Kłaniam się nisko organizatorom za wspaniale przygotowane wszystkie „rozdziały” meczu. Płyta była wyśmienita i wcale nie przypominała panującej aury. Chcielibyśmy mieć takie boisko do stałych treningów naszej reprezentacji.
Rybnik kojarzy się dziś głównie z drużyną żużlową i... „Ryjkiem”, czyli Rybnicką Jesienią Kabaretową. To z tego miasta pochodzi Kabaret Młodych Panów. Ale Rybnik to także piłka nożna. Przy ulicy Gliwickiej 72 mieści się Stadion MOSiR-u, na którym domowe mecze rozgrywa drużyna ROW-u 1964. Obiekt wykorzystują także żużlowcy. Dziś niewiele osób pewnie pamięta, że rybnicka arena była przed laty świadkiem spotkania piłkarskiej reprezentacji Polski.
Stadion powstał w 1939 roku. Oprócz boiska piłkarskiego posiadał też bieżnię. I właśnie na wysypanym mączką ceglaną torze, w roku otwarcia obiektu, odbyły się pierwsze oficjalne zawody żużlowe. Nie cieszyły się one wielkim zainteresowaniem. Na starcie pojawiło się zaledwie 8 zawodników. Najszybszy na dystansie 4 okrążeń okazał się Hipolit Mydlak.
Na kolejne zawody sportowe przyszło poczekać kilka lat. W 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Jako że polsko-niemiecka granica znajdowała się bardzo blisko miasta, rybnicki stadion szybko zajęli naziści.
Późniejszy obiekt ROW-u od początku był dla hitlerowców sporym problemem. Choć tu warto doprecyzować – nie chodziło im o samą arenę, lecz... figurę łucznika z napiętym łukiem, która znajdowała się przed wejściem na teren stadionu. Była ona dla nich solą w oku, gdyż zdaniem najeźdźców stanowiła... afront wobec Adolfa Hitlera. Łuk skierowany był bowiem w kierunku zachodnim, a pod posągiem umieszczony był napis „Czuwamy”. Wiadomym więc było, że „żywot” pomnika jest przesądzony. Już pierwszego dnia inwazji na Polskę łucznik został strącony z cokołu.
Przez 5 lat naziści „zarządzali” stadionem w Rybniku. Na tor żużlowy wjechał walec. W jego miejscu wyrysowano linie dla biegaczy. Oczywiście nowa bieżnia była przeznaczona – „Nur für Deutsche”, czyli – tylko dla Niemców. Na obiekcie pojawiło się mnóstwo symboli Trzeciej Rzeszy, a sama arena sportowa stała się miejscem nazistowskiej propagandy.
W styczniu 1945 r., gdy do miasta zaczęła zbliżać się Armia Czerwona, uciekający Niemcy rozpoczęli ewakuację obozów koncentracyjnych. W tzw. „marszach śmierci” pędzono setki więźniów m.in. z Auschwitz-Birkenau. Trasa wiodła z Oświęcimia, przez Gliwice, aż do obozu Gross-Rosen (trasa licząca dziś około 260 km). Duża część z nich nie dotarła do celu. Jedni zmarli z wycieńczenia, inni zostali zastrzeleni przez strażników.
Tak okrutny los spotkał grupę 800 osób, które pędzono do Rybnika z więzienia w Gliwicach. Więźniowie ci zostali „skoszarowani” na płycie boiska. W tamtym czasie na dworze panował siarczysty mróz, a ludzie ci ubrani byli jedynie w obozowe pasiaki. Wielu z nich nie przeżyło nocy – zamarzli lub zostali zastrzeleni przez esesmanów. Rybnicki obiekt stał się więc niemym świadkiem tej tragicznej historii.
Trybuna kryta na stadionie w Rybniku. Druga połowa lat 60.
Wiosną 1945 roku stadion w Rybniku został przejęty przez polskie władze. Pierwsze powojenne zmagania na torze żużlowym odbyły się dopiero po 2 latach po zakończeniu wojny.
Od połowy lat 50. do początku 70. „Rekiny” zdominowały rozgrywki ligowe w kraju, czego efektem było 12 tytułów mistrza Polski. Tamtejszy tor był bardzo wysoko oceniany przez zawodników i media. Organizowano na nim finały Indywidualnych Mistrzostw Polski czy Mistrzostw Świata, jak i Drużynowych MŚ.
W 1964 roku doszło do fuzji KS Górnik 23 Chwałowice i RKS Górnik. Tak powstał KS ROW Rybnik. Sekcję piłkarską utworzono 2 lata później. Od teraz stadion przy Gliwickiej 72 stał się również domem dla futbolistów. Ci jednak nie nawiązali nigdy do sukcesów osiąganych przez żużlowców. Ich największym osiągnięciem było zajęcie 7. miejsca w rozgrywkach I ligi (dzisiejsza ekstraklasa) w sezonie 1972/73 oraz finał Pucharu Polski w 1975 r., w którym rezerwy ROW-u przegrały w rzutach karnych ze Stalą Rzeszów.
Reprezentacje Polski i Finlandii wychodzą na boisko stadionu w Rybniku. Marzec 1987 roku. To był jedyny mecz kadry na tym obiekcie.
W końcówce lat 80. rybnicki stadion mógł pomieścić około 20 tysięcy kibiców. Domowa arena ROW-u miała jedną przewagę nad pozostałymi – posiadała bowiem podgrzewaną murawę. Podczas gdy inne boiska przypominały o tej porze roku kartofliska, to w Rybniku było zadbane i zielone.
W takich warunkach aż chciało się grać. Stąd też pojawił się pomysł rozegrania tam towarzyskiego meczu z udziałem reprezentacji Polski. 18 marca 1987 r. rywalem biało-czerwonych była Finlandia.
