Piłka nożna to piękna gra, która nie zna podziałów płciowych. Zarówno piłka nożna kobiet, jak i mężczyzn, zapewniają niezapomniane emocje i widowisko na boisku.
Z reprezentacją Polski kobiet do lat 17 zajął 3. miejsce w mistrzostwach Europy. Jest pierwszym w historii polskiego futbolu kobiecego selekcjonerem, który awansował z reprezentacją do mistrzostw świata. Człowiek z pasją i ogromnym zapałem do pracy trenerskiej. Z wykształcenia doktor – po AWF-ie w Katowicach, który niedawno dostał się na kurs UEFA Pro. W specjalnym wywiadzie przybliżymy sylwetkę selekcjonera kadry kobiet do lat 17, Marcina Kasprowicza.
Skąd wzięła się pasja do piłki kobiecej, która nie jest tak popularna w naszym kraju?
Marcin Kasprowicz: Pasja ogólnie do piłki nożnej została rozbudzona przez moich rodziców, którzy od małego zachęcali mnie do wspólnego oglądania w telewizji meczów polskiej reprezentacji oraz wszystkich innych transmitowanych w telewizji. Tak rozbudzona pasja sprawiła, że pojawiłem się w miejscowym klubie MOSiR Podlasie, gdzie jako junior młodszy i starszy rozgrywałem mecze. Niestety doznałem kontuzji kolana, która sprawiła, że trzeba było innej drogi do realizowania pasji związanej z piłką nożną, dlatego też podjąłem studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej. I tutaj pojawił się wątek piłki kobiecej. Jako student czwartego odbywałem praktyki pedagogiczne w Gimnazjum nr 4 w Białej Podlaskiej, gdzie dyrektorem szkoły był trener piłki nożnej Henryk Grodecki. To on zaproponował mi był podjął próbę zbudowania zespołu dziewczęcego grającego w piłkę nożną. To on zaszczepił we mnie chęci prowadzenia zespołu dziewczęcego.
Niedługo później, przy ogromnym wsparciu dr Leszka Cicirko, który był moim wykładowcą na kursie trenerskim w AWF, zgłosiliśmy zespół do rozgrywek o Puchar Polski kobiet pod nazwą AZS AWF Biała Podlaska. Drużyna składała się ze studentek, licealistek oraz w większości gimnazjalistek. Niedługo później śp. profesor Józef Bergier, ówczesny rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Białej Podlaskiej, i jednocześnie kierownik Zakładu Zespołowych Gier Sportowych w AWF, zaproponował mi pracę oraz stworzenie zespołu, który zgłoszony zostanie do rozgrywek krajowych – II ligi, gdyż to wtedy była najniższa liga. Więc wspólnie ze profesorem Bergierem stworzyliśmy zespół, który w 2003 r. pod szyldem AZS PWSZ Biała Podlaska wystartował w rozgrywkach II ligi piłki nożnej kobiet. Bardzo szybko awansowaliśmy do I ligi i równie szybko awansowaliśmy do Ekstraligi. I tak w gronie sześciu najlepszych zespołów, bo wtedy jeszcze w najwyższej klasie rozgrywkowej uczestniczyło 6 drużyn, z niezłymi wynikami graliśmy przez wiele lat.
Już w 2009 r. zaproponowano mi stanowisko pierwszego trenera akademickiej reprezentacji Polski na uniwersjadę w Belgradzie. Wraz z moim przyjacielem Wojtkiem Basiukiem polecieliśmy do Serbii. Zajęliśmy 9. miejsce w turnieju, co do tej pory jest najlepszym osiągnięciem, jeśli chodzi o uczestnictwo polskiej reprezentacji w akademickich mistrzostwach świata. I tutaj należy wspomnieć o naszym spektakularnym zwycięstwie nad reprezentacją Niemiec, bo wygraliśmy 2:0 po bardzo emocjonującym meczu.
Natomiast później moja rola się zmieniła, bo trener Basiuk został szkoleniowcem kadry U19 i zaproponował mi, bym został jego asystentem. Szlify reprezentacyjne zbierałem więc u Wojtka przez 4 lata, bo od 2009 do 2013 r. będąc u niego II trenerem.
Tak zaczęła się moja przygoda. W tym wszystkim ja jako pracownik uczelniany i naukowo-dydaktyczny też miałem inspirację do swojego rozwoju, do badań naukowych związanych z piłką nożną. Podejmowałem pierwsze kroki do tego, żeby kolejnym wyzwaniem w realizowaniu się było napisanie rozprawy doktorskiej nt. piłki nożnej.
Reprezentacja Polski kobiet do lat 17 po zwycięstwie nad Belgią (1:0) na inaugurację mistrzostw Europy.
Powiedzmy może teraz coś więcej na temat pracy w PZPN. Z naszą federacją trener jest związany od 2013.
W 2013 r. byłem przez rok krajowym koordynatorem kadr wojewódzkich U15. Obserwowałem, wyszukiwałem piłkarki do reprezentacji. Kwintesencją tego było rozegranie w październiku 2013 r. dwóch meczów towarzyskich z Białorusią. Odbyły się one w województwie lubelskim, na stadionie Górnika Łęczna, gdzie wygraliśmy bardzo wysoko, bo 10:0. Drugi mecz rozegraliśmy w Puławach i zwyciężyliśmy 2:0. Zespół składał się z zawodniczek urodzonych w 1999 roku. To była bardzo dobra selekcja, ponieważ gro piłkarek było kluczowymi zawodniczkami starszych reprezentacji.
