Krzysztof Nowak (1999)Krzysztof Nowak (1999)
KronikiDziesiątka naszych serc
Dziesiątka naszych serc
Autor: Adrian Woźniak
Data dodania: 27.09.2024
FOT. PAPFOT. PAP

To jedna z najsmutniejszych historii w polskim futbolu. To opowieść o młodym piłkarzu, którego dynamicznie rozwijającą się karierę zastopowała śmiertelna choroba. 27 września Krzysztof Nowak obchodziłby 49. urodziny. Niestety, życie 10-krotnego reprezentanta Polski skończyło się o wiele za wcześnie. Tragiczna wiadomość o jego śmierci pojawiła się w mediach 26 maja 2005 roku. Wychowanek warszawskiego Ursusa odszedł w wieku zaledwie 29 lat.

 

URSUSEM W DROGĘ

Nowak urodził się 27 września 1975 roku w Warszawie. Stwierdzenie, że od najmłodszych lat interesował się piłką, nie będzie przekłamaniem. W 1986 roku rodzice przenieśli go do Szkoły Podstawowej przy ulicy Drzymały na warszawskim Ursusie. Stamtąd był już tylko rzut beretem na stadion miejscowego RKS-u. I to właśnie w klubie Zakładów Przemysłu Ciągnikowego „Ursus” młodziutki Krzysztof stawiał pierwsze kroki.

W zespole juniorskim jego pierwszym trenerem został Sławomir Bodych. Szkoleniowiec bardzo chwalił obiecującego adepta piłkarstwa. Doceniał go zwłaszcza za ogromną pracowitość i sumienność. Młodzian dysponował świetnymi warunkami fizycznymi, kapitalną techniką i umiejętnością gry głową. Wróżono mu wielką karierę. Nic dziwnego, że w Ursusie zaczęło się robić dla niego „za ciasno”. W 1993 roku, jeszcze przed ukończeniem 18 lat, bez debiutu w seniorskiej drużynie, Nowak wyruszył w dalszą drogę.
 

NA SKRZYDŁACH SOKOŁA

Utalentowanego 17-letniego pomocnika wypatrzyli wysłannicy Sokoła Pniewy. Tygodnik Miliarder, bo tak nazywał się ten klub od sezonu 1993/94, był jego pierwszym zespołem w seniorskiej karierze. Drużyna z Wielkopolski awansowała akurat do I ligi (ekstraklasy). Nowak trafił do Pniew wcześniej - wiosną 1993 r. Na najwyższym szczeblu zadebiutował jednak w drugiej połowie roku. I na dobre rozpostarł skrzydła – niczym sokół w klubowym herbie. Bo choć był nominalnie defensywnym pomocnikiem, to trenerzy widzieli go w roli klasycznej „10”, czyli typowego rozgrywającego.

W sezonie 1995/96 Nowak przeniósł się z Sokołem do Tychów. Doszło bowiem do fuzji zespołu z Pniew z  GKS-em. W pierwszym z tych klubów zagrał w 69 meczach i strzelił jednego gola. W drugim wystąpił w 15 spotkaniach – i to tylko dlatego, że wiosną 1996 roku zdecydował się na pierwszy zagraniczny wyjazd – do greckiego Panachaiki GE.
 

BRAZYLIJSKI SERIAL

W kraju Hellady spędził tylko pół roku. W sezonie 1996/97 został zawodnikiem warszawskiej Legii. Jednak... nie zagrzał w niej miejsca. Zagrał tylko w 1. kolejce ekstraklasy, gdy legioniści ulegli Amice we Wronkach (1:2). Później zaczął się już... brazylijski serial. I nie chodzi tu – na całe szczęście – o szmirowatą produkcję telewizyjną tamtejszej kinematografii, lecz o występy w Athletico Paranaense.

