia dostrzegł, iż francuski bramkarz za wcześnie wyskoczył z bramki i nakazał powtórkę rzutu karnego. Za drugim razem Lewandowski był już skuteczny i mógł się z ulgą uśmiechnąć.

3:1 R. Lewandowski wykorzystuje powtórzony rzut karny

10. WOJCIECH SZCZĘSNY W MECZU Z WALIĄ (2024)

Interwencja, która sprawiła, że wielu Polaków przyszło w środę do pracy niewyspana, ale szczęśliwa. Wcześniej w polskich domach trwało bowiem świętowanie po awansie do mistrzostw Europy 2024. Po nieudanej fazie grupowej kwalifikacji, biało-czerwoni musieli przebijać się przez baraże. Najpierw rozbili Estonię 5:1, ale potem czekało ich trudniejsze zadanie: mecz z Walią w Cardiff.

Wojciech Szczęsny jeszcze przed rzutami karnymi był bohaterem biało-czerwonych. Polacy grali naprawdę solidnie, ale bramkarz Juventusu i tak musiał się wykazać. Szczególnie widowiskowa była parada z początku drugiej połowy, gdy odbił piłkę po uderzeniu głową Kieffera Moore’a. Piłka zmierzała tuż pod poprzeczkę, a Szczęsny zdołał ją wybić końcami palców. W kilku innych sytuacjach popisał się świetnymi wyjściami z bramki.

Bohaterem został jednak w serii rzutów karnych. Pięciu Polaków wykonało je bezbłędnie, czterech Walijczyków – również. Wtedy jednak do piłki podszedł Daniel James i przegrał pojedynek ze Szczęsnym. – Przygotowywałem sobie strategię na karne, ale żaden z zawodników nie strzelił tak, jak przewidywałem, że strzeli. Ostatniego karnego zawsze jest trudno strzelić. Podszedł do niego młody chłopak. Byłem jakoś dziwnie spokojny, że uda mi się go zatrzymać – stwierdził po spotkaniu 33-letni golkiper, który ponownie okazał się kluczową postacią polskiego zespołu.

W. Szczęsny broni jedenastkę i daje awans Polsce!

9. KAZIMIERZ DEYNA W MECZU Z JUGOSŁAWIĄ (1974)

„Niezawodna jedenastka Kazimierza Deyny” – pisał po spotkaniu „Przegląd Sportowy”. Strzał nie był ani silny, ani wyjątkowo trudny do obrony, bo kapitan biało-czerwonych kopnął piłkę blisko środka bramki. Sęk w tym, że wcześniej ustawieniem ciała zasugerował Enverowi Mariciowi strzał w drugą stronę. Dzięki temu można powiedzieć, że Deyna pewnie wykorzystał rzut karny. Nie po raz pierwszy udźwignął olbrzymią presję związaną z wykonywaniem „jedenastki” w tak ważnym momencie.

Gol Deyny przybliżył Polaków do zwycięstwa nad Jugosławią i zapewnił pierwszy w historii medal mistrzostw świata. „Znowu Polska. Należało się tego spodziewać. […] Deyna był genialnym inspiratorem, wspaniale wykańczającym każdy manewr biało-czerwonych” – chwalił nazajutrz dziennik „L’Unita”, a Polacy cieszyli się piątym zwycięstwem w piątym meczu mistrzostw świata 1974.

1:0 Gol K. Deyny z rzutu karnego

8. PRZEMYSŁAW TYTOŃ W MECZU Z GRECJĄ (2012)

Tytoń i Karagounis, a za Tytoniem ściana naszych pragnień... Karagounis... Broni! Broni! Broni Przemek Tytoń!” – komentarz Dariusza Szpakowskiego jest już słynny wśród kolejnego pokolenia kibiców, którzy byli zbyt młodzi, by na żywo oglądać lub rozumieć wagę interwencji polskiego bramkarza. A to właśnie ranga meczu sprawiła, że „jedenastka” obroniona przez ówczesnego piłkarza PSV Eindhoven jest jedną z najważniejszych w historii polskiej piłki.

