Śląski gigant był świadkiem wielu niezapomnianych meczów, które na trwałe zapisały się w pamięci polskich kibiców. Młodsi sympatycy futbolu nie mają prawa ich pamiętać, ci starsi z kolei, wspominają je z łezką w oku. Dlatego też chcielibyśmy przedstawić dziesiątkę z tych – naszym zdaniem – najbardziej pomnikowych spotkań, których świadkiem był słynny Kocioł Czarownic w Chorzowie.
Był to pierwszy tak ważny mecz na oddanym w 1956 r. obiekcie. Mecz, o którym ludzie opowiadali sobie z pokolenia na pokolenie. Stawką były nie tylko punkty eliminacji MŚ 1958, ale także prestiż. Nic nie smakowało bowiem tak wybornie, jak ogranie znienawidzonego Wielkiego Brata ze Wschodu. Dla 100 tysięcy kibiców na stadionie i milionów w całym kraju zwycięstwo było swoistym rewanżem za atak ZSRR na Polskę w 1939 r., za zbrodnię katyńską, Jałtę czy stalinowski terror. Bohaterem biało-czerwonych był Gerard Cieślik – zdobywca dwóch bramek. Legenda Ruchu Chorzów była po meczu noszona na rękach przez fanów biało-czerwonych.
06.06.1973 POLSKA – ANGLIA 2:0
Meczu z Anglikami nie mogło zabraknąć w naszym zestawieniu. Jedyne w historii zwycięstwo nad Synami Albionu odnieśliśmy właśnie na Stadionie Śląskim w el. MŚ 1974. Gole strzelali Robert Gadocha i Włodzimierz Lubański. To spotkanie zapamiętaliśmy jeszcze z jednego, ale znacznie smutniejszego powodu – poważniej kontuzji Lubańskiego, która zatrzymała świetnie zapowiadającą się karierę napastnika Górnika Zabrze. Marzenia o mundialu pan Włodzimierz musiał odłożyć na kilka lat – do 1978 roku.
Polacy wzięli srogi rewanż na Walijczykach za porażkę w Cardiff (0:2) na inaugurację el. MŚ 1974. Gadocha, Grzegorz Lato i Jan Domarski przybliżyli nas do udziału w mundialu w RFN-ie. Do wygranej biało-czerwonych przyczynił się także... Trevor Hockey. W 39. minucie walijski pomocnik tak brutalnie sfaulował Lesława Ćmikiewicza, że prowadzący zawody sędzia Ove Dahlberg nie miał wątpliwości, czy ukarać agresora czerwoną kartką. Po latach pan Lesław przyznał, że trener Kazimierz Górski nakazał mu przed meczem, aby powoli wyprowadzał z równowagi krewkiego Hockey’a kuksańcami czy delikatnymi faulami. Z zadania wywiązał się perfekcyjnie. Dzięki zwycięstwu Polacy wskoczyli na 1. miejsce w tabeli. Ostatni, decydujący krok w drodze na MŚ Orły Górskiego postawiły 3 tygodnie później – remisując na Wembley z Anglią (1:1).
10.09.1975 POLSKA – HOLANDIA 4:1
„Z meczem jest jak z filmem. Są takie, które przechodzą do historii i stają się klasykami” – można przeczytać na stronie poświęconej temu starciu w Bibliotece PZPN. Tak właśnie było ze spotkaniem Polski z Holandią w el. ME 1976. Po dziś dzień uznawane jest ono za najlepszy mecz naszej reprezentacji w całej jej historii. Anonsowano je jako konfrontację drugiej drużyny świata z trzecią, a także jako rywalizację dwóch najlepszych graczy globu – Kazimierza Deyny i Johana Cruyffa. Jednak to nie oni odegrali kluczowe role. Bohaterami tego pamiętnego wydarzenia byli: Lato, Gadocha i Andrzej Szarmach – strzelec dwóch goli.
80 tysięcy widzów na Śląskim obejrzało wyśmienite widowisko. Biało-czerwoni odnieśli piąte zwycięstwo w piątym kolejnym meczu, które bardzo przybliżało ich do udziału w MŚ w Argentynie. Mimo 4 goli, to nie ich strzelcy byli bohaterami tej konfrontacji. Został nim wracający do zdrowia Lubański. W 38. minucie nasz napastnik pokazał, że czasem sportowe zachowanie jest ważniejsze od zdobytych bramek. W dogodnej sytuacji pan Włodzimierz wolał przeskoczyć nad interweniującym bramkarzem, niż zaryzykować kopnięciem go w głowę. Za dżentelmeńską postawę został wkrótce uhonorowany nagrodą fair play UNESCO.
