Takiego turnieju jeszcze nie było. Po raz pierwszy w historii Polska została współgospodarzem piłkarskiej imprezy najwyższej rangi. I mimo że wielu wątpiło w powodzenie organizacyjne, wszystko przebiegło bez większych problemów. Zawiedli tylko polscy piłkarze.
A – jak Austria. W tym kraju reprezentacja Polski przygotowywała się do Euro 2012. Wybór padł na niewielki Lienz w Tyrolu. Naszej ekipie nie brakowało tam niczego. Był luksusowy hotel, idealne warunki do treningów i – jak twierdził selekcjoner – to, co najważniejsze: „święty spokój”.
B – jak „bez zmian”. Po meczu otwarcia z Grecją kibice żartowali, zadając retoryczne pytanie selekcjonerowi: „Franek, co u ciebie?”. I faktycznie, mimo że z minuty na minutę gra gospodarzy wyglądała coraz gorzej, Franciszek Smuda nie zdecydował się na wprowadzenie żadnego zmiennika. Na boisku, po czerwonej kartce Wojciecha Szczęsnego, pojawił się tylko Przemysław Tytoń, który zastąpił Macieja Rybusa.
C – jak Czechy. Mecz z naszymi południowymi sąsiadami był szczególnej wagi. Po raz pierwszy w XXI wieku reprezentacja Polski miała realne szanse na wyjście z grupy podczas mistrzowskiej imprezy. Należało „tylko” wygrać ostatnie spotkanie, ale ta sztuka niestety się nie udała. Nasz zespół zakończył rywalizację na ostatnim miejscu. Zwycięzcy grupy A Czesi odpadli w ćwierćfinale z Portugalią (0:1).
D – jak dach na Stadionie Narodowym. Z powodu poprzedzającej mecz Polska – Grecja ceremonii otwarcia mistrzostw postanowiono, że tego dnia piłkarze nie zagrają pod gołym niebem. Decyzja okazała się słuszna, ponieważ kilkadziesiąt minut wcześniej nad Warszawą przeszła ulewa. Problemem było to, że dzień był upalny, a zamknięty dach utrudniał cyrkulację powietrza. Jeśli dołożymy do tego tysiące zmokniętych kibiców na trybunach, warunki do gry stały się bardzo trudne.
Zamknięty dach Stadionu Narodowego w dniu meczu otwarcia Euro 2012.
E – jak „Endless Summer”. Czyli oficjalna piosenka Euro 2012. Utwór niemieckiej wokalistki Oceany, wybrany przez UEFA, został przez nią opisany jako „słoneczny, radosny i pełen chwytliwych melodii”. W kilku krajach zyskał sporą popularność, zajmując nawet 1. miejsce na listach przebojów.
F – jak Fabiański Łukasz. Największy pechowiec przygotowań do Euro. Na obozie w Austrii golkiper Arsenalu Londyn, broniąc podczas treningu strzał z rzutu karnego Marcina Wasilewskiego, doznał urazu barku. Kontuzja oznaczała koniec marzeń o występie w turnieju. Jego miejsce w kadrze zajął Grzegorz Sandomierski z Jagiellonii Białystok.
G – jak Grecja. Sensacyjny zwycięzca Euro 2004 w polsko-ukraińskim turnieju zagrał z biało-czerwonymi w meczu otwarcia. Na początku spotkanie układało się po myśli drużyny Franciszka Smudy, ale im dłużej trwało, tym częściej do głosu zaczęli dochodzić piłkarze z Hellady. Niewykorzystany rzut karny sprawił, że to goście mogli czuć niedosyt z podziału punktów.
H – jak Hiszpania. Euro 2012 przeszło do historii jako pierwsze, w którym triumfator poprzedniej edycji mistrzostw Europy obronił tytuł. Dokonali tego piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego, którzy w finale nie dali szans Włochom, wygrywając 4:0. Co ciekawe, obie drużyny mierzyły się też w pierwszym meczu fazy grupowej. Wtedy w Gdańsku było 1:1.
Iker Casillas został pierwszym piłkarzem w historii, który dwa razy z rzędu wzniósł Puchar Henriego Delaunaya.
I – jak infrastruktura. A właściwie jej poprawa. To jeden z największych pozytywnych efektów organizacji turnieju w Polsce. I nie chodzi tylko o piękne i nowoczesne stadiony, zbudowane z myślą o Euro. Przyjazd czołowych drużyn Starego Kontynentu wymusił także przyspieszenie inwestycji m.in. w drogi, dworce czy lotniska, które do dziś służą Polakom.
J – jak „Jeeesssttt!!!”. Ten okrzyk 18 kwietnia 2007 roku dało się słyszeć nie tylko w ratuszu w walijskim Cardiff, ale także w wielu polskich domach. W finałowej rozgrywce o prawo organizacji turnieju polsko-ukraińska kandydatura uzyskała większe poparcie niż Włochy i wspólne zgłoszenie Chorwacji z Węgrami.
Ten moment zmienił oblicze polskiego futbolu. Michel Platini ogłasza zwycięzców w wyścigu o organizację UEFA Euro 2012.
K – „Koko Euro Spoko”. Piosenka zespołu „Jarzębina” wygrała w plebiscycie PZPN, Radia Zet, Telewizji Polskiej i stołecznej Estrady na polski hymn Euro 2012. Utrzymanym w ludowej tonacji utworem nieznana grupa z Lubelszczyzny pokonała w głosowaniu m.in. Marylę Rodowicz oraz zespoły Wilki i Feel. Ostatecznie ze względu na wątpliwości związane z prawem autorskim nie był on, tak jak wcześniej planowano, odtwarzany na stadionach przed meczami biało-czerwonych.
