Choć historia poznańskiego Lecha sięga już stu lat, to ta związana ze stadionem przy Bułgarskiej jest znacznie krótsza. Kolejorz, nim zadomowił się pod dobrze znanym adresem, grywał na kilku innych obiektach, z których większość już albo nie istnieje, albo popadła w ruinę. Do stacji końcowej – posługując się terminologią kolejarską – poznański zespół dojechał dopiero w 1980 roku, mimo że prace nad budową „domu” rozpoczęły się... 12 lat wcześniej. Dziś pora przyjrzeć się historii stadionu Lecha, który obecnie w niczym już nie przypomina tego, jaki kibice pamiętają jeszcze z lat 90. czy początku XXI wieku.
Zacznijmy jednak od początku. A na początku – jak wiemy z mitologii – był chaos. Podobnie wyglądało to w przypadku poznańskiego klubu. W sierpniu 1920 roku na świat przyszła... Lutnia Dębiec – protoplasta dzisiejszego Lecha. Jednak to nie ta data uznawana jest za początek istnienia klubu, lecz 19 marca 1922 roku, kiedy to został on zarejestrowany w Poznańskim Związku Okręgowym Piłki Nożnej, jako Towarzystwo Sportowe Liga Dębiec. Nazewnictwo zmieniało się jeszcze kilkakrotnie. Od lat 30. pieczę nad klubem sprawowała kolej. Stąd też wziął się dobrze dziś znany przydomek – Kolejorz. Pod nazwą Lech poznańska drużyna zaczęła funkcjonować od stycznia 1957 roku.
Przez pierwsze lata istnienia drużyna rozgrywała spotkania w roli gospodarza na boisku przy ulicy Grzybowej. I tak było do 1934 roku. Wtedy klub przeniósł się na Stadion na Dębcu. To ten obiekt, zwany potocznie Wielkopolską Maracaną, stał się na długi czas „domem” Kolejorza (do 1980 roku). Dziś po tym stadionie nie ma już w zasadzie śladu. Teren jest mocno zaniedbany, pozostały jedynie fragmenty trybun i charakterystyczna brama prowadząca na boisko. W kwietniu 2022 roku władze Poznania i Lecha odsłoniły pamiątkową tablicę w tym jakże ważnym dla Kolejorza miejscu.
Ale nie był to jedyny adres, pod którym w stolicy Wielkopolski występowali lechici. W latach 1964-1971 gościnnie grywali na stadionie poznańskiej Olimpii. Głównym powodem była obecność jupiterów, których nie było na innych arenach w Poznaniu.
Po 1972 roku Kolejorz sporo spotkań rozgrywał też na największym obiekcie w mieście, czyli Stadionie im. 22 lipca (przemianowanym potem na Stadion im. Edmunda Szyca), będącym domowym obiektem poznańskiej Warty.
Plany budowy nowej areny piłkarskiej przez Lecha zrodziły się pod koniec lat 50. Spotkania Kolejorza cieszyły się coraz większym zainteresowaniem, a obiekt na Dębcu, choć zmodernizowany i powiększony, stawał się powoli zbyt mały. Za znalezienie odpowiedniego miejsca odpowiadał wiceprezes klubu Jan Pieńczak. Wybrał zalesione tereny na obrzeżach Poznania. Pierwsze prace rozpoczęły się w 1968 roku. W tamtym momencie nikt nie przypuszczał zapewne, że budowa zostanie zakończona dopiero dwanaście lat później. Wpływ na to miało kilka czynników.
Plany zakładały powstanie nie tylko stadionu, ale całego kompleksu sportowego – z boiskami treningowymi, boiskiem do hokeja na trawie, halą sportową oraz krytym basenem. Nie udało się ich zrealizować. Już od samego początku piętrzyły się problemy. Brakowało m.in. podstawowego składnika do usypania wałów – ziemi. Zwożono ją więc z innych budów, na których powstawały w owym czasie osiedla mieszkaniowe. Trudności sprawiało również wyrównywanie terenu, bowiem w tym rejonie trzeba było zasypać nie tylko liczne leje po bombach, ale także wszechobecne mokradła. Prace często przerywano, a najdłuższa przerwa trwała nawet... 6 lat!
Za inwestycję odpowiadała polska kolej. I być może dzięki temu udało się ją dokończyć. Zastosowano tu pewien fortel. Budowę wpisano do programu... elektryfikacji linii kolejowej, łączącej Poznań z Berlinem. Ten sprytny manewr spowodował, że wały ziemne, na których wybudowano trybuny, uznane zostały za... nasypy kolejowe, zaś budynek klubowy za... nastawnię kolejową. Wszystko było gotowe w połowie 1980 roku, a pierwszy mecz na nowym stadionie Lech rozegrał 23 sierpnia tegoż roku. Rywalem był Motor Lublin, a spotkanie zakończyło się remisem 1:1.
Widok na stadion Lecha Poznań od zewnątrz. Zdjęcie wykonano na początku lat 80.