Od tego się zaczęło. Jednocześnie pierwsze kwalifikacje do mistrzostw Europy U19, gdzie po raz pierwszy pojechałem do Słowenii jako pierwszy trener z fantastyczną drużyną (rocznik 1995/1996). M.in. tutaj pojawiły się złote medalistki mistrzostw Europy trenera Zbigniewa Witkowskiego – po przejściu z U17 do U19. I rundę wygraliśmy – i to przekonywująco. Już wtedy Ewa Pajor strzelała dużo goli. Inne zawodniczki pokazywały się również z bardzo dobrej strony. Z resztą część z nich aktualnie jest mocnym ogniwem narodowej reprezentacji kobiecej.
I tak do 2019 r., gdy trenerka Nina Patalon przejęła kadrę U19, ja objąłem zespół U17. I z tą przerwą związaną z covidem, z późniejszymi sukcesami, prowadzę tę drużynę. Niewątpliwie najlepsze są ostatnie 3 lata, gdy awansowaliśmy do ME w Estonii, będąc w gronie 8 najlepszych reprezentacji na kontynencie, gdzie zajęliśmy 5. miejsce. Rozegraliśmy tam fantastyczny turniej, grając z mistrzem Europy Francją, brązowym medalistą Anglią, by na zakończenie turnieju wygrać z gospodarzem, Szwecją aż 6:0. Uzyskane doświadczenie z takiego turnieju jest bezcenne i nie mam wątpliwości, że już ono procentuje i będzie procentowało w przyszłości.
I w końcu ten aktualny, wspaniały rok w którym zajęliśmy 3. lokatę w ME w Szwecji oraz zapewniliśmy sobie historyczny, pierwszy awans na mundial. To jest rzecz niebywała, coś fantastycznego. To zasługa całej drużyny, wszystkich piłkarek, mojego sztabu szkoleniowego, ale też trenerów klubowych oraz całej społeczności piłki kobiecej. Wszystkich klubów zaangażowanych w proces. To zasługa również pracowników federacji, bo mamy stworzone doskonałe warunki do tego, abyśmy się rozwijali. Wartością dodaną są na pewno obozy grassroots, Talent Pro, Akademia Młodych Orłów: letniej, jesiennej, zimowej i wiosennej akademii. Do tego część zawodniczek była szkolonych w AMO stacjonarnych. Sam przez 3 lata byłem koordynatorem takiej akademii w Białej Podlaskiej, równocześnie łącząc z pracą w reprezentacji U19. I tutaj ciekawostka – jedną z podopiecznych AMO była Oliwia Związek, która jest teraz moją kadrowiczką i królową strzelczyń drużyny. Historia fajnie zatoczyła więc koło. Piłkarka, która przyjeżdżała z Mińska Mazowieckiego do Białej Podlaskiej 2 razy w tygodniu, gdzie rodzice wozili ją przez wiele miesięcy, pokonując przy tym ponad 200 km, przeszła do klubu ekstraligowego, by następnie spotkać się w jednym zespole reprezentacyjnym.
To też jest wartość dodana. To jest cały proces, dzięki któremu możemy się teraz finalnie cieszyć i być dumnym, że jesteśmy w gronie najlepszych 16 zespołów na świecie.
W 2017 r. obronił trener pracę doktorską. Teraz dostał się na kurs UEFA Pro, wraz z Marcinem Włodarskim (selekcjoner kadry U17 mężczyzn), Katarzyną Barlewicz (selekcjonerką kadry kobiet U19) i Karoliną Koch (trenerka GKS-u Katowice). I to za pierwszym podejściem.
Tak się złożyło, że wcześniej nie aplikowałem na ten kurs. Ale przyszedł taki moment – w sumie najlepszy, żeby po pierwsze aplikować, zdawać egzaminy, bo byłem na to gotowy – teraz już mogę powiedzieć w czasie przeszłym – i te egzaminy zdałem. Dostałem się na ten kurs, z czego bardzo się cieszę. Traktuję go jako swój rozwój trenerski, ale też i jako korzyść dla reprezentacji. Jako nauczyciel akademicki, z już ponad 20-letnim doświadczeniem, mam świadomość tego, jak niezbędne i ważne jest to, by się rozwijać. Nie tylko przez pryzmat praktyki, ale również teorii. A najlepiej jak idzie to w parze. Tak jak na uczelni jako nauczyciel akademicki, dydaktyk i naukowiec, tak jak i teraz na kursie trenerskim chcę przełożyć teorię na praktykę. Ale też i w druga stronę, żeby ta praktyka miała podstawę właśnie w tej teorii. Wierzę głęboko, że będę spełniony po tym kursie oraz że wniesie on dużo do mojego warsztatu szkoleniowego. Jestem co do tego przekonany.
Natomiast jeśli chodzi o wywołany wątek obrony rozprawy doktorskiej na AWF-ie w Katowicach, to faktycznie przeprowadziłem bardzo rozległe analizy gry na mistrzostwach świata reprezentacji kobiecych. I na bazie tego w moim kluczowym temacie „Struktura gry i czynniki warunkujące jej skuteczność w MŚ”, dało ogrom wiedzy i twardych danych, które jestem w stanie przeobrażać w proces szkoleniowy, teraz na poziomie młodzieżowej reprezentacji, którą chcę rozwijać. Ale rozwijać przez pryzmat rozwoju indywidualnego piłkarek.
