Historia Pucharu Polski to jednocześnie… historia krakowskiej Wisły. Klub spod Wawelu wystąpił we wszystkich 70 dotychczasowych edycjach rozgrywek, a los i wyniki sportowej rywalizacji sprawiły, że to właśnie Biała Gwiazda zagra w jubileuszowym finale w Warszawie. Na PGE Narodowym domknie się więc pewna historyczna klamra, bo to właśnie wiślacy jako pierwsi (w sezonie 1925/26) sięgnęli po to cenne trofeum. Do tej pory w finale meldowali się dziesięciokrotnie, a cztery razy cieszyli się z wygranej. Czy również teraz, jako „czarny koń” zmagań będą w stanie nawiązać do chlubnej przeszłości i znów okażą się najlepsi?
Już sam udział drużyny występującej na zapleczu PKO BP Ekstraklasy w wielkim finale Fortuna Pucharu Polski, należy uznać za niespodziankę. Wisła, która drugi sezon z rzędu próbuje wrócić do krajowej elity, w pucharowej rywalizacji udowodniła jednak, że już teraz potrafi stawić czoła najlepszym. W drodze na PGE Narodowy, w pokonanym polu pozostawiła bowiem aż pięciu rywali (w tym dwóch z najwyższego szczebla rozgrywek). Kibice pod Wawelem liczą, że również w finale podopieczni Alberta Rudé będą w stanie wzbogacić klubowe muzeum o kolejne trofeum. Na udział w decydującej rozgrywce Pucharu Tysiąca Drużyn Biała Gwiazda czeka 16 lat, a na wygraną ponad dwie dekady.
To właśnie Wisła została pierwszym triumfatorem pucharowych rozgrywek – w sezonie 1925/26. W zmaganiach na szczeblu centralnym wzięło wówczas udział zaledwie osiem zespołów (najlepszych w swoich okręgach), a finał rozgrywano na… stadionie Wisły, gdzie ulubieńcy miejscowej publiczności pokonali Spartę Lwów 2:1. Biała Gwiazda do triumfu w premierowym Pucharze Polski potrzebowała tylko trzech spotkań. Ciekawostką jest fakt, że obaj uczestnicy finału rozgrywali go bez trenerów, których w tym czasie po prostu nie mieli. Bramki dla zwycięzców zdobyli: Władysław Kowalski (z rzutu karnego) i w 90. minucie legendarny Henryk Reyman.
… a nawet kilka miesięcy więcej. Tyle kibice Wisły czekali na kolejną wygraną w Pucharze Polski. W międzyczasie była 25-letnia przerwa w rozgrywkach, spowodowana m.in. II wojną światową, a do rywalizacji powrócono dopiero w latach 50. W pierwszej powojennej edycji (1950/51) – Wisła ponownie znalazła się w finale, ale tym razem przegrała z chorzowskim Ruchem (0:2). Podobnie było trzy lata później, kiedy mecz z rezerwami warszawskiej Gwardii, na Stadionie Wojska Polskiego w stolicy, zakończył się bezbramkowym remisem, a w powtórce we Wrocławiu triumfowali rywale (3:1). Przełom nastąpił w sezonie 1966/67. Wisła przeciętnie spisywała się w lidze (długo walczyła o utrzymanie, zajmując ostatecznie 10. miejsce), ale niepowodzenia powetowała sobie w rozgrywkach pucharowych. Finał miał się odbyć na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, ale kolizja terminów sprawiła, że piłkarze musieli ustąpić miejsca żużlowcom. Z tego powodu na gospodarza awaryjnie wybrano obiekt kieleckich Błękitnych. Do spotkania krakowianie przystępowali w roli faworytów, bowiem po drugiej stronie boiska znaleźli się trzecioligowcy z Rakowa Częstochowa. Ambitna ekipa spod Jasnej Góry sprawiła jednak Wiśle sporo problemów. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, w której do siatki trafili Andrzej Sykta i Hubert Skupnik. Co ciekawe dopiero w tej – 13. edycji Pucharu Polski, trofeum najlepszej drużynie wręczył prezes PZPN. Był nim Wiesław Ociepka.
