Mało. Myślę, że gdybym nie wyjechał do Hiszpanii, byłoby ich dużo więcej. Z Górnika jeździłem na każde zgrupowanie, a poleciałem do Hiszpanii i o mnie zapomnieli. Raz powołał mnie Apostel na mecz z Hiszpanami właśnie, nawet niezły, 1:1, Kosa (Roman Kosecki – przyp. red.) strzelił. Zagrało się kilka fajnych spotkań, choćby 2:2 z Brazylią w 1993 – może mieli okrojony skład, ale był przecież choćby Rai. Z Niemcami 0:2 w Zabrzu wspominam średnio, strasznie kręcił mną Thomas Häßler, zostałem zmieniony.