Mając dane, jak wygląda skuteczność podań, skuteczność działań z piłką, dryblingu, gry 1 na 1, w atakowaniu, w bronieniu podczas stałych fragmentów gry, daje to wymiar, w jakim kierunku powinniśmy rozwijać indywidualnie zawodniczki. Ale też i cały zespół. Więc jestem dobrze „opakowany” dzięki napisaniu i obronieniu pracy doktorskiej. Podobnie jak dyrektor Szkoły Trenerów, Paweł Grycman, czy Miłosz Stępiński − selekcjoner reprezentacji U20, z którym na tej samej uczelni broniliśmy swoje doktoraty. Z czego się bardzo cieszę i też jestem dumny, że mam wśród przyjaciół takich kolegów, którzy mają podobne ambicje, by rozwijać się również w wymiarze naukowym.
Puentą całości jest to, że każdy trener powinien się rozwijać, powinien dążyć do tego, by być lepszym niż się jest dziś. My często mówimy o piłkarkach i piłkarzach. Ja uważam, że tak samo i trenerzy powinni się edukować. Każdy dzień jest dniem do tego, żeby być lepszym na jutro. Żeby być lepszym na kolejne kwalifikacje do mistrzostw Europy, kolejne Euro. Ale przez pryzmat tego, żeby dawać, inspirować i bodźcować swoich podopiecznych. A z drugiej strony, żeby czerpać energię, satysfakcję i poszukiwać przestrzeni dla własnego rozwoju na rzecz swoich podopiecznych. To dla mnie wymiar kluczowy do tego, jakim będę w przyszłości trenerem.
Często zadawane pytanie w ostatnim czasie, jakie pojawiło się w moim kontekście – czy trener nie jest wypalony piłką kobiecą? Nie! Nie jestem wypalony, bo ja tej energii mam bardzo dużo. Tę energię dostaję właśnie dzięki wspaniałym piłkarkom. Jak widzę postępy, progres, zadowolenie, łzy szczęścia, to nie ma szans, żeby ta pasja umknęła. We mnie pasji i energii jest naprawdę ogrom. Dla mnie problemów nie ma, są wyzwania. Na tyle, na ile będę w stanie, te wyzwania podjąć i im podołać, to na pewno tak będzie. Ale jestem optymistą i bardzo pozytywnie patrzę w przyszłość.
Trener Marcin Kasprowicz po meczu z Portugalią, po którym Polki zapewniły sobie awans do półfinału ME do lat 17.
Gdy przyjrzymy się temu, jak wyglądały tegoroczne mistrzostwa Europy U17, zakończone zajęciem trzeciego miejsca, a także droga do tego turnieju, którą Polki przeszły jak burza, możemy mówić o niebywałym sukcesie. Przed Euro chyba niewiele osób w środowisku piłkarskim wierzyło, że polski zespół stać na taki wyczyn?
Uważam, że bardzo dobrze przeprowadziliśmy selekcję, jeśli chodzi o sam początek. Myślę tutaj o sierpniu 2023 roku, gdzie bardzo dużo piłkarek przeszło już do zespołu U19, po poprzednim Euro. Zostało 6 zawodniczek, które były brane pod uwagę. Natomiast pozostałe piłkarki pochodziły z grupy selekcyjnej do tej drużyny, która rozegrała bardzo dobry towarzyski turniej w Portugalii. Pokazał on zalążek potencjału, który będzie drogowskazem tego, co będziemy mogli osiągnąć. I rzeczywiście tak było.
Gdy wygrywaliśmy turniej w Portugalii, później rozgrywaliśmy I rundę eliminacji mistrzostw Europy w województwie łódzkim, gdzie w Piotrkowie Trybunalskim i Bełchatowie graliśmy fantastyczne mecze z reprezentacją Norwegii, Islandii i Irlandii, to już wtedy z ogromną przyjemnością patrzyło się na ten zespół. Jak on ewoluował, jak z każdym spotkaniem był coraz lepszy. I za chwilę 6 wygranych pojedynków spowodowało, że pojawiła się w nas ogromna wiara. Uwierzyłem, że jesteśmy w stanie zrobić wielką rzecz, bo po pierwsze potencjał piłkarek z rocznika 2007-2008 jest bardzo duży, a po drugie – jak szybki progres ze zgrupowania na zgrupowanie zaczęliśmy odnotowywać. I to spowodowało, że nasze usposobienie mentalne stało się stabilne, a zawodniczki stały się pewne siebie.
Później był wyjazd do Turcji na towarzyski dwumecz z Austrią (wygrane Polek 3:0 i 1:0 – przyp. red.). Bardzo dobry dla nas do analizy i selekcji, a także do dalszego rozwoju zespołu. Dał on podstawę do tego, że w II rundzie kwalifikacji byliśmy bardzo silni. Wygraliśmy z Macedonią Płn. 9:0, ze Szkocją 5:1 i z najsilniejszym rywalem w grupie – Danią 3:0. To było niewiarygodne i trudne do zrozumienia dla duńskich trenerów i ich zawodniczek. One się w ogóle nie spodziewały, że Polki mogą je tak zdominować i osiągnąć taki wynik. Ale tak naprawdę wypracowaliśmy to i zasłużenie wygraliśmy.
I potem już najpiękniejsze chwile, które się pojawiły w Szwecji. Bo to są fantastyczne momenty, to jest fantastyczne doświadczenie być drugi raz na Euro – rok po roku. Jedna z piłkarek będących na obu turniejach, Zuzanna Witek – nasza kapitanka głośno wypowiedziała takie zdanie: Wtedy, trenerze byłam na ME, ale nie wywalczyłam tego awansu. A teraz właśnie Zuza, wspaniały kapitan reprezentacji, wywalczyła i była kluczową postacią drużyny podczas finałów Euro.