Odbicie piłki po kopnięciu Giorgosa Karagounisa uczyniło Tytonia niezapomnianym dla polskich fanów, tak jak niezapomniane były mistrzostwa Europy 2012. Po raz pierwszy zorganizowane w Polsce (współgospodarzem zawodów była Ukraina), a biało-czerwoni przystępowali do turnieju z olbrzymimi nadziejami. Początkowo mecz otwarcia je spełniał, bo za sprawą Roberta Lewandowskiego Polacy prowadzili z Grecją i grali w przewadze liczebnej po czerwonej kartce dla Sokrátisa Papastathópoulosa. Później jednak goście wyrównali, a z boiska wyrzucony został Wojciech Szczęsny. Wówczas na murawę wszedł Tytoń i broniąc rzut karny podtrzymał naszą nadzieje na udany turniej.

P. Tytoń broni karnego po strzale G. Karagounisa

7. GRZEGORZ KRYCHOWIAK W MECZU ZE SZWAJCARIĄ (2016)

To był dopiero drugi konkurs rzutów karnych w historii reprezentacji Polski. Nigdy wcześniej nie mieliśmy jednak okazji przeżywać emocji z nim związanych w mistrzostwach świata lub Europy, bo spotkanie z Nową Zelandią w turnieju o Puchar Króla Tajlandii w 1999 roku było o wiele mniej prestiżowe.

Podczas Euro we Francji napięcie sięgnęło jednak zenitu. Biało-czerwoni po raz pierwszy w historii wyszli z grupy w mistrzostwach Europy i po świetnym meczu ze Szwajcarią stanęli przed szansą awansu do ćwierćfinału. O wszystkim decydowały karne. Jako dziesiąty do piłki podszedł Grzegorz Krychowiak. On akurat miał doświadczenie w wykorzystywaniu jedenastek w seriach rzutów karnych. Strzelał już je w Pucharze Francji w barwach Nantes i Stade Reims oraz w Lidze Europy jako piłkarz Sevilli.

Podobnie jak w trzech poprzednich przypadkach, również teraz się nie pomylił. Perfekcyjnym strzałem pokonał Yanna Sommera i doprowadził Polaków do euforii oraz ćwierćfinału mistrzostw Europy.

Decydujący karny wykorzystany przez G. Krychowiaka

6. JAKUB BŁASZCZYKOWSKI W MECZU Z PORTUGALIĄ (2016)

Siedem lat minęło już od najtrudniejszego momentu w reprezentacyjnej karierze Jakuba Błaszczykowskiego. Przed niespełna rokiem pięknie pożegnał się z drużyną narodową w wygranym 1:0 meczu z Niemcami, więc przy tej okazji wspominano najważniejsze momenty z jego spotkań w kadrze. I niestrzelony karny w ćwierćfinale mistrzostw Europy był jednym z nich. Rui Patrício obronił strzał Błaszczykowskiego i kilka chwil później, to Portugalczycy cieszyli się z awansu do półfinału Euro 2016.

– Cały czas nie przetrawiłem tego karnego. Gdy myślę o meczu z Portugalią, to działa u mnie mechanizm wyparcia. Nie chcę myśleć o tym meczu – przyznał Błaszczykowski w rozmowie z Foot Truckiem w czerwcu 2023. – Brakuje mi medalu zdobytego z reprezentacją. Nie udało się, a wiem, że było blisko. Mecz z Portugalią to jedno z największych rozczarowań, z tego powodu nie mogę powiedzieć, że czuję się spełniony – stwierdził w wywiadzie dla TVP Sport.

Niewykorzystany karny przez J. Błaszczykowskiego

5. KAZIMIERZ DEYNA W MECZU Z ZSRR (1972)

To po tym meczu widok Deyny podchodzącego do rzutu karnego zaczął uspokajać kibiców. Skoro wytrzymał ogromną presję i pewnie strzelił gola Związkowi Radzieckiemu, to wydawało się, że stres nie jest w stanie wpłynąć na niego w żadnej sytuacji. Spotkanie w Augsburgu miało olbrzymią wagę, jak zresztą każde rozgrywane z tym rywalem. Zwycięstwo biało-czerwonych dało im praktycznie awans do finału igrzysk olimpijskich, a każdy inny rezultat prawdopodobnie premiowałby ZSRR (o ile pokonałby później Danię, a tak się stało). Piłkarze Kazimierza Górskiego przegrywali, gdy Włodzimierz Lubański wywalczył rzut karny. Do piłki w 79. minucie podszedł Deyna i pewnym strzałem zdobył bramkę, która dała Polakom nadzieję na zwycięstwo i grę o olimpijskie złoto.

