11 października 1931 roku – to właśnie tego dnia w Brukseli doszło do pierwszej potyczki Polski z Belgią. Mecz odbył się na Stade du Centenaire, dokładnie w tym samym miejscu, w którym później zbudowano słynne Heysel, a obecnie znajduje się Stadion Króla Baudouina I. Spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy 2:1, a premierową bramkę dla biało-czerwonych w konfrontacji z tym rywalem zdobył Witold Wypijewski. Niespełna dwa lata później doszło do rewanżu w Warszawie, ale znów lepsi, tym razem 1:0, okazali się rywale. Powiedzenie „do trzech razy sztuka” znalazło swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości 16 lutego 1936 roku, kiedy znów w belgijskiej stolicy Polacy zwyciężyli 2:0. Niedługo przed wybuchem II Wojny Światowej obie ekipy spotkały się jeszcze w Łodzi, gdzie w maju 1939 roku, po festiwalu strzeleckim z obu stron padł wynik 3:3. Wszystkie cztery spotkania rozegrane w okresie międzywojennym miały charakter towarzyski.
PREMIERA O PUNKTY
Na kolejny polsko-belgijski pojedynek kibice musieli czekać prawie 23 lata i co oczywiste odbywał się on już w zupełnie innej rzeczywistości. Areną zmagań 23 maja 1962 roku był powstały kilka lat wcześniej Stadion Dziesięciolecia w Warszawie, na którym Polacy w obecności ponad 60 tysięcy kibiców wygrali 2:0, po trafieniach Romana Lentnera i Lucjana Brychczego. Trzy lata później na Heysel kolejny mecz kontrolny zakończył się bezbramkowym remisem. W 1967 roku wreszcie nadszedł czas na rywalizację o punkty. Obie reprezentacje spotkały się w drodze do Euro’68. I choć ostatecznie żadna z nich nie zakwalifikowała się do turnieju finałowego (najlepsza w grupie okazała się Francja), oba spotkania przyniosły wiele emocji i co najważniejsze, oba zakończyły się triumfem biało-czerwonych. Najpierw w Chorzowie, kiedy po dwóch trafieniach Włodzimierza Lubańskiego i jednym Zygfryda Szołtysika nasi piłkarze pokonali Belgów 3:1. Później w Brukseli, gdzie Polacy dwukrotnie gonili wynik, a i tak zwyciężyli 4:2. Dla zespołu znad Wisły był to mecz zamykający eliminacje, ale już przed nim wiedzieli, że nie mają szans na wywalczenie awansu. Wobec braku sukcesów również w walce o olimpijskie przepustki atmosfera wokół kadry była napięta i było jasne, że po tym spotkaniu z pracą pożegna się selekcjoner Michał Matyas. Mimo to, Polacy odnieśli najwyższe zwycięstwo na belgijskiej ziemi, czym przeszkodzili rywalom w zmaganiach o przepustki do włoskiego turnieju. Bohaterem gości został autor hat-tricka – Janusz Żmijewski, ale spotkanie zapadło w pamięci również innym zawodnikom.