Chcę podkreślić, że z każdym meczem stajemy się lepszą drużyną. I ten przysłowiowy sufit nie jest nad naszą głową. On jest zdecydowanie wyżej. Jest więc możliwość na uwalnianie potencjału piłkarskiego zawodniczek, dalszego zgrywania, dalszego doskonalenia umiejętności zespołowych, które są dla nas priorytetem, które są w naszym modelu gry kluczowe, żeby skutecznie i efektywnie grać.
Wywołany wątek mojej rozprawy doktorskiej, która w tytule nawet zawiera fragment „...i czynniki warunkujące jej skuteczność...” – jako kluczowe determinanty tego, czy będziemy wygrywać, czy nie, stały się nad wyraz wymiarem tej reprezentacji. My wygrywamy, bo mamy dużo atutów. Oczywiście są przestrzenie do doskonalenia, o których mówię – kluczową jest jakość podań i przyjęć piłki pod presją rywala. Ale mamy przede wszystkim bardzo mocny mental, który daje odwagę w grze, pozwala na podjęcie próby przejęcia inicjatywy w grze, jak również bycie zdeterminowanym do samego końca. My dobrze gramy 1 na 1 w atakowaniu i bronieniu, jesteśmy ponadto wydolni motorycznie. My na poziomie młodzieżowej reprezentacji, to powiem szczerze, po tylu latach pracy, że to jest najlepsza drużyna w tym aspekcie. Bardzo dużo biegamy, bardzo szybko biegamy – oczywiście na miarę możliwości, potencjału każdej piłkarki z osobna. Ale też i ważności wszystkich piłkarek w drużynie. Nie tylko tych z wyjściowej jedenastki, ale wszystkich tych, które wchodzą na boisko czy to w 40. minucie, czy w 60., czy nawet w 85. i 90. Każdej rola jest specyficzna i tak samo ważna.
Dlatego też wielokrotnie podkreślałem w wywiadach – ważną i kluczową rzeczą było to, że każda ma taki sam jednakowy wpływ na finalny wynik, na ten sukces w postaci 3. miejsca na ME i pierwszego w historii awansu do mistrzostw świata. Wszystkie jednakowo na to zapracowały. I te, które były w Szwecji, i te, które grały w I rundzie kwalifikacji oraz w II, i te, które były na zgrupowaniach szkoleniowo-selekcyjnych. Każda z nich dorzuciła swoją cegiełkę. To bym chciał mocno podkreślić. Gigantyczna praca wykonana w sztabie, wiele godzin nieprzespanych, wiele emocji i zaangażowania w tych różnego rodzaju meandrach ścieżki rozwoju. Ale się opłaciło, bo teraz jest ta ogromna satysfakcja, ekscytacja z tego, co zrobiliśmy. Ale to nie jest koniec tej przygody, bo za moment się szykujemy i obieramy ścieżkę przygotowań na mundial. Wierzę głęboko, że uda nam się ten plan zrealizować w przygotowaniach. Pojedziemy na MŚ powalczyć o kolejne laury. W każdym meczu chcemy wygrywać, być lepsi. To nasz priorytet w tym, co robimy.
Trener Marcin Kasprowicz na meczu finałowym Centralnej Ligi Juniorów U18 kobiet.
Chciałbym teraz zapytać o dobór zawodniczek do reprezentacji. W jaki sposób trener selekcjonuje piłkarki do kadry? Co ma największe znaczenie – mentalność, charakter, czy tylko umiejętności?
To świetne pytanie. Niewątpliwie nabór i selekcja do reprezentacji ma ogromne znaczenie później, jeśli chodzi o rozwój drużyny. Zdecydowanie! Kwestią kluczową są bez wątpienia umiejętności piłkarskie, bo to jest priorytet. Na pewno budowa somatyczna i sprawność lokomocyjna, następnie zachowanie podczas zgrupowań, podczas treningu, meczu jak również wszystko to co dotyczy usposobienia mentalnego. Niewątpliwie do drużyny trzeba pasować. Trzeba być pozytywnym, trzeba być zaangażowanym, zainteresowanym wszystkim tym, co się dzieje. To jest bardzo istotne w kontekście tego, co będzie można z tym zespołem zrobić. Pozytywne myślenie i pozytywna energia zarażają kolejne piłkarki. Dlatego my wszyscy chcemy. To jest takie prozaiczne słowo: chcieć; które jest dla nas domeną tego, jacy jesteśmy. Jeśli wszyscy chcemy być ze sobą, dla zespołu, to wtedy tworzy się taka aura, że tylko czekamy na mecz.
Jeśli ktoś mówi – to wyjątkowo trudny rywal, my mówimy – to rywal idealny dla nas, ten rywal to kolejne wyzwanie. I nieważne czy to będzie Hiszpania, Anglia czy Francja. Trzeba grać i trzeba być lepszym od przeciwnika. To jest właśnie piękna przestrzeń do rozwoju. Przyszedł czas taki, że trzeba grać z najlepszymi, ale najlepszymi piłkarkami. Dlatego też pokazuję, że żeby być w reprezentacji to trzeba na to zasłużyć bardzo dobrą postawą w klubie. Jeśli ja się wyróżniam grając, pomimo wieku 15-16 lat, w seniorskiej drużynie, to znaczy, że jest to już przestrzeń do tego, żeby jedną nogą być w reprezentacji. Dlaczego jedną? Dlatego, że wszystkie inne cechy, które będą uwidaczniały się podczas grania klubowego – czy to na poziomie CLJ, czy seniorskiej ligi, dadzą efekt tego, że ktoś będzie pasował bardziej, a inny mniej.