Stres związany z tym meczem był tym większy, że tego samego dnia rano palestyńscy terroryści wtargnęli do wioski olimpijskiej i wzięli izraelskich sportowców jako zakładników (później dziewięciu z nich zabili). Nerwy udzielały się więc pozostałym sportowcom. Polscy piłkarze w eskorcie policji opuścili wioskę olimpijską, a już na stadionie w Augsburgu dowiedzieli się, że prawdopodobnie mecz zostanie odwołany. Organizatorzy uznali jednak, że wszystkie rozpoczęte zawody należy dokończyć, a za takie zostało uznane spotkanie Polska – ZSRR. Piłkarze wyszli na murawę, a Deyna świetnie poradził sobie z emocjami i strzelił jednego z najważniejszych goli w karierze. Triumf nad Związkiem Radzieckim pozwolił biało-czerwonym zagrać w finale igrzysk olimpijskich, który wygrali i osiągnęli wówczas największy sukces w historii.

1:1 Gol K. Deyny z rzutu karnego

4. WOJCIECH SZCZĘSNY W MECZU Z ARGENTYNĄ (2022)

Po mundialu w Katarze Szczęsny został dodatkowo nominowany w Plebiscycie Przeglądu Sportowego, choć poczet kandydatów został ogłoszony kilka tygodni wcześniej. Bramkarz reprezentacji podczas turnieju zachwycał raz po raz. Już w spotkaniu z Meksykiem zagrał bardzo dobrze, a z Arabią Saudyjską bronił wręcz koncertowo. Obroniony rzut karny oraz dobitka były ważne, ale jeszcze istotniejszy okazał się pojedynek z Lionelem Messim w kolejnym spotkaniu.

Szczęsny w końcówce pierwszej połowie sfaulował Argentyńczyka, a sędzia podyktował „jedenastkę”. Następnie w wielkim stylu piłkarz Juventusu Turyn obronił strzał Messiego z rzutu karnego. – Cieszę się, bo w końcowym rozrachunku obrona tego karnego coś nam dała – powiedział Szczęsny w rozmowie z TVP po meczu. Tym „czymś” było pierwsze od 36 lat wyjście z grupy podczas mistrzostw świata. Drugie miejsce w tabeli biało-czerwoni zajęli dzięki lepszej różnicy bramek od Meksyku.

Przy okazji Szczęsny stał się trzecim bramkarzem, który w jednych mistrzostwach świata obronił dwa rzuty karne. Wcześniej dokonali tego tylko Jan Tomaszewski (1974) oraz Amerykanin Brad Friedel (2002).

W. Szczęsny broni rzut karny wykonywany przez L. Messiego

3. FRYDERYK SCHERFKE W MECZU Z BRAZYLIĄ (1938)

Trzecie mistrzostwa świata i pierwszy mecz Polaków w turnieju. Biało-czerwoni przegrali wprawdzie 5:6, ale dali popis umiejętności ofensywnych. Gwiazdą był Ernest Wilimowski. Zanim jednak rozpoczął festiwal strzelecki, to wywalczył rzut karny, którego na gola zamienił Fryderyk Scherfke. 28-letni piłkarz Warty Poznań strzelił niezbyt mocno, ale Batatais ruszył w drugą stronę i nie miał szans na obronę.

Scherfke kopnięciem z karnego strzelił więc pierwszego z 49 goli reprezentacji Polski w mistrzostwach świata, a niewykluczone, że zdobył również bramkę na 5:6. Wedle ustaleń Leszka Jarosza opublikowanych w książce „Kopalnia. Sztuka futbolu” Scherfke do końca życia uważał się za strzelca dwóch z pięciu bramek, choć oficjalnie przypisuje mu się tylko pierwsze trafienie. Pozostałe zapisane zostały na konto Wilimowskiego. Zdaniem Jarosza niemożliwe jest dziś rozstrzygnięcie, który z nich rzeczywiście zdobył ostatnią bramkę.

Materiał o meczu

2. JAN TOMASZEWSKI W MECZU ZE SZWECJĄ (1974)

W 1974 roku Tomaszewski stał się pierwszym zawodnikiem, który podczas jednych mistrzostw świata obronił dwa karne. Drugi z nich, w słynnym meczu na wodzie z Niemcami nic Polakom nie dał, ale czyste konto w spotkaniu ze Szwecją – owszem. Dla biało-czerwonych był to najsłabszy mecz w turnieju, więc gol Grzegorza Laty i obroniona jedenastka Tomaszewskiego były szczególnie istotne. 

