Nie chciał nawet marzyć, że tego samego dnia los się do niego uśmiechnie. Czy rzeczywiście był to prezent losu? Wierzył, że Darek Dziekanowski dostrzeże go, gdy przedzierał się wśród obrońców. Podanie było idealne. Piłka uderzona w tempo, jak na szkoleniowym filmie. Teraz trzeba było jeszcze przebiec kilkanaście metrów i zrobić coś z piłką. Bramkarz zasłania pole rażenia. Uderza prawą nogą, podcina piłkę. Wychodzi cudownie, precyzyjnie, z dokładnością do kilku centymetrów. Jest drugi gol w tym meczu!