Po przenosinach na Bułgarską nastała złota era dla drużyny Kolejorza. Już trzy lata później lechici świętowali pierwsze w historii mistrzostwo Polski, które obronili rok później. Wywalczyli też trzy krajowe puchary – w 1982, 1984 i 1988 roku. Stadion był dla nich miejscem niezwykle szczęśliwym. Sytuacja przedstawiała się nieco gorzej, jeśli chodzi o grę na tym obiekcie reprezentacji Polski. Biało-czerwoni zadebiutowali tam 15 października 1986 roku w obecności 32,5 tysiąca widzów. Nasza kadra zmierzyła się z Grecją (2:1) w meczu eliminacji mistrzostw Europy 1988. Tego dnia miało miejsce jeszcze jedno ważne wydarzenie związane ze spotkaniem Polaków – po raz pierwszy na poznańskim obiekcie rozbłysły jupitery (o mocy 1890 luksów). Maszty sprowadzono specjalnie z Węgier. Trzeba przyznać, że jak na tamte czasy prezentowały się imponująco.
W pierwszej połowie lat 90. reprezentacja pojawiała się dość często na poznańskim stadionie, ale nie był on dla niej zbyt szczęśliwy. To tu doznała klęski w towarzyskiej potyczce z Francją (1:5), która rozpoczęła się dla niej bardzo dobrze – od gola Jana Urbana w 17. minucie. W Poznaniu biało-czerwoni toczyli zacięte boje z Irlandią (3:3) i Anglią (1:1) w eliminacjach mistrzostw Europy 1992, ale do turnieju finałowego nie udało im się awansować. Na Lechu kadra grała też w kwalifikacjach do mistrzostw świata 1994. Mimo dobrego początku z Turcją (1:0), potem przyszły klęski z Norwegią (0:3) i Holandią (1:3). To ostatnie spotkanie przeszło do historii ze względu na holenderskich kibiców, których w Poznaniu zasiadło na trybunach aż 15 tysięcy, przez co drużyna Oranje mogła poczuć się jak w domu.
Ogółem przy Bułgarskiej reprezentacja Polski wystąpiła jak dotąd 17-krotnie. Bilans meczów to 6 zwycięstw, 7 remisów i 4 porażki. Ostatni raz kadra zagrała na obiekcie Lecha (tym, który mamy obecnie) 8 czerwca 2021 roku w towarzyskiej potyczce z Islandią (2:2).
Stary stadion Lecha miał kształt podkowy. Wybudowano tylko trzy trybuny, bo za jedną z bramek przewidziana była hala sportowa, która jednak nigdy nie powstała. Sam obiekt wielokrotnie modernizowano. W niedługim czasie po oddaniu go do użytku wybudowano tzw. Koguta, czyli stanowisko centralnej obsługi obiektu. W 1981 roku zamontowano na łuku elektroniczny zegar z tablicą wyników. W latach 90. dokonano kosmetycznych zmian na trybunach – drewniane ławki zastępując plastikowymi krzesełkami.
Słynny zegar na stadionie poznańskiego Lecha. Tak wyglądał w 1993 roku.
Charakterystyczne maszty oświetleniowe na stadionie Lecha. Wpisywały się one w krajobraz Poznania. Dziś pozostały jedynie we wspomnieniach kibiców Kolejorza i na zdjęciach. To wykonano w 2003 roku.
Tak z kolei wyglądała trybuna główna poznańskiego obiektu przed przebudową w 2003 roku.
Gruntowna modernizacja rozpoczęła się w 2002 roku od wybudowania brakującej trybuny, dzięki której pojemność obiektu zwiększyła się o 8124 miejsc. Oddano ją do użytku po dwóch latach, a po kolejnych dwóch pojawiło się nad nią zadaszenie. Dodatkowo zainstalowano podgrzewanie murawy, a także wyremontowano maszty oświetleniowe. Nie był to koniec prac. Od 2006 roku rozpoczęto budowę kolejnej trybuny – za drugą z bramek. Po dwóch latach była gotowa. Mogła pomieścić 9 tysięcy widzów.
Po „domknięciu” stadionu, czyli wybudowaniu czwartej trybuny, rozpoczęto prace nad kolejnymi. Powstała ona w miejscu wałów ziemnych, za jedną z bramek. Zdjęcie wykonano w 2008 roku.
Przełomowym momentem dla poznańskiego stadionu było przyznanie Polsce Euro 2012. Władze miasta zmieniły wówczas koncepcję architektoniczną obiektu na rzecz znacznie większego niż pierwotnie zakładano. Prace nad trybunami wzdłuż boiska trwały od października 2008 do września 2010 roku. Po zakończeniu obiekt mógł finalnie pomieścić ponad 42 tysiące widzów. Uroczyste otwarcie nastąpiło 20 września 2010 roku, a obchody uświetnił koncert Stinga. Pierwszym meczem piłkarskim na w pełni gotowym stadionie było starcie Lecha Poznań z FC Salzburg (2:0) w fazie grupowej Ligi Europy.