02.05.1979 POLSKA – HOLANDIA 2:0
Reprezentacji Holandii wyraźnie nie służył klimat panujący na Stadionie Śląskim. Oranje po raz kolejny zawitali do Chorzowa w roli drugiej drużyny świata i... po raz kolejny wracali do domu na tarczy. Była to ich trzecia wizyta w Kotle Czarownic i zarazem trzecia przegrana. Polaków do zwycięstwa poprowadzili Zbigniew Boniek i Włodzimierz Mazur. Mimo wygranej Polska nie awansowała na ME we Włoszech, a przesądził o tym... rewanż z Holendrami w Amsterdamie, zakończony remisem 1:1.
2 lata później na Stadionie Śląskim odbyło się kluczowe starcie w kontekście awansu do MŚ w Hiszpanii. Na kilka miesięcy przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego, do Chorzowa zawitała reprezentacja NRD. Przyjazd przyjaciół z socjalistycznych Wschodnich Niemiec miał miejsce tuż po hucznie obchodzonym przez PRL-owskie władze Święcie Pracy. Dla kibiców najważniejsze było jednak zwycięstwo ich reprezentacji, a zapewnił Andrzej Buncol – określany przez dziennikarzy mianem „żywego srebra”. „Buncolek” przyćmił wielką gwiazdę rywali, brązowego medalistę igrzysk w Monachium i najskuteczniejszego piłkarza NRD – Joachima Streicha.
16.11.1985 POLSKA – WŁOCHY 1:0
Meczem z Włochami selekcjonerowi Antoniemu Piechniczkowi stuknęła 50-ka. I nie chodzi wcale o wiek (liczył wówczas 43 wiosny), a jubileuszowe spotkanie w roli trenera biało-czerwonych. Konfrontacja ze Squadra Azzurra była zarazem pierwszym spotkaniem w historii, gdy na polskiej ziemi zagościł aktualny mistrz świata. Biało-czerwoni sprawili kibicom miłą niespodziankę wygrywając 1:0 po golu Dariusza Dziekanowskiego. To zwycięstwo – jak wówczas pisano – miało być świetnym prognostykiem dla Polski przed mundialem w Meksyku. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna.
11.10.2006 POLSKA – PORTUGALIA 2:1
Po 20 latach reprezentacji Polski udało się w końcu pokonać Portugalię. Co więcej, znów w roli głównej wystąpił przedstawiciel rodu Smolarków. Gdy dwie dekady wcześniej Polacy ograli Portugalczyków 1:0 na MŚ w Meksyku, zwycięską bramkę zdobył wówczas Włodzimierz Smolarek. Tym razem ekipę z Półwyspu Iberyjskiego (z młodym Cristiano Ronaldo w składzie) pogrążył jego syn – Euzebiusz, który strzelił dwa gole. Wygrana okazała się przełomowym momentem dla kadry Leo Beenhakkera. Po słabym początku el. ME 2008 biało-czerwoni rozpoczęli udaną podróż w kierunku historycznego awansu na austriacko-szwajcarskiego Euro.
11.10.2008 POLSKA – CZECHY 2:1
Równo 2 lata po pamiętnym boju z Portugalią biało-czerwoni znów stworzyli kibicom na Stadionie Śląskim niezapomniany wieczór. Co ciekawe, nie dość, że wynik brzmiał identycznie, to zarówno spotkanie z Portugalczykami, jak i to z Czechami poprowadził... niemiecki sędzia Wolfgang Stark. Trzy punkty zapewnili Polakom Paweł Brożek i Jakub Błaszczykowski.
Niestety, ten mecz nie okazał się przełomowym, jak ten z Portugalią. Zwycięstwo nad Czechami było ostatnim tak dobrym spotkaniem w wykonaniu kadry Beenhakkera. Na mundial do RPA biało-czerwoni ostatecznie nie polecieli, a Holender został zwolniony niemal rok później, po blamażu ze Słowenią w Mariborze (0:3).