Wtedy reprezentacja była w trudnej sytuacji. Eliminacje mistrzostw świata zaczęliśmy słabo i dużo osób sądziło, że szansa jest stracona, bo mieliśmy przed sobą wyjazdowe mecze z Grecją i Albanią, a na koniec najmocniejszą Belgię u siebie. Miałem takie odczucie, że trafiłem wtedy do reprezentacji, bo były naciski w prasie ze strony dziennikarzy i ekspertów, że powinny być zmiany w składzie. Wskazywano między innymi na mnie, jako kandydata do gry. Trener Antoni Piechniczek musiał podjąć ryzyko.