Po wywalczeniu drugiego trofeum, nikt w Krakowie nie przypuszczał, że na kolejne zwycięstwo Wisły trzeba będzie poczekać aż do XXI wieku. Co nie oznacza, że piłkarze spod znaku Białej Gwiazdy nie grali wcześniej w wielkim finale Pucharu Polski. Tak było trzykrotnie, ale za każdym razem lepsi okazywali się przeciwnicy. W sezonie 1978/79 porażkę krakowian z debiutującą na tym szczeblu gdyńską Arką należało uznać za niespodziankę. Wisła była przecież ustępującym mistrzem kraju, a doświadczenie zdobywała również na europejskiej arenie. To nie wystarczyło jednak do sukcesu na stadionie Motoru Lublin, gdzie ekipa z Trójmiasta, w obecności 15 tysięcy widzów, zwyciężyła 2:1. Udział w wygranej Arki miał niechciany w Wiśle obrońca Adam Musiał, który mógł sportowo zrewanżować się byłemu pracodawcy. Kibice Białej Gwiazdy jeszcze gorzej wspominają sezon 1983/84, w którym na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, zostali odarci ze złudzeń przez poznańskiego Lecha. O ile w finale z Arką Biała Gwiazda przegrała po walce, to w starciu z Kolejorzem nie miała nic do powiedzenia. Wynik 0:3 nie pozostawił wątpliwości kto był lepszy, ale bardziej rozczarowała gra podopiecznych Edmunda Zientary. Szkoleniowiec był tak sfrustrowany postawą zespołu, że po meczu ogłosił rezygnację. Podobny los spotkał po kolejnym przegranym finale trenera Adama Nawałkę. Puchar w sezonie 1999/2000 był ostatnim w XX wieku, a zarazem pierwszym, w którym rozgrywano finałowy dwumecz. Mimo nowych reguł Wiśle nie udało się przerwać dominacji Amiki, która po remisie 2:2 pod Wawelem, we Wronkach zwyciężyła 3:0, przedłużając serię sukcesów w tych rozgrywkach do trzech.
Drużyną, która jako pierwsza pokonała Wisłę Kraków w finale Pucharu Polski, w sezonie 1978/79 była Arka Gdynia.
Pucharowe niepowodzenia w początkowym okresie rządów w Wiśle Bogusława Cupiała nikogo w Krakowie jednak nie zniechęciły, a sięgająca seryjnie po złote medale w lidze Biała Gwiazda (w latach 1999-2011 triumfowała aż ośmiokrotnie) doczekała się również sukcesów w krajowym pucharze. Sezony 2001/02 i 2002/03 przyniosły 3. i 4. triumf w historii klubu. Najpierw zespół prowadzony przez Henryka Kasperczaka zrewanżował się w finale Amice (wygrywając 4:2 na wyjeździe i 4:0 u siebie), a rok później – mimo porażki w pierwszym meczu przy Reymonta 0:1, uporał się z imienniczką z Płocka (w rewanżu Biała Gwiazda wygrała 3:0). W tym samym sezonie Wisła została mistrzem Polski i po raz pierwszy w blisko 100-letniej historii klubu wywalczyła dublet.
Początek XXI wieku był wyjątkowo udany dla kibiców Wisły Kraków. Ich ukochana drużyna właściwie zdominowała rywalizację w Polsce, a tacy piłkarze jak Maciej Żurawski, Marcin Baszczyński, Mauro Cantoro czy – wznoszący na zdjęciu Puchar Polski za sezon 2001/02 Kamil Kosowski – byli prawdziwymi idolami fanów z ulicy Reymota.
W kolejnych latach, mimo kontynuacji ligowych sukcesów, Pucharu Tysiąca Drużyn Wiśle nie udało się już zdobyć. W finale krakowianie zagrali jeszcze raz. W sezonie 2007/08 po bezbramkowym remisie przegrali w rzutach karnych z Legią. Ale więcej niż o meczu w Bełchatowie, mówiono o starciach pseudokibiców, przez których sędzia musiał przerwać spotkanie.
Po 16 „chudych” latach, ligowych niepowodzeń i degradacji z ekstraklasy, w 2024 roku Wisła wraca do walki o najcenniejsze trofea. I choć zespół występujący na 2. poziomie rozgrywkowym nie jest uznawany za faworyta finału, w królewskim mieście liczą, że po ostatnim gwizdku będą świętować sukces w okolicznościowych koszulkach z numerem „5”. A to oznaczałoby piąty w historii Puchar Polski dla Wisły.
Wisła Kraków w finałach Pucharu Polski:
- 4 wygrane: 1925/26, 1966/67, 2001/02, 2002/03
- 6 porażek: 1950/51, 1953/54, 1978/79, 1983/84, 1999/2000, 2007/08