Poznański obiekt był jedną z aren Euro 2012. Rozegrano na nim trzy spotkania fazy grupowej: Irlandia – Chorwacja (1:3), Włochy – Chorwacja (1:1) oraz Włochy – Irlandia (2:0).
Stadion Lecha Poznań w 2020 roku. Przez lata obiekt przy Bułgarskiej zmienił się nie do poznania.
Choć wcześniej była już mowa o meczach reprezentacji, warto w tym miejscu nadmienić jeszcze o innym wydarzeniu związanym z polską piłką w biało-czerwonym wydaniu. Otóż w 2006 roku na poznańskim stadionie rozegrano dwa spotkania mistrzostw Europy do lat 19 – otwarcia i finałowe. W pierwszym z nich wystąpili młodzi Polacy, którzy ulegli Austriakom 0:1.
Przejdźmy teraz do piłki klubowej. Poznański stadion był trzykrotnie areną finału Pucharu Polski. 13 czerwca 1998 roku odbył się tutaj mecz Amiki Wronki z Aluminium Konin (5:3 pd.), który przeszedł do niechlubnej historii polskiego futbolu. Na ten temat powiedziano i napisano już bardzo wiele, więc nie będziemy rozwijać tego wątku.
Rok później do Poznania znów przyjechała Amica Wronki. Tym razem Kuchenni pokonali GKS Bełchatów (1:0). W finale Pucharu Polski na swoim stadionie wystąpił także Lech. Z tą tylko różnicą, że wówczas rozgrywano dwumecze. Kolejorz był gospodarzem pierwszego spotkania. W sezonie 2003/2004 lechici ograli Legię Warszawa (2:0), a w rewanżu przegrali tylko 0:1 i zdobyli trofeum na boisku rywala.
U siebie Lech wygrywał krajowe Superpuchary. W 2004 roku pokonał po rzutach karnych krakowską Wisłę (2:2, k. 4-1). Było to niecodzienne wydarzenie, gdyż Kolejorz... połączył ligowe spotkanie z Białą Gwiazdą (za zgodą PZPN-u) ze starciem o Superpuchar. Bez tak zawiłych procedur Lech ograł w 2015 roku Legię Warszawa (3:1).
Pora skupić się na europejskich pucharach. Na obiekcie w Poznaniu gościło wiele znanych klubów. Kilka z nich warto przypomnieć. 2 października 1985 roku do stolicy Wielkopolski zawitała Borussia Mönchengladbach, z którą lechici zmierzyli się w 1. rundzie Pucharu UEFA. Mecz zakończył się porażką polskiego zespołu 0:2.
Wielkim wydarzeniem dla Poznania był przyjazd Barcelony trzy lata później. Kolejorz trafił na Dumę Katalonii w 2. rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów. 9 listopada 1988 roku Lech napędził porządnego strachu utytułowanemu rywalowi. Po remisie 1:1 w Barcelonie, taki sam rezultat padł w Poznaniu. O awansie przesądziły rzuty karne, które lepiej egzekwowali zdobywcy Pucharu Hiszpanii.
Kolejorz miewał lepsze i gorsze mecze na własnym stadionie. Zdarzało mu się przegrać wysoko – jak ze Spartakiem Moskwa (1:5) w 2. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów 1993/1994. Były też miłe momenty. Do takich zaliczyć można chociażby mecz kwalifikacji do Pucharu UEFA 2008/2009, gdy Lech rozgromił u siebie Grasshopper Zurych (6:0), a w 1. rundzie fazy zasadniczej – w tym samym sezonie – ograł po dogrywce Austrię Wiedeń (4:2). To ostatnie spotkanie pamiętane jest w Poznaniu do tej pory.
Równie dobrze fani wspominają mecze Lecha w fazie grupowej Ligi Europy 2010/2011, gdy na Bułgarskiej Kolejorz toczył niezapomniane boje z Manchesterem City (3:1) czy Juventusem Turyn (1:1). Mniej udane były kolejne dwie edycje tych rozgrywek, do których udało się zakwalifikować poznaniakom. W 2015 roku lechici nie wygrali żadnego z trzech spotkań grupowych: z Belenenses (0:0), Fiorentiną (0:2) i FC Basel (0:1).
Na tym etapie Ligi Europy Kolejorz zagrał dopiero pięć lat później. Tym razem wygrał tylko raz – ze Standardem Liège (3:1). Przegrał natomiast z Benfiką Lizbona (2:4) na inaugurację i Rangers FC (0:2) na zakończenie fazy grupowej. Wszystkie mecze – w związku z obostrzeniami covidowymi – odbyły się bez udziału publiczności.
Po zdobyciu 8. mistrzostwa Polski w maju 2022 roku Lech staje przed szansą zapisania nowej karty w historii pucharowych zmagań na Stadionie Miejskim. Czas pokaże, czy będzie ona po latach równie chętnie wspominana, jak ta z 2010 roku, czy jednak wszyscy będą chcieli o niej jak najszybciej zapomnieć.