Po meczu nie było wielkiej fety. Piłkarze szybko zeszli do szatni, a później pojechali do hotelu. Na puchar i medale musieli jeszcze zaczekać. 6 lipca 1974 roku biało-czerwoni zostali trzecią drużyną świata, ale trofea odebrali dopiero dzień później. Wieczorem w ekskluzywnym monachijskim hotelu Hilton odbył się uroczysty bankiet kończący niemiecki mundial. To na nim po raz pierwszy spotkali się piłkarze uważani wtedy za najlepszych na świecie.
Punktem kulminacyjnym bankietu było wejście na scenę właśnie tych „trzech tenorów”. Franz Beckenbauer, Johan Cruyff i Kazimierz Deyna – kapitanowie najlepszych drużyn turnieju: Republiki Federalnej Niemiec, Holandii i Polski. W towarzystwie byłego już wtedy prezydenta FIFA Anglika Stanleya Rousa (11 czerwca 1974 roku przegrał wybory z Brazylijczykiem João Havelange'm) odebrali nagrody należne ich zespołom. Cała trójka to wielcy liderzy (na boisku i poza nim), o nieprzeciętnym talencie, kreatorzy gry. Jednym niebanalnym zagraniem mogli zmienić przebieg spotkania, a jednym gestem uspokoić kolegów.
Co ciekawe, mistrzostwo świata zdobyli Niemcy, ale piłkarzem 1974 roku w plebiscycie tygodnika „France Football” został Cruyff przed Beckenbauerem. Tylko pozycja Deyny zgadzała się z naszym miejscem na mundialu. Cztery lata później do Argentyny z „trzech tenorów” pojechał już tylko Polak. Beckenbauer i Cruyff rok wcześniej zrezygnowali z gry w reprezentacji. Ale dla kapitana biało-czerwonych i całej drużyny nie był to udany turniej. Gdy na pomundialowym bankiecie brylował długowłosy Argentyńczyk Mario Kempes, Deyna był już w Warszawie. Niestety wszyscy bohaterowie tego zdjęcia już nie żyją: Rous zmarł w 1986 roku, Deyna zginał w wypadku samochodowym w 1989 roku, Cruyff przegrał walkę z nowotworem w 2016 roku, a Beckenbauer odszedł w 2024 roku.