Od lewej: Józef Prutkowski, Adolf Dymsza i Marian Łącz Od lewej: Józef Prutkowski, Adolf Dymsza i Marian Łącz
KronikiKoledzy z garderoby i boiska
Koledzy z garderoby i boiska
Autor: Rafał Byrski
Data dodania: 5.12.2022
FOT. EAST NEWS FOT. EAST NEWS

Łączyła ich nie tylko miłość do sztuki, ale także do… futbolu. Regularnie chodzili na mecze, lepiej lub gorzej kopali piłkę, a wieczorami spotykali się ze sportowcami w najmodniejszych lokalach stolicy. Na zdjęciu wykonanym w latach 60. XX wieku na stadionie Legii przez Eugeniusza Warmińskiego stoją od lewej: Józef Prutkowski, Adolf Dymsza i Marian Łącz.

Dziś tych dżentelmenów określałoby się mianem celebrytów. W „słusznie minionych” czasach PRL-u byli raczej „kolorowymi ptakami”, ubarwiającymi swym niepowtarzalnym talentem, humorem i dowcipem szaroburą oraz mocno siermiężną rzeczywistość. Prutkowski był postacią „multimedialną”: dziennikarzem, satyrykiem, aktorem, pisarzem i poetą.

Kochał sport, a przede wszystkim Legię. Podobno to dzięki niemu Robert Gadocha został po wojsku w Legii. Prutkowski poszedł do Zenona Kliszki w Komitecie Centralnym PZPR i go przekonał. Miał niezwykłe poczucie humoru i zdolność do tworzenia na poczekaniu fraszek oraz kalamburów. No i był znakomitym kompanem w naszych wędrówkach po Warszawie. W SPATiF-ie miał swoje stałe miejsce, tak zwaną Lożę Prutkowskiego.
Bohdan Łazuka w rozmowie ze Stefanem Szczepłkiem „Deyna wychodził z nami na miasto”, „Rzeczpospolita”, 2017 r.
LOŻA PRUTKOWSKIEGO

Dymsza w pamięci potomnych został przede wszystkim jako „przedwojenny król polskiej komedii”. W filmie „Sportowiec mimo woli” z powodzeniem wcielił się nawet w rolę hokeisty. Pomogła mu w tym wręcz legendarna sprawność i tężyzna fizyczna. Ale mało kto wie, że Dymsza przed wojną grał także w drugiej drużynie warszawskiej Polonii. I znowu oddajmy głos Bohdanowi Łazuce.

 

Cokolwiek by się powiedziało o Włodku Lubańskim, innych piłkarzach Górnika czy Legii, to Dymsza zawsze mówił: „Eee tam, przed wojną to byli piłkarze. A Henryk Martyna był najlepszy z nich”. Zamykał w ten sposób dyskusje. A Martyna to był stoper, metr pięć w kapeluszu i tyle samo w pasie.
Bohdan Łazuka w rozmowie ze Stefanem Szczepłkiem „Deyna wychodził z nami na miasto”, „Rzeczpospolita”, 2017 r.
NAJWIĘKSZY FAN MARTYNY

I ostatni z tego tercetu. Bezdyskusyjnie najlepszy aktor wśród piłkarzy i najlepszy piłkarz wśród aktorów. Marian Łącz nie tylko znakomicie dryblował na boisku, ale przez wiele lat umiejętnie lawirował między boiskiem, teatrem i planem filmowym. Wielu z nas do dziś pamięta go chociażby z serialu „Janosik” czy kultowej komedii Stanisława Barei „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”. Zanim Łącz został znanym i cenionym aktorem był… znanym i cenionym piłkarzem. Karierę zaczynał w Rzeszowie, a później z powodzeniem grał w ekstraklasie: najpierw w ŁKS-ie, a później w Polonii Warszawa. Trzy razy zagrał także w reprezentacji. Ale ostatecznie sport przegrał w jego życiu ze sceną.

Prutkowski, Dymsza i Łącz. Trzej przyjaciele z boiska. Ale nie tylko. Także z teatralnej garderoby.