Do drużyny z Kurytyby 21-letni Nowak trafił razem z Mariuszem Piekarskim. Obaj przeszli do historii jako pierwsi Polacy grający w Kraju Kawy. Do transferu doszło po towarzyskich spotkaniach młodzieżówki z przygotowującymi się do startu w igrzyskach w Atlancie Argentyną (0:2) i Brazylią (1:3). Nasza „dziesiątka” pokazała w nich sporą dojrzałość. Na polskim defensywnym pomocniku nie zrobiły wrażenia (co zresztą sam przyznał) takie brazylijskie gwiazdy jak: Ronaldo czy Bebeto.

Zagraliśmy bardzo dobrze z Krzyśkiem. W ogóle cała kadra dobrze się spisała, ale Juan Figer, wtedy najsilniejszy agent w Ameryce Południowej, wytypował mnie, Krzyśka i Daniela Dubickiego. Jego syn z nami rozmawiał. Zapytał, czy chcielibyśmy przyjść do Brazylii.

Mariusz Piekarski, były pomocnik, kolega z klubu i reprezentacji do lat 21
sport.tvp.pl z 26 maja 2020 r.

Figer dopiął swego i umieścił Polaków w Athletico. Nowak grał w tym klubie przez 2 lata i stał się ulubieńcem kibiców. Do Ameryki Południowej przeniósł się wraz z żoną Beatą (poznali się w Pniewach) i rocznym synkiem.

Krzysztof Nowak (1999)Krzysztof Nowak (1999)
FOT. PAP

Krzysztof Nowak (drugi od prawej) walczący o piłkę z Wojciechem Kowalczykiem podczas treningowej gierki reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim (przed meczem ze Szwecją w eliminacjach Euro 2000). Z lewej widoczny Sławomir Majak.

DZIESIĄTKA W KADRZE

Dobre występy polskich „kanarków” nie przeszły bez echa. Lata 90. były czasem posuchy w rodzimym futbolu. Po przegranych, ale trwających jeszcze, eliminacjach mistrzostw świata 1998 rozpoczęło się poszukiwanie „perełek”, które byłyby w stanie tchnąć nowego ducha w reprezentację. Jedną z nich wyłowiono w Kurytybie. Wydawało się, że Polska doczekała się wreszcie świetnego rozgrywającego.

Debiut wypadł okazale. 14 czerwca 1997 r. w Katowicach biało-czerwoni mierzyli się z Gruzją (4:1) w kwalifikacjach do mundialu we Francji. Pomocnik Athletico zagrał z numerem 10, zaliczył 90 minut i zdobył bramkę pieczętującą wygraną Polaków. Było to jego jedyne trafienie w reprezentacji.

4:1 świetna akcja C. Kucharskiego i gol K. Nowaka

Na kolejny występ w kadrze musiał poczekać ponad pół roku. Selekcjonerem został Janusz Wójcik, który stawiał na dobrze sobie znanych zawodników. Dopiero w lutym 1998 r. postanowił sprawdzić chwalonego piłkarza z ligi brazylijskiej – w towarzyskiej potyczce z Paragwajem (0:4).

O Nowaku trener przypomniał sobie następnie... po roku, gdy pomocnik wrócił do Europy i został zawodnikiem VfL Wolfsburg. Wójcik dawał mu pograć w spotkaniach towarzyskich oraz eliminacjach Euro 2000. I właśnie w nich piłkarz Wilków zagrał po raz ostatni w koszulce z orzełkiem na piersi.

9 października 1999 r. Polska przegrała wyjazdowy mecz ze Szwecją (0:2), a to oznaczało, że nie wystąpi w barażach o udział w mistrzostwach Europy w Belgii i Holandii. Selekcjoner został zwolniony. A Nowak, który miał zostać nową dziesiątką biało-czerwonych, skończył przygodę z reprezentacją na zaledwie... 10 spotkaniach.

Krzysztof Nowak (1999)Krzysztof Nowak (1999)
FOT. PAP

Krzysztof Nowak w barwach VfL Wolfsburg w 1999 roku.

TRÓJKA Z WOLFSBURGA

Gdy mowa o trójce Polaków grających w jednym niemieckim klubie, od razu przychodzi nam na myśl trio z Borussii Dortmund: Robert LewandowskiJakub BłaszczykowskiŁukasz Piszczek. Ale nie był to pierwszy taki przypadek w historii. Pod koniec lat 90. i na początku 2000. w VfL Wolfsburg również mieliśmy trzech przedstawicieli rodzimego futbolu. W 1998 roku do zespołu Wilków dołączyli: Andrzej Juskowiak, Waldemar Kryger i Krzysztof Nowak. Ten ostatni miał 23 lata. Mimo młodego wieku widziano w nim lidera drużyny (takim też się stał), dlatego też otrzymał koszulkę z... 10-ką.

Krzysztof był niezwykle wszechstronnym graczem, prawdziwym rozgrywającym. W krytycznych momentach na boisku w pierwszej kolejności mogłem liczyć właśnie na niego. On miał wszystko to, co potrzeba, by stać się naprawdę wielkim piłkarzem.

Wolfgang Wolf, były trener Nowaka w VfL Wolfsburg
medonet.pl z 26 maja 2023 r.
Krzysztof Nowak (2003)Krzysztof Nowak (2003)
FOT. PAP

Krzysztof Nowak w towarzystwie trenera Wolfganga Wolfa. Rok 2003.

W Wolfsburgu zyskał sympatię i szacunek kibiców. Był nie do zdarcia. Imponował zdrowiem, zawsze był w formie, mógł pochwalić się znakomitymi wynikami badań wydolnościowych i – co równie ważne – nie łapał kontuzji. Doceniali go koledzy z drużyny i trenerzy. Nowak był osobą poukładaną, bezkonfliktową – krótko mówiąc: profesjonalistą w każdym calu.

Tak, to na pewno było widoczne dla VfL, że to jest piłkarz, który podchodzi do swojej profesji bardzo profesjonalnie i ta jego charyzma, serdeczność, sympatia była decydująca. To był po prostu wspaniały człowiek.

Beata Nowak, żona nieżyjącego piłkarza o pozytywnych cechach męża
polsatsport.pl z 17 października 2017 r.

TRAGICZNA DIAGNOZA

Kariera Nowaka rozwijała się prawidłowo. Grał w reprezentacji, był liderem Wolfsburga. Zaczęły się nim interesować się czołowe kluby: Bayern Monachium, Borussia Dortmund i Juventus. Jednak świat polskiego piłkarza zawalił się nagle zimą 2001 roku. Pojawiły się pierwsze symptomy poważnej choroby, które on sam bagatelizował – uczucie zimna w palcach, potem drętwienie ramion. Gdy w pewnym momencie Nowak zaczął jako ostatni wychodzić z szatni na trening, co wcześniej było nie do pomyślenia, zaniepokojeni jego zachowaniem koledzy zwrócili na to uwagę trenerowi Wolfowi.

Następnego dnia poczekałem, aż pozostali zawodnicy wyjdą już na boisko. Gdy zostaliśmy sami, zapytałem, co się dzieje. Odpowiedział, że nie jest w stanie samodzielnie zawiązać butów, bo ręce odmawiają mu posłuszeństwa. Zrobiłem to za niego. W tamtym momencie przeżyłem szok.

Wolfgang Wolf, były trener Nowaka w VfL Wolfsburg
przeglądsportowy.onet.pl z 24 maja 2020 r.
Krzysztof Nowak (2003)Krzysztof Nowak (2003)
FOT. PAP

Choroba postępowała bardzo szybko. W 2003 roku Nowak nie był już w stanie chodzić. Mimo to wciąż zachowywał pogodę ducha.

W gabinecie lekarskim Nowak usłyszał szokującą diagnozę. Choć początkowo nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Brzmiała ona – ALS, czyli stwardnienie zanikowe boczne. Nieuleczalna choroba. Lekarz zaczął tłumaczyć Nowakowi, jak wyglądają jej kolejne etapy – poczynając od całkowitej utraty czucia w kończynach, przez utratę mowy, problemy z oddychaniem, aż po... śmierć.

