LIGOWIEC NA DOCZEPKĘ
Anioła był z nich najmłodszy. Urodził się w Poznaniu, siedem lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Pochodził z kolejarskiej rodziny (jego ojciec pracował jako konduktor), więc sprawy nie mogły potoczyć się inaczej: gdy tylko skończyła się wojna, zapisał się na treningi KKS-u, którego stadion wówczas znajdował się w dzielnicy Dębiec. W pierwszej drużynie zadebiutował już na początku lipca 1945 roku. I to jak! Gospodarze w sparingowym meczu zmierzyli się z Polonią Jarocin i wygrali aż 11:1. 20-letni Anioła popisał się hat-trickiem. Nie pierwszym i nie ostatnim w karierze.
Ligowe rozgrywki ruszyły dopiero dwa i pół roku później. Poznaniacy wystąpili w nich pod nazwą ZZK, a weszli do ekstraklasy trochę kuchennymi drzwiami. W kwalifikacjach zajęli bowiem niepremiowane awansem czwarte miejsce w bardzo silnej grupie I, ale po złożeniu protestu wraz z Widzewem Łódź zostali dokooptowani do grona najlepszych drużyn w Polsce. I nieźle sobie poradzili. Zakończyli rozgrywki na szóstym miejscu, wyprzedzając m.in. swoich rywali zza miedzy Wartę oraz Polonie z Warszawy i Bytomia. Anioła już wówczas błysnął snajperskim talentem, dwanaście razy pakując piłkę do siatki przeciwników.
Na dobre rozkręcił się jednak dopiero w kolejnym sezonie, gdy do klubu – właśnie z Warty – dołączył Henryk Czapczyk. „Bombardierzy z Dębca” byli już w komplecie. „A” grał jako prawy łącznik, „B” pełnił rolę lewego łącznika, a „C” atakował ze środka, często kreując akcje. Pierwszy raz wspólnie wyszli na murawę 20 marca 1949 roku w ligowym meczu z AKS-em Chorzów. I od razu pokazali swoją siłę. Anioła i Edmund Białas zdobyli po dwie bramki, Czapczyk jedną. Dziennikarze nie mogli się ich nachwalić.