Był piłkarzem, z którym nie tylko Jan Ciszewski (na zdjęciu z prawej strony) chętnie przeprowadzał wywiady. I nie tylko dlatego, że Andrzej Jarosik był jednym z najlepszych w historii zawodników Zagłębia, a urodzony w Sosnowcu słynny komentator telewizyjny zaliczał się do zagorzałych kibiców tego klubu. Zmarły 24 kwietnia 2024 roku Jarosik był bowiem napastnikiem nietuzinkowym, 25-krotnym reprezentantem Polski (strzelił w kadrze 11 goli) i mistrzem olimpijskim z Monachium (1972). Tych spotkań w drużynie narodowej mogło być więcej, może Jarosik pojechałby nawet z kadrą Kazimierza Górskiego na mundial w Niemczech (1974), w którym biało-czerwoni byli rewelacją turnieju. Ale tak się nie stało. Zadecydował o tym jeden bardzo ważny mecz. Jarosik miał w nim zagrać, ale ostatecznie nie wszedł na boisko.
Urodził się 26 listopada 1944 roku w Sosnowcu - rodzinnym mieście Jana Kiepury. Słynny śpiewak zachwycał głosem na największych scenach operowych świata. Jarosik takiej międzynarodowej kariery nie zrobił, ale dla kibiców miejscowego Zagłębia był idolem numer jeden. I tak jak Kiepura wzbudzał zachwyt oraz entuzjazm widowni swoimi umiejętnościami.
Jarosik miał dwie ważne zalety. Po pierwsze był niesamowicie błyskotliwym i skutecznym napastnikiem. W ekstraklasie strzelał gole jak na zawołanie, robił to z zadziwiającą łatwością oraz regularnością. W czasach, gdy wszyscy najlepsi polscy piłkarze występowali w rodzimej lidze, zdobycie tytułu króla strzelców ekstraklasy musiało budzić uznanie i szacunek. A on w barwach Zagłębia dokonał tej sztuki dwa razy z rzędu (w sezonach 1969/70 - 18 goli i 1970/71 - 13 goli). Był jednym z liderów drużyny, która potrafiła nieźle „namieszać” w krajowym towarzystwie. Jarosik występował w Zagłębie przez 17 lat (1958-1975) i w tym czasie klub z Sosnowca trzykrotnie zdobył wicemistrzostwo kraju oraz dwukrotnie Puchar Polski. Bilans Jarosika w ekstraklasie jest imponujący: 265 spotkań i 113 goli. Wszystkie w Zagłębiu.
Ale kibice z Sosnowca cenili go także za przywiązanie do barw klubowych. Tak skuteczny napastnik nie miałby problemów z przejściem do bogatszego i silniejszego klubu (np. Górnika Zabrze, w którym zagrał nawet w Pucharze Intertoto), ale on pozostał wierny barwom czerwono-zielono-białym.
Andrzej Jarosik (z prawej) w towarzyskim meczu z Irlandią. 6 maja 1970 roku biało-czerwoni wygrali 2:1 na stadionie Warty w Poznaniu.
Tylko kwestią czasu było kiedy Jarosik zadebiutuje w reprezentacji. Szansę dostał w 1965 roku od trenera Ryszarda Koncewicza. W towarzyskim meczu biało-czerwoni zremisowali w Krakowie z Bułgarią (1:1), a Jarosik wystąpił z takimi gwiazdami Stanisław Oślizło, Ernest Pohl, Jan Liberda czy Jan Banaś. A na stoperze partnerem Oślizły był przyszły selekcjoner drużyny narodowej Jacek Gmoch.
Mecze z Bułgarią były zresztą leitmotivem reprezentacyjnej kariery Jarosika. To właśnie 9 listopada 1969 roku, w meczu z tym rywalem strzelił dwa gole, a Polacy pewnie wygrali 3:0 w eliminacjach mistrzostw świata. Niestety zwycięstwo na Stadionie Dziesięciolecia niewiele dało, bo na mundial w Meksyku i tak pojechali rywale.
Ostatni mecz w kadrze Jarosik rozegrał oczywiście z… Bułgarią. To było słynne spotkanie w Starej Zagorze w eliminacjach igrzysk olimpijskich. 16 kwietnia 1972 roku Polacy przegrali 1:3, ale rumuński sędzia Victor Padureanu wyraźnie faworyzował gospodarzy (nie uznał prawidłowo strzelonego gola i pokazał czerwoną kartkę Włodzimierzowi Lubańskiemu).
Ostatecznie „Orły Górskiego” pojechały na igrzyska do Monachium, a w 19-osobowej kadrze znalazło się także miejsce dla Jarosika. Od początku turnieju siedział jednak na ławce rezerwowych. Ale i tak mógł zostać bohaterem. Podczas meczu ze Związkiem Radzieckim, które de facto decydował o awansie do olimpijskiego finału, trener Kazimierz Górski kazał mu się rozgrzewać. Miał zmienić zmęczonego Zbigniewa Guta. Polacy przegrywali wtedy 0:1. Jarosik jednak odmówił wejścia na boisko (według różnych wersji albo nie czuł się na siłach, albo był obrażony na rolę rezerwowego). Na murawie pojawił się Zygfryd Szołtysik, który zdobył zwycięską bramkę. A Jarosik więcej już w reprezentacji nie zagrał. Co więcej, tuż po meczu ze Związkiem Sowieckim został odesłany do Polski i tylko w telewizji oglądał finał, w którym biało-czerwoni wygrali 2:1 z Węgrami.
Reprezentacja Polski na igrzyska olimpijskie w Monachium (1972). W górnym rzędzie od lewej: asystent trenera Jacek Gmoch, trener Kazimierz Górski, Hubert Kostka, Jerzy Gorgoń, Marian Ostafiński, Zygmunt Anczok, Marian Szeja, Włodzimierz Lubański, Antoni Szymanowski, Jerzy Kraska, Joachim Marx, Zbigniew Gut. W dolnym rzędzie: Kazimierz Deyna, Zygfryd Szołtysik, Grzegorz Lato, Kazimierz Kmiecik, Ryszard Szymczak, ANDRZEJ JAROSIK, Lesław Ćmikiewicz, Robert Gadocha, Zygmunt Maszczyk.
W 1975 roku piłkarz był już po „trzydziestce” i zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami mógł legalnie wyjechać do zagranicznego klubu. Wybrał Francję (grał m. in. w RC Strasbourg i FC Toulon), a po zakończeniu kariery osiadł tam na stałe. W Polsce został trochę zapomniany. Andrzej Jarosik zmarł 24 kwietnia 2024 roku w Saint-Mandier-sur-Mer, ale informacje o jego śmierci dotarły do nas dopiero kilka tygodni później.