Na początku miał problemy z zawiązaniem sznurowadeł, kiedy się witaliśmy nie dociskał kciuka. To też było dziwne uczucie. Przez jakiś czas udawało się to schować, ukryć, ale choroba postępowała. Na początku nie wiedzieliśmy, co to takiego. Patrzyliśmy na Krzyśka i zastanawialiśmy się, kiedy wróci, kiedy to przejdzie. Nikt sobie nie zdawał sprawy, w jakim kierunku choroba podąża i że to faktycznie nieuleczalne. To było najgorsze. Dopóki nie przedstawiono nam pełnego obrazu tej sytuacji, wierzyliśmy, że Krzysiek z tego wyjdzie. Miał końskie zdrowie, nikt nie myślał, że może być inaczej.

Andrzej Juskowiak, były napastnik i kolega z VfL Wolfsburg oraz reprezentacji Polski
sport.tvp.pl z 26 maja 2020 r.

Po raz ostatni Nowak pojawił się na boisku ... 10 lutego 2001 roku (znów w jego życiu pojawiła się ta liczba). Po 11 minutach poprosił jednak o zmianę. Z powodu choroby nie miał siły biegać.

Krzysztof Nowak (2003)Krzysztof Nowak (2003)
FOT. EAST NEWS

Siedzący na wózku inwalidzkim Krzysztof Nowak i bramkarz Bayernu Monachium, Oliver Kahn przed charytatywnym meczem na rzecz polskiego pomocnika (20 stycznia 2003 roku).

NA ZAWSZE W SERCACH

Gdy stało się jasne, że Polak nie wróci już na boisko, z klasą zachował się klub z Wolfsburga, który przedłużył z nim kontrakt. Rok później powstała Fundacja Krzysztofa Nowaka mająca na celu zebranie funduszy na leczenie piłkarza, a w później pomoc osobom cierpiącym na ALS.

Zawodnik nie tracił nadziei, choć miał świadomość, że z chorobą nie wygra. Niestety, podejmowane próby leczenia w Niemczech, Holandii czy Stanach Zjednoczonych nie przyniosły poprawy. Polski pomocnik powoli gasł w oczach. W końcu wylądował na wózku inwalidzkim.

Podczas witania się i podawania ręki widoczny był na jego twarzy grymas. Wcześniej śmialiśmy się z Andrzejem, że Krzysiek to koń do biegania. Trudno było uwierzyć, że taki facet nagle siądzie na wózku inwalidzkim i spędzi na nim resztę życia.

Waldemar Kryger, były obrońca i kolega z VfL Wolfsburg
przegladsportowy.onet.pl z 29 maja 2024 r.

W styczniu 2003 roku VfL zorganizowało spotkanie charytatywne z Bayernem Monachium. Dochód został przeznaczony na fundację i leczenie piłkarza. W Wolfsburgu stawiły się wszystkie największe gwiazdy Bawarczyków – z Michaelem Ballackiem, Oliverem Kahnem czy Giovane Elberem na czele. Na jednej z trybun pojawiła się flaga z nazwiskiem Polaka i numerem 10 umieszczonym w sercu. Piłkarz nie krył wzruszenia.

2 lata później łzy popłynęły już całej społeczności związanej z VfL. 26 maja 2005 roku, w Dzień Matki, Krzysztof Nowak odszedł na wieczny spoczynek. Miał zaledwie 29 lat. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Spoczął na Cmentarzu Leśnym w Wolfsburgu. Dla kibiców Polak pozostał już na zawsze „Dziesiątką naszych serc”, a jego nazwisko pojawia się symbolicznie do dziś podczas wyczytywania składów przez stadionowego spikera.

Krzysztof Nowak (1999)Krzysztof Nowak (1999)
FOT. PAP

Krzysztof Nowak w 1999 roku. Takiego go zapamiętaliśmy − uśmiechniętego i pogodnego, a przy tym jako skromnego, pracowitego i ambitnego człowieka.