Tomaszewski obronił strzał Staffana Tappera m.in. dzięki treningom ze… szczypiornistą. Bramkarz ŁKS-u Łódź ćwiczył refleks i markujące ruchy z Andrzejem Szymczakiem, piłkarzem ręcznym Anilany Łódź. Rzut karny obroniony w spotkaniu ze Szwecją był inspiracją dla późniejszej legendy skandynawskiej drużyny. – Mistrzostwa świata 1974 były pierwszymi, jakie pamiętam. To był czas, kiedy wybrałem swoich piłkarskich bohaterów. Pamiętam mecz Polski ze Szwecją i karnego obronionego przez Tomaszewskiego w wielkim stylu. Z miejsca stał się moim idolem, nadal nim jest – wspominał w wywiadzie dla weszlo.com Thomas Ravelli, 143-krotny reprezentant Szwecji, który zdobył z nią trzecie miejsce mistrzostw świata 1994 oraz dotarł do półfinału Euro 1992.

J. Tomaszewski broni rzut karny S. Tappera!

1. KAZIMIERZ DEYNA W MECZU Z ARGENTYNĄ (1978)

Najsłynniejszy karny w historii reprezentacji Polski to ten, który nie został wykorzystany. Obrósł jednak legendą, emocjami i domysłami. „Słusznie uważano, że zwycięzca tego meczu ma już miejsce w czwórce najlepszych zespołów Mundialu 78” – pisał w książce „Mundial po polsku” Stefan Grzegorczyk. W strefie medalowej Polaków zabrakło, bo przegrali 0:2 z Argentyńczykami, a zmarnowany przez Deynę rzut karny był kluczowym momentem meczu.

Dziś historia wyglądałaby pewnie inaczej, bo za wybicie ręką piłki lecącej do bramki po strzale Laty, sędzia wyrzuciłby Mario Kempesa z boiska. Argentyńczycy graliby więc przed ponad pół meczu w osłabieniu, a ponadto Kempes nie mógłby strzelić gola na 2:0. Przepisy były wówczas inne i późniejszy mistrz świata nie obejrzał nawet żółtej kartki. Ale wtedy jego przewinienie nie dało Polakom żadnej korzyści. Wręcz przeciwnie.

Deyna znany był dotąd jako pewny wykonawca karnych. Mylił się rzadko, zazwyczaj strzelał precyzyjnie i pewnie. Pewności mu jednak tym razem zabrakło. „Kaziu, jeśli się denerwujesz, to daj, ja strzelę” – powiedział do kapitana reprezentacji Zbigniew Boniek. Deyna ani myślał jednak pozbyć się ciężaru odpowiedzialności. Nie w takim meczu, nie w takich okolicznościach. Rozgrywał przecież 100. mecz w reprezentacji (później liczbę tę zrewidowano i okazało się, że to spotkanie numer 95), był legendą i liderem zespołu. 

Deyna podszedł więc do karnego i wykonał go źle. Strzelił niezbyt mocno, blisko środka bramki. Ubaldo Fillol złapał piłkę. Komentujący to spotkanie Jan Ciszewski zaniemówił. – Przepraszam bardzo, ale brakło mi języka w gębie – powiedział po dłuższej ciszy na antenie.

Mecz, który miał być przepustką do finału mundialu, stał się smutnym końcem kariery Deyny w reprezentacji. Zagrał wprawdzie w kolejnych meczach z Peru i Brazylią, ale biało-czerwoni nie zdołali otrząsnąć się po porażce w Rosario. Do Argentyny jechali jako jedni z faworytów mistrzostw świata, a nie przebrnęli drugiej fazy grupowej.

„To miał być wyjątkowy dzień w naszym futbolu, który będą wspominać następne pokolenia. I tak się stało, tyle że są to wspomnienia wyjątkowo gorzkie, w duchu często powracającego w naszych dziejach syndromu niespełnienia i podsycające ulubioną narodową dyscyplinę z cyklu: co by były, gdyby…” – tłumaczył w „Przeglądzie Sportowym” Antoni Bugajski.

Dziennik „Sport” z kolei pisał o karnym Deyny, jako o „najsmutniejszym strzale w dziejach kadry”. Być może był najsmutniejszym, ale też jednym z najważniejszych.

K. Deyna nie wykorzystuje rzutu karnego! Broni U. Fillol!