L – jak Lato Grzegorz. Król strzelców mundialu w 1974 roku stał na czele Polskiego Związku Piłki Nożnej podczas Euro w Polsce. Po nieudanym występie biało-czerwonych znalazł się w ogniu krytyki. Szczególnie głośna była tzw. „afera biletowa”, która wybuchła po tym, jak piłkarze zarzucili szefowi piłkarskiej centrali przyznanie niewystarczającej liczby wejściówek dla członków rodzin i przekazanie ich „na ostatnią chwilę”.
Ł – jak ładniejsza strona Euro. Nie da się ukryć, że na polskich i ukraińskich stadionach nie brakowało urodziwych fanek futbolu, których wdzięki chętnie uwieczniali fotoreporterzy z całego świata. Mianem „miss Euro 2012” okrzyknięto Polkę – Natalię Siwiec. Dla modelki był to początek kariery w show-biznesie.
Natalia Siwiec na trybunach stadionu we Wrocławiu podczas meczu Polski z Czechami.
M – jak maskotki. Wizerunki dwóch chłopców w piłkarskich strojach Polski i Ukrainy stworzyła słynna wytwórnia Warner Bros. Imiona bliźniaków z trzech propozycji wybrali internauci. Slavek i Slavko nie wszystkim nad Wisłą przypadli jednak do gustu. Głównie ze względu na anglojęzyczną pisownię.
Slavek i Slavko – oficjalne maskotki UEFA Euro 2012 towarzyszyły kibicom i piłkarzom podczas wszystkich meczów turnieju.
N – jak „nic się nie stało”. Niestety, w przypadku Euro 2012 jednak się stało. Znany wszystkim polskim kibicom okrzyk niosący się po trybunach po nieudanych meczach reprezentacji w tym przypadku był wyjątkowo cichy. Bo ten turniej był inny niż wszystkie i można tylko zastanawiać się, jak długo będziemy czekać na kolejny, w którym nasi piłkarze wystąpią w roli gospodarza.
O – jak organizacja. Powszechnie chwalona w Europie. Po przyznaniu turnieju Polsce i Ukrainie pojawiły się obawy o końcowy sukces przedsięwzięcia. Nie dość, że mimo pewnych trudności udało się zdążyć na czas, to kibice z wszystkich krajów wyjeżdżali z Euro w świetnych humorach i z dobrymi wspomnieniami.
P – jak piłka meczowa: Tango 12. Przygotowana tradycyjnie przez firmę Adidas. Piłka o tej nazwie debiutowała 34 lata wcześniej na mundialu w Argentynie, a czwarty raz została wykorzystana na mistrzostwach Europy. Futbolówka, nad którą prace trwały ponad dwa lata, graficznie miała nawiązywać do ludowej kultury i barw narodowych państw organizatorów.
Nie tylko na murawach. Z oficjalną piłką mistrzostw Europy mogli się zapoznać mieszkańcy polskich i ukraińskich miast-organizatorów.
R – jak Rosjanie. Grupowi rywale kadry Franciszka Smudy również zakończyli udział w zmaganiach po trzech spotkaniach. W bezpośrednim starciu w Warszawie skończyło się na 1:1, ale równie dużo, co o samym meczu, mówiło się niestety o starciach chuliganów z obu państw na ulicach stolicy.
S – jak Smuda Franciszek. Selekcjoner, który jako pierwszy poprowadził reprezentację Polski w turnieju tej rangi przed własną publicznością. Niestety, pokładanych w nim nadziei nie spełnił. Smuda miał ponad 2,5 roku na przygotowanie kadry do mistrzostw. W tym czasie Polska rozgrywała tylko mecze towarzyskie. Na Euro 2012 skończyło się dwoma remisami, porażką, a później… dymisją Smudy.
T – jak Tytoń Przemysław. Jeśli wśród polskich piłkarzy można wskazać jakiegokolwiek wygranego, to z pewnością był nim bramkarz PSV Eindhoven. W meczu z Grecją wszedł na boisko po czerwonej kartce dla Wojciecha Szczęsnego i obronił rzut karny, a później także nie dał się pokonać rywalom. Został bohaterem meczu i miejsca w bramce nie oddał także w starciach z Rosją i Czechami.
U – jak Ukraina. Współorganizator turnieju, bez którego przyznanie organizacji mistrzostw Europy Polsce nie byłoby możliwe. Nie jest tajemnicą, że kluczową rolę w promowaniu wspólnej kandydatury odegrał Hryhorij Surkis – szef ukraińskiej federacji, a także członek Komitetu Wykonawczego UEFA.
W – jak Wrocław. Jedno z polskich miast-gospodarzy, obok Warszawy, Gdańska i Poznania. Drugi co do wielkości obiekt turnieju nad Wisłą i drugi, który gościł reprezentację Polski. Po spotkaniach z Grecją i Rosją na mecz z Czechami, który miał otworzyć drogę do ćwierćfinału, kadra Franciszka Smudy przeniosła się właśnie do stolicy Dolnego Śląska. I ostatecznie to tu zakończyła się przygoda współgospodarzy z turniejem.
Na stadionie we Wrocławiu polscy piłkarze zakończyli fazę grupową... i udział w całym Euro 2012.
Z – jak zwycięstwo. Tego nie udało się odnieść polskim piłkarzom. Ogromne oczekiwania i nadzieje nie zostały spełnione. Wydarzenie, na które ponad pięć lat czekali wszyscy kibice, zakończyło się dwoma remisami i porażką. Dla biało-czerwonych turniej trwał tylko dziewięć dni.