Naturalną rzeczą jest u nas tworzenia rankingów piłkarek na danej pozycji. Dziś można być numerem 1, jutro można być numerem 4. I odwrotnie. To dynamiczny ranking. Dlatego trzeba się starać i permanentnie chcieć. Teraz, gdy oglądam piłkarki, jeździmy na spotkania i robimy po kilka obserwacji, z których wynika, że ktoś jest z meczu na mecz lepszy, to znaczy, że to jest właściwa osoba do tego, żeby w reprezentacji też miała dodatkowy bodziec, trampolinę do wybicia się. Wartością nadrzędną w rozwoju piłkarek, które były teraz na Euro, jest to, że mogły konfrontować się z najlepszymi reprezentacjami: mistrzem Europy – Hiszpanią, wicemistrzem – Anglią, czy Francją, która z nami przegrała i nie leci na mundial. Tylko i wyłącznie z takimi rywalami nasze zawodniczki będą miały inspiracje, bodźce do tego, aby poprzez to doświadczenie, być lepszymi.
Stworzone środowisko, które jest wyjątkowo wymagające przez pryzmat całego meczu, daje ten komfort, że staje się naturalnym. I o to nam przede wszystkim chodzi. To jest najlepsza ścieżka – ta obrana droga w ich rozwoju, do tego, aby w przyszłości – może za rok, może za 2, za 3, za 5 – te piłkarki finalnie były naszymi reprezentantkami w zespole seniorskim. Tego im życzę i tak naprawdę wszelkiego rodzaju bodźce edukacyjne – te hasztagi, które robimy w działaniach indywidualnych na rzecz zespołu, działań grupowych mają przynieść efekt. Sukcesy nasze są etapem do tego, żeby one później były w seniorskiej drużynie. Podobnie jak te piłkarki, które w 2013 r. wywalczyły złoty medal ME u trenera Witkowskiego. Kluczowe zawodniczki występują teraz w kadrze A u trenerki Patalon. Jestem przekonany, że w tej grupy znajdą się piłkarki, które staną się w przyszłości kluczowymi postaciami zespołu seniorskiego.
Ale też pokazując im ścieżkę tłumaczę, że jest to zobowiązanie na przyszłość. Aby nie stracić tego czasu Euro, nie stracić czasu na MŚ, ale przede wszystkim tego okresu pomiędzy turniejami. I to będzie niezmiernie ważny czas, żeby przepracować go jakościowo. Jest to czas indywidualnego rozwoju każdej piłki poprzez programowanie, realizację i kontrolę postępów.
Niewątpliwie bardzo dobre przygotowanie techniczno-taktyczne oraz motoryczne bardzo wysoko koreluje z silnym usposobieniem mentalnym. I o to nam chodzi. Ale tutaj istnieje też zagrożenie, bo ta pewność siebie może balansować na czerwonej linii, po przekroczeniu której pojawia się termin: pycha. I tutaj jest duża obawa, by nie doszło do takiej sytuacji. Dlatego mądrością wszystkich nas trenerów jest to, aby nie dopuścić do przekroczenia tej linii. Centymetr jej przekroczenia już jest centymetrem do upadku i do niezrealizowania planu, jakim jest reprezentacja A. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Tak samo biorę to przez pryzmat siebie. Najgorszym jest bycie pysznym w momencie odnoszenia sukcesów.
Dlatego – twardo stąpamy po ziemi, mocno osadzeni jesteśmy na tej ziemi i pracujemy zgodnie ze swoim planem, ze swoją wizją – przez pryzmat naboru, selekcji, by jak najbardziej trafnie wybrać piłkarki, które na mundialu będą reprezentować nasz kraj. Drzwi do tej reprezentacji – już teraz U18 – są otwarte dla wszystkich. Bądź lepsza niż koleżanka, bądź w rankingu numerem 1, numerem 2. To już jest po stronie piłkarek. Ja osobiście mam wpływ na to – kogo zauważę i kogo sklasyfikuję wyżej. Teraz jest czas na przekonywanie mnie i pozostałych trenerów. Byśmy mogli otwarcie powiedzieć: tak, ta zawodniczka jest na ten moment lepsza od tej itd. I ten dobór na tym właśnie polega. Od lipca ranking zawodniczek będzie ponownie aktualizowany aż do października, kiedy wylecimy do Dominikany na Mistrzostwa Świata.
Trener Marcin Kasprowicz wręczający złote medale mistrzyniom Centralnej Ligi Juniorów do lat 16.
Co jest siłą bliskiej sercu trenera kadry do lat 17? Czy są tam zawodniczki górujące umiejętnościami nad innymi?
Niewątpliwie atutem tej drużyny jest zespołowość. Fakt, są liderki – choćby kapitanka i wicekapitanka, czyli Zuzanna Witek i Weronika Araśniewicz. Zespół tworzy bardzo solidny blok obrony, pomocniczki, które tworzą balans w grze, ale z inklinacjami do gry ofensywnej, jak również napastniczki, które dochodzą do sytuacji bramkowych i strzelają gole. W tym wszystkim chciałbym podkreślić, że mamy świetne bramkarki. Tak, jak możemy zauważyć, kręgosłup zespołu opiera się tak naprawdę na jedenastce, która występuje, ale przy wsparciu pozostałych zawodniczek.
Dlatego podkreśliłem wielokrotnie wątek, że nie ma znaczenia, czy dzisiaj w pierwszym składzie wystąpią te, a w następnym inne piłkarki, bo wkład jest jednakowy. Dlatego też nasza zespołowość stała się kluczem do odniesienia sukcesu. Wszyscy musimy jednakowo chcieć. My mamy pożądać sukcesu, my mamy pożądać dobrej gry, my mamy pożądać przejmowania inicjatywy podczas grania, my mamy pożądać bycia przy piłce. Nie w każdym meczu to się udaje zrealizować. Idealnym przykładem jest mecz z Anglią, gdzie od pierwszych minut mieliśmy przejąć inicjatywę w grze i dominować na boisku. Natomiast rywal był na tyle silny, że jednak zdominował pierwszą połowę meczu. Nie byliśmy w stanie złapać odpowiedniego rytmu w grze, ze względu na narzuconą przez rywalki dynamikę oraz presję w grze. Drugą połowę rozpoczęliśmy zgodnie z planem i ten mecz nabrał innego oblicza, takiego jakiego chcieliśmy od pierwszych minut. Jednakże, pomimo stwarzanych sytuacji nie strzeliliśmy bramek i musieliśmy uznać wyższość zespołu angielskiego. Taki jest sport i rywalizacja.
To też jest czas do popełniania błędów, nabierania nauki, która nie opiera się tylko i wyłącznie na tym, co dobrze zrobimy zgodnie z planem i strategią. Ale tym, jakie błędy popełnimy i w jaki sposób jesteśmy w stanie inaczej zagrać przeciwstawiającym się przeciwniczkom. Ja rozpatruję rozwój zespołu dwutorowo: po pierwsze – na bazie analizy i oceny tego, co jest do poprawy, co jest naszą rezerwą w tym obszarze; po drugie – skupiam się na tym, co robimy bardzo dobrze. Jeśli umiemy bardzo dobrze dryblować, to mamy dryblować, mamy podejmować pojedynki 1 na 1, bez względu na to czy ta skuteczność będzie wyższa bądź niższa. Nam przez wiele lat tego brakowało, tej odwagi do grania. Dlatego tutaj jest pełne przyzwolenie na podejmowanie działań indywidualnych. Natomiast jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, kiedy dryblować, a kiedy podawać to to jest ewidentnie przestrzeń do nauki. To jest bardzo ważne, wręcz kluczowe do tego, jak wygląda rozumienie gry. I rozumienie gry zgodnie z realizacją strategii na mecz, koncepcji grania zgodnie z wypracowanym przez nas modelem gry ewidentnie pokazuje, czy ktoś rzeczywiście nadaje się do drużyny czy jeszcze nie. Bo to, że jakiejś piłkarki nie było na Euro nie oznacza, że nie będzie jej w kadrze za 2, 3 czy 4 miesiące. Nie skreślamy piłkarek, nadchodzi czas kolejnych obserwacji i przekonywania nas, że pasuje do zespołu reprezentacyjnego oraz doda mu jakości i siły.
Pracował trener z różnymi rocznikami kadr kobiecych. Jaka jest specyfika pracy z kobietami w różnych kategoriach wiekowych? Jakie są sposoby motywacyjne? Jak wyglądają odprawy? Czy są dostosowywane do wieku piłkarek?
Przede wszystkim trzeba zbudować kody komunikacji, które będą jasne i czytelne dla wszystkich. Dzięki temu dynamizuje się szybkość uczenia. Ponadto w łatwy sposób powraca feedback, w sposób również zrozumiały. To jest tak naprawdę początek możliwości rozwoju indywidualnego i zespołowego. Czyli rozumienie siebie poprzez to jak ze sobą rozmawiamy, jakie słowa dobieramy, jakim tonem głosu operujemy, a więc modelowanie nim – to wszystko ma wpływ na to, jaki będzie efekt końcowy.
Niewątpliwie w tym wszystkim najważniejsza jest prawdziwość tej narracji, rzetelność w tym, co robimy. Czasem mogą pojawić się również gorzkie słowa. Ja mam córkę w tym wieku, więc rozmawiam z dziewczynami przez pryzmat również rozmów z moją córką. To też jest taka moja wartość dodana, bo są to rówieśniczki i operują różnego rodzaju słownictwem. Często zadają mi pytania – Trenerze, a skąd trener zna ten wyraz? A z drugiej strony ja inspiruję je do tego, żeby one swój słownik również poszerzały, poprzez moje wypowiedzi.
To jest jedna kwestia. Druga to ewidentnie empatia. Ja z natury jestem człowiekiem bardzo empatycznym i dlatego jestem w stanie się wzruszyć, jestem też w stanie pokazać swoje drugie oblicze, kiedy jestem bardzo stanowczy albo np. zaniepokojony. Ale wynika to z zaistniałej sytuacji, która nie powinna mieć miejsca. Dlatego organizacją naszej drużyny jest to, że na początku ustalamy zasady funkcjonowania. Jeśli ktoś te zasady w jakiś sposób naciąga i nadwyręża, to mogę wykazać ten niepokój i niezadowolenie, aby się to nie powtarzało. My tu jesteśmy wszyscy dla siebie – tak trenerzy dla zawodniczek, jak i odwrotnie. To jest nasze wspólne dobro. I tym wspólnym dobrem jest ten efekt, który mamy osiągnąć.
Wracając jeszcze do pytania wcześniejszego, które zadałeś – o tym potencjale i efekcie. Powiem szczerze, po II rundzie kwalifikacji, po meczu z Danią byłem przekonany, że jedziemy na turniej finałowy, żeby zagrać 5 meczów. I ja otwarcie o tym powiedziałem na spotkaniu z mediami jaki jest nasz cel. Mam świadomość, że była to odważna wypowiedź, ale nie bez pokrycia. Nie mówiłem przy tym, o co będziemy grać. Dlatego specjalnie użyłem określenia – 5 spotkań. Bo nikt nie był mi w stanie zagwarantować, czy piłkarki będą zdrowe do 4 czy 5 meczu. Sam nie jestem w stanie zapewnić tego. To jest gra kontaktowa, pojawiają się urazy mechaniczne, różnego rodzaju wątki zdrowotne, problemy żołądkowe i inne. Ale tak naprawdę były to dla nas wyzwania, by przygotować zawodniczki do każdego spotkania. Zrealizowaliśmy plan, który zakładaliśmy a wartością dodaną był zagrany playoff z reprezentacją Francji o awans do Mistrzostw Świata w Dominikanie. Miałem wewnętrzne poczucie, że jesteśmy do tego meczu bardzo dobrze przygotowani, że realnie jesteśmy w stanie wygrać ten mecz. I tak też się stało!
Często padają pytania – Trenerze, co trener myślał w momencie odgwizdania końca meczu w doliczonym czasie i bycia o krok od rzutów karnych? Powiem szczerze, że byłem wtedy głęboko spokojny. Dlatego, że po pierwsze – w bramce była Julia Woźniak, która doskonale broni jedenastki – co zresztą pokazała już wcześniej podczas turnieju w Portugalii; po drugie – wykonawczynie, które były przygotowywane do tego. To nie było tak, że wyznaczyłem piłkarki tak na ad hoc – ty będziesz strzelała, ty i ty. My mieliśmy to już ustalone przed treningiem poprzedzającym spotkanie z Francją, a nawet przed konfrontacją z Anglią. Były już wówczas wyznaczone zawodniczki, które ewidentnie mają predyspozycje do tego, aby mentalnie udźwignąć obciążenie, bo to jest niebywały stres. O tym mało kto mówi, ale dla zawodniczki 15-16-letniej to nie prawdopodobny stres, gdzie ten układ nerwowy jeszcze nie jest finalnie ukształtowany. I trzeba umiejętnie zarządzać emocjami. To po pierwsze. Druga sprawa – umiejętności techniczne i siła uderzenia piłki. I gdy to wszystko zaczyna współgrać ze sobą, to efekt mamy taki, jaki mamy. Ta pomyłka Kingi Wyrwas nie ma dziś znaczenia, bo efekt całościowy jest inny. Na co wpływ miała też postawa Julii Woźniak w bramce, gdy jeden rzut karny obroniła, a przy drugim pomyliła się Francuzka.
Dobrze reagowaliśmy też na aspekt motoryczny, bo to jest niebywały wysiłek rozegrać 5 meczów w tak krótkim czasie i w tak dużym wymiarze czasowym, na sztucznej nawierzchni, przy temperaturze ponad 20 stopni. To ogromny wydatek energetyczny. Natomiast zrobiliśmy rzecz fantastyczną, trafnie dozując obciążenia pomiędzy meczami, a do tego ogromną pracę wykonał sztab medyczny, jeśli chodzi o rehabilitację i odnowę biologiczną, co miało wpływ na to, że nasze piłkarki były z meczu na mecz coraz lepsze i że były w stanie zagrać – na porównywalnym poziomie intensywności – w każdym spotkaniu. Nie było tąpnięcia, które spowodowałoby, że nie dźwignęlibyśmy tego. Wiem to z doświadczenia, bo pamiętam nasz mecz z Francją w Niepołomicach, gdzie przegraliśmy wysoko, bo już po 30 minutach nie mieliśmy sił do tej intensywności biegania. I to też jest efekt. Podbudowa motoryczna daje stabilność i siłę mentalną do tego, co mogę zrobić. Może mi się coś nie udać, mogę przegrać sytuację, ale za chwilę będzie druga, trzecia, czwarta i ona będzie efektywniejsza. Tak dużo czynników ma wpływ na efekt końcowy, jaki uzyskujemy.
Poruszyliśmy wątek naukowy trenera, a jest jeszcze jedna ciekawa historia związana z zajęciami dydaktycznymi... na zgrupowaniach reprezentacji U17. Uchyliłby trener rąbka tajemnicy?
Edukacja ma swoje ważne miejsce podczas zgrupowań kadry U17. Są wydzielone godziny lekcyjne, które odgrywają pośrednią rolę w rozwoju intelektu, procesów myślowych. Są dla mnie bardzo ważne jako dla nauczyciela, trenera, ale i ojca. Czasem zawodniczki mówią – trener to jak tata. No tak, tak jak tata. Czasem „pogłaszczę”, bo chwalenie jest ważne, ale też bywa bardziej gorzko, po ojcowsku, kiedy jest coś nie tak.
Lekcje są różne – języka polskiego, matematyki, biologii, języka obcego. Ktoś mówi mi – Ale trenerze, ja już mam wszystkie lekcje zrobione. Ok, dobrze. To twoim zadaniem jest nauczyć się dzisiaj pięciu wyrazów języka obcego, jaki masz w szkole, np. angielskiego. I musisz się nauczyć tych pięciu słówek, bo będziesz odpytana. Tak to działa. Nie traćmy czasu.
Tak samo jest, gdy wychodzimy na trening – nie traćmy czasu. Jeśli wyjdziesz z treningu i powiesz o jednej, kluczowej rzeczy, która została zrealizowana poprawnie, to ty jesteś zwycięzcą tego treningu. Tak samo jest potem z meczem. To, że nie zdobyłaś dziś bramki, nie znaczy, że nie zrobisz tego jutro. Przykładem niech będzie Julia Ostrowska, która od wielu spotkań nie była w stanie strzelić gola. Nie podejmowała decyzji albo jak już strzelała, to nieskutecznie. Powiedziałem jej wtedy jedną rzecz – jestem trenerem cierpliwym, nie ganię cię za to, przyjdzie taki moment, że trafisz. I potem zdobyła bramkę z Irlandią, potem z Danią. Powtarzałem – bądź cierpliwa, nie bądź nerwusem czy frustratem. Podobnie było z Weroniką Araśniewicz – Trenerze, ale ja tu nie strzelam albo strzeliłam gdzieś przypadkowo. Spokojnie, masz 15 lat, nic się nie stało. Stanie się kiedy indziej – jeśli nie zobaczę ciebie w przyszłości w reprezentacji A. Teraz się nic nie stało, ale miej refleksję. Zastanów się nad tym, co poprawić, zapytaj trenera, jeśli jesteś zainteresowana, przyjdź po poradę. Ja wtedy wiem, że ty zapamiętasz. Nie na zasadzie, że ktoś mi coś wskazał i narzucił. Podobnie jak nauczyciel na lekcji. Wydeklamuje, co ma do przekazania, i zostaje z tego 5% albo nic. Co innego, gdy przyjdzie uczennica lub uczeń i o coś dopyta. To są dwa światy.
Dlatego też mam taką radę dla moich koleżanek i kolegów trenerów – to my mamy zacząć się zmieniać w kontekście nowego pokolenia, które przychodzi ko klubów i do reprezentacji. Bo my tego nie pozmieniamy w całości. My możemy wpływać na zmiany, ale poprzez to, jacy my jesteśmy. Jeśli będziemy wzorcem do naśladowania dla innych, to będzie bardzo dobrze. Jeśli piłkarki lub piłkarze widzą wzorce w trenerach czy trenerkach, to bardzo dobrze. Gorzej, jak nie widzą. Wówczas czas współpracy się kończy. Niewątpliwie efektem sukcesu drużyny jest to, że wszyscy chcą, myślą i ciężko pracują na to. To nie przychodzi lekko. Tylko poprzez bardzo duży wysiłek fizyczny, koncentrację, realizowanie założeń taktycznych i strategii jesteśmy w stanie osiągać sukcesy. Każda reprezentacja – U15, U17, U19 czy A. Wszyscy. To nie jest tak, że my nie mamy potencjału ludzkiego gwarantującego sukces. Mamy, tylko trzeba trafnie pokierować danym zespołem. Niejednokrotnie wypowiadałem się, że istotną rolą jest moje doświadczenie. Trochę nieskromnie teraz mówię, ale nie chcę być skromny w momencie, gdy taka jest rzeczywistość.
Piłka nożna to piękna gra, która nie zna podziałów płciowych. Zarówno piłka nożna kobiet, jak i mężczyzn, zapewniają niezapomniane emocje i widowisko na boisku.
Wspominał trener o córce. Czy nie ciągnęło jej do piłki nożnej?
Ciągnęło. Nawet grała trochę. Do momentu, gdy ta pasja była, gdy środowisko determinowało. Ja swego czasu zabrałem ją na jeden z naszych obozów Letniej Akademii Młodych Orłów, więc miała okazję zobaczyć, jak to wygląda. Może nie brała czynnego udziału, ale z koleżankami potrafiła pograć. Jedna słuszna zasada jak dla mnie, jako ojca − to nie kazać, lecz inspirować. Jeśli natomiast wolała w pewnym momencie pójść na gimnastykę artystyczną i tym się zająć, to proszę bardzo. Czy na siatkówkę – proszę bardzo. Ja to tak rozpatruję. Niewątpliwie kluczem do takich inspiracji jest pozytywne bodźcowanie.
Jakie ma trener plany na najbliższą przyszłość?
W stu procentach angażuję się w projekt reprezentacji U17, która poleci na mundial do Dominikany, gdzie od 16 października do 3 listopada rozegramy mecze na mistrzostwach świata. Dziś też mogę zadeklarować, że jedziemy tam wygrać jak najwięcej spotkań. Chcemy grać jak najlepiej, dalej się rozwijać. Idealne dla rozwoju będzie to, że zmierzymy się z rywalkami z innych kontynentów. Będzie to przestrzeń, która wcześniej nie była dla nas stworzona. Przypominam sobie, że mieliśmy kiedyś okazję zagrać z reprezentacją Kanady w turnieju Pinatar Cup w Hiszpanii. Z zespołami z innych kontynentów nie było nam dane się zmierzyć. 21 czerwca poznaliśmy rywalki, z którymi zagramy w Dominikanie. Będą nimi: Japonia, Zambia i Brazylia. Możemy więc teraz precyzyjnie określić plan przygotowań. Finalnie jestem przekonany, że go zrealizujemy. Najważniejsze jest teraz przygotowanie piłkarek w klubach, by były zdrowe, w optymalnej formie na październik. Co będzie dalej? Życie zweryfikuje.