Andrzej Juskowiak - Barcelona 1992 Andrzej Juskowiak - Barcelona 1992
Kroniki3 listopada 1970
3 listopada 1970
Autor: Rafał Byrski
Data dodania: 2.11.2024
FOT. PAPFOT. PAP

Trzej królowie pochodzili z Polski. Nie nazywali się wprawdzie Kasper, Melchior i Baltazar, ale Kazimierz Deyna, Andrzej Szarmach i Andrzej Juskowiak (na zdjęciu). Trzy medale olimpijskiego turnieju piłkarskiego i trzej biało-czerwoni królowie strzelców. 3 listopada urodziny obchodzi ostatni z nich.

Andrzej Juskowiak jechał do Barcelony już jako piłkarz Sportingu Lizbona. Tuż przed igrzyskami podpisał kontrakt ze słynnym portugalskim klubem. Czy nie za wcześnie? Jako najlepszy snajper turnieju olimpijskiego mógłby trafić do jeszcze lepszego klubu i za dużo większe pieniądze. Sam zainteresowany podchodzi do tego… sceptycznie.

– Może dlatego właśnie zostałem srebrnym medalistą igrzysk i królem strzelców, że miałem już podpisany kontrakt. Grałem na luzie, bez konieczności udowadniania czegokolwiek. Menedżerowie nie dekoncentrowali mnie propozycjami. Poza tym gdybym strzelił tyle goli w Barcelonie, nie mając podpisanego kontraktu, Lech zażądałby za mnie tyle pieniędzy, że nie wiem, czy znalazłby się kupiec. I utknąłbym w polskiej lidze na dłużej – tak powiedział Michałowi Polowi w wywiadzie dla Sport.pl w piętnastą rocznicę olimpijskiego medalu.

Wielkie strzelanie w stolicy Katalonii rozpoczął od dwóch goli w premierowym starciu z Kuwejtem. Wyjątkowo efektowna i ważna była bramka zdobyta w meczu z Włochami. Już w 4 minucie Juskowiak „napoczął” drużynę, która kilka miesięcy wcześniej sięgnęła po młodzieżowe mistrzostwo Europy.

0:1 A. Juskowiak

– Mieliśmy to przećwiczone. Wiedziałem, że Marek Koźmiński biega szybko i potrafi świetnie dośrodkować z lewej strony. Jego wrzutki zawsze były bardzo mocne, więc musiałem wbiec w odpowiednie miejsce. Na powtórkach często tego nie widać, ale wcześniej wygrałem pojedynek z obrońcą. Dlatego kiedy oddawałem strzał, nie przeszkadzał mi nikt. Zaryzykowałem i zagrało dosłownie wszystko. Wyszedł perfekcyjny wolej – wspominał w rozmowie z Mateuszem Karoniem na sport.tvp.pl.

Włosi przegrali 0:3, a Juskowiak trafił do siatki także w trzecim grupowym meczu ze Stanami Zjednoczonymi (2:2).

1:2 A. Juskowiak

Przerwę zrobił sobie w ćwierćfinałowym starciu z Kuwejtem (2:0), ale petardę odpalił w półfinale z Australią. A właściwie trzy, bo po jego hat-tricku drużyna Janusza Wójcika zdemolowała reprezentację Kraju Kangurów 6:1. Wszystkie gole nasza drużyna strzeliła po akcjach Wojciecha Kowalczyka i Juskowiaka.

5:1 A. Juskowiak kompletuje hat-tricka!

W dorobku miał już siedem bramek, ale wszyscy w Polsce czekali na kolejne – w wielkim finale z Hiszpanią. Nie doczekali się. Słabszą dyspozycję Juskowiaka można wytłumaczyć przeziębieniem, a może po prostu rywale „odrobili pracę domową” i dobrze wiedzieli, z czyjej strony grozi im największe niebezpieczeństwo.

Pozostał smutek, żal i rozgoryczenie. Decydującego gola biało-czerwoni stracili przecież w ostatniej akcji meczu. Do złota zabrakło tak niewiele.

► ZOBACZ WSZYSTKIE GOLE ANDRZEJA JUSKOWIAKA Z IGRZYSK W BARCELONIE (1992)

Andrzej Juskowiak - Lech Poznań, Sporting Lizbona