Nim jednak doszło do tej konfrontacji, miejscowi działacze robili wszystko, aby należycie przygotować murawę. Miesiąc przed planowanym spotkaniem włączono podgrzewanie głównej płyty. Następnie została przykryta specjalną folią, która miała chronić ją przed mrozem i pozwolić jej wyrosnąć w cieplarnianych warunkach. Zabiegi przyniosły spodziewane efekty.
Mecz z Finami rozpoczął się o 15:30. O tej godzinie stadion ROW-u pękał w szwach. Na trybunach zasiadło około 17-18 tysięcy widzów. Mimo kiepskich warunków – zimna oraz padającego deszczu ze śniegiem – murawa przypominała stół. Nachwalić się jej nie mógł sam selekcjoner.
Reprezentacja Polski przed meczem z Finlandią w Rybniku. Stoją od lewej: Waldemar Matysik (kapitan), Józef Wandzik, Paweł Król, Waldemar Prusik, Jerzy Wijas, Krzysztof Pawlak, Jan Urban, Ryszard Tarasiewicz, Marek Leśniak, Marek Ostrowski, Jan Furtok.
Kłaniam się nisko organizatorom za wspaniale przygotowane wszystkie „rozdziały” meczu. Płyta była wyśmienita i wcale nie przypominała panującej aury. Chcielibyśmy mieć takie boisko do stałych treningów naszej reprezentacji.
Komfortowe warunki do pracy zapewniono również sprawozdawcom sportowym. Ot, choćby komentującego spotkanie dla Telewizji Polski Andrzeja Zydorowicza zaopatrzono w ciepły koc, którym owinął się podczas transmisji. Pan redaktor był pod wielkim wrażeniem pracy wykonanej przez działaczy ROW-u i nie omieszkał pochwalić ich na antenie.
Sam mecz był ciekawym widowiskiem. Ku uciesze kibiców, Polska wygrała 3:1, a gole strzelali Jan Urban, Marek Leśniak i Jan Furtok.
O ile pierwsza reprezentacja nigdy nie zagrała już na rybnickim obiekcie, o tyle rok po starciu z Finlandią zawitała tam kadra olimpijska, która walczyła o awans do igrzysk w Seulu. 16 marca 1988 r. drużyna prowadzona przez Zdzisława Podedwornego rozbiła Grecję aż 5:1. Znów dali o sobie znać piłkarze, którzy w Rybniku trafiali do siatki w meczu z Finami, a więc: Furtok (hat-trick) i Leśniak (1 gol). Bramkę dorzucił również Grzegorz Więzik.
Mijały lata, zmieniały się przepisy dopuszczające stadion do rozgrywek, a ten stawał się coraz starszy. Początek prac modernizacyjnych rozpoczął się zimą 2000 r. Na pierwszy ogień poszedł tor. Zmieniono jego geometrię oraz wymiary, wymieniono bandy oraz zamontowano nowoczesny drenaż.
Następnym etapem był remont trybun: drewniane ławki zastąpiono plastikowymi krzesełkami. Zmniejszyła się przez to pojemność stadionu, wynoszącej odtąd 10304 miejsca. W kolejnych latach postawiono 4 maszty oświetleniowe, których moc wynosi dziś 1200 luksów, oraz dmuchane bandy.
Domowa arenę ROW-u wykorzystują sekcje piłki nożnej i żużla. Z tego powodu wymagania wobec tej pierwszej miał także PZPN. Związane to było z awansem piłkarzy do 1. Ligi w sezonie 2012/13. Poszerzono boisko piłkarskie tak, aby spełniało wymogi postawione przez futbolową centralę. Zamontowano nowoczesny system nawadniający, drenaż i podgrzewanie murawy (ją też wymieniono na nową).
Stadion ROW-u Rybnik w 2020 roku. Widok na jedyną trybuną krytą i tor żużlowy.
Od tamtego czasu minęła już ponad dekada. Obiekt należący do MOSiR-u zaczął wyglądać przestarzale. Nie wiodło się też klubom. Żużlowcy spadli z elity, a piłkarze tułali się po niższych ligach. Ale pojawiło się światełko w tunelu. W marcu 2024 r. prezydent Rybnika, Piotr Kuczera zapowiedział, że stadion przejdzie gruntowną modernizację. Nowa arena miałaby powstać w ciągu 5 lat i byłaby budowana etapami. Podczas prezentacji drużyny żużlowej przedstawiciele klubu pokazali wizualizację, dzięki której kibice ROW-u mogli przekonać się na własne oczy, jak mógłby wyglądać nowy obiekt ich drużyny. Zaprezentowano stadion z dwupoziomowymi trybunami, w pełni zadaszonymi i tworzącymi zamknięty owal. Na tzw. prostej startowej umiejscowiono zamknięte loże VIP.
Trybuna kryta na obiekcie ROW-u Rybnik. 2023 rok.
Nie chcę modernizować stadionu byle jak. Stadion, taki jak ten, który widzieliście chcemy zbudować w ciągu kilku lat. Rozbijemy to na etapy i każdego roku jakąś konkretną część tego, co widzieliście wybudujemy. Potrzeba trochę cierpliwości, ale Rybnik na taki stadion zasługuje. Ten stadion będzie niejako bramą wjazdową do centrum naszego miasta.
Nie jest to jednak finalny projekt. Miejscowi fani raczej nie powinni się więc do niego przywiązywać. Kiedy już znana byłaby jego ostateczna wersja, miasto dokonałoby kosztorysu inwestycji. Wiadomo natomiast, że jedna rzecz nie ulegnie zmianie – nowy obiekt nadal będzie użytkowany przez piłkarzy i żużlowców.