




Trochę presji było, ale później dobrze się czułem. Trener powiedział żeby grać spokojnie, czysto i robić swoje. Cieszę się bardzo, dziękuję rodzicom, którzy byli już na Albanii i będą też na meczu z Anglią.
Z ziemi włoskiej do Polski… w jego przypadku słowa hymnu narodowego można potraktować dosłownie. Urodzony w Tivoli, nieopodal Rzymu, syn emigrantów, całe życie związany z Italią i klubem AS Roma. To właśnie w młodzieżowych drużynach Giallorossich pokonywał kolejne szczeble juniorskiej kariery, żeby ostatecznie trafić do pierwszego zespołu. I choć Nicola Zalewski mógłby myśleć o występach w przyszłości w błękitnej koszulce reprezentacji Włoch, marzeniem zarówno jego rodziców, jak i samego piłkarza było reprezentowanie biało-czerwonych barw. Spełnił je niedaleko swoich rodzinnych stron, w San Marino, gdzie w 2021 roku, na oczach wzruszonych najbliższych, zadebiutował w drużynie narodowej, od razu notując asystę. Długa droga przez kadry Polski w kolejnych kategoriach wiekowych zawiodła go ostatecznie do najważniejszego zespołu w kraju, w którym do dnia 23. urodzin – które właśnie świętuje – wystąpił 27 razy.
Choć San Marino nie należy do europejskich potentatów, a właśnie w wyjazdowym spotkaniu w tym maleńkim państwie zaliczył jedyny występ w eliminacjach mistrzostw świata 2022, dla niego nie miało to żadnego znaczenia. Wieczór 5 września 2021 roku z całą pewnością zapamięta do końca życia. 24 minuty przed końcem Paulo Sousa postanowił zastąpić na boisku Tymoteusza Puchacza młodym zawodnikiem Romy. Ten odwdzięczył się selekcjonerowi w doliczonym czasie, asystą przy trzecim trafieniu w tym spotkaniu Adama Buksy. Zalewski w dniu debiutu w pierwszej reprezentacji miał dokładnie 19 lat, 7 miesięcy i 13 dni. Co ciekawe miało to miejsce ponad dwa miesiące przed jego premierowym występem w drużynie narodowej do lat 21.
Trochę presji było, ale później dobrze się czułem. Trener powiedział żeby grać spokojnie, czysto i robić swoje. Cieszę się bardzo, dziękuję rodzicom, którzy byli już na Albanii i będą też na meczu z Anglią.
Na drugi występ w narodowych barwach młody zawodnik musiał poczekać ponad 9 miesięcy. Ale kiedy już dostał szansę od kolejnego selekcjonera – Czesława Michniewicza, to ją wykorzystał. W Lidze Narodów 2022/23 zaczynał jako rezerwowy, ale szybko wywalczył sobie miejsce w składzie. Pierwszy raz w wyjściowej jedenastce mogliśmy go zobaczyć w Rotterdamie, gdzie biało-czerwoni do przerwy sensacyjnie prowadzili z Holendrami. Mecz ostatecznie zakończył się remisem (2:2), ale w wywalczeniu cennego punktu swój udział miał lewoskrzydłowy, który zapisał na swoim koncie kolejną asystę.
Zapamiętam ten mecz na długo. Szkoda, że prowadziliśmy 2:0 i straciliśmy dwie bramki w ciągu pięciu minut. Ale był to dobry wieczór. Po prostu zdobyliśmy futbolówkę, mieliśmy kontratak, dostałem piłkę i widziałem, że wolny jest Matty (Cash – przy. red.). Podałem do niego, on zrobił świetną robotę i strzelił gola.
Zalewski pojechał na mundial do Kataru, ale turnieju nie mógł zaliczyć do udanych. W pierwszym meczu z Meksykiem (0:0) został zmieniony w przerwie, żeby na murawie pojawić się ponownie na kilkanaście minut dopiero w 1/8 finału, gdzie Polacy ulegli obrońcom tytułu Francuzom 1:3. Eliminacje Euro 2024 nie wyszły całej reprezentacji Polski, ale awans na turniej do Niemiec ostatecznie udało się wywalczyć poprzez baraże. Zanim biało-czerwoni w decydującym meczu w Cardiff, po rzutach karnych pokonali Walijczyków, na PGE Narodowym musieli się uporać z Estończykami. Wygrali 5:1, a lewy wahadłowy najpierw zaliczył asystę przy golu Piotra Zielińskiego, a później zmusił do błędu Karola Metsa, który posłał piłkę do własnej bramki.
To był fajny mecz. Te asysty nie są ważne. Ważne, że zagraliśmy dobrze i cieszy zwycięstwo. Musimy wygrać ten drugi mecz, bo inaczej to co dzisiaj się stało, nie będzie miało sensu. Zawsze gram żeby zrobić różnicę, a dzisiaj to dobrze wyszło.
Latem 2024 roku Zalewski pojechał z reprezentacją Polski na turniej za naszą zachodnią granicę, gdzie podczas Euro 2024 biało-czerwoni doznali dwóch porażek: z Holandią (1:2) oraz Austrią (1:3), zremisowali z Francją (1:1) i pożegnali się ze zmaganiami już po fazie grupowej. Zawodnik Romy był podstawowym graczem ekipy Michała Probierza, a na pozycję w zespole pracował nie tylko w klubie, ale także podczas meczów kontrolnych przed mistrzostwami. W próbie generalnej z Turcją, wygranej 2:1 w Warszawie, 22-latek zapisał kolejną, ważną kartę w CV. Zdobył premierową bramkę w pierwszej reprezentacji. Tym bardziej cenną, że dającą wygraną w ostatnich minutach meczu.
Swój wyczyn Zalewski powtórzył we wrześniu w Lidze Narodów. To właśnie jego dobra gra, asysta i w końcu trafienie z rzutu karnego w doliczonym czasie dały biało-czerwonym wygraną 3:2 ze Szkocją na gorącym terenie w Glasgow.
Pierwszy do strzelania karnego był Robert (Lewandowski - przyp. red.), ale jego już nie było na boisku. „Ziela” (Piotra Zielińskiego - przyp. red.) też nie. Więc wziąłem i dobrze poszło.
Jak się okazało, były to tylko miłe złego początki reprezentacji Polski, która pierwszy raz w historii Ligi Narodów, pożegnała się z Dywizją A. Mecz na Hampden Park był bowiem jedynym wygranym w zmaganiach grupowych. Do trzech punktów przywiezionych z Wysp, w sześciu spotkaniach biało-czerwoni dorzucili tylko jedno oczko w domowym starciu z Chorwacją, zremisowanym ostatecznie 3:3. Również w nim na listę strzelców wpisał się Nicola Zalewski.
Do końca 2024 roku Nicola Zalewski zagrał w 27 meczach w reprezentacji Polski i można być pewnym, że w najbliższe miesiące przyniosą kolejne, bo bez niego trudno sobie wyobrazić drużynę narodową. Jego postawę i wkład w grę w kadrze w ciągu minionych 12 miesięcy, docenił m.in. Tygodnik „Piłka Nożna”, umieszczając go w gronie nominowanych do tytułu „piłkarza roku” (obok Roberta Lewandowskiego i Łukasza Skorupskiego). Bez odpowiedzi pozostaje na razie pytanie, jako przedstawiciel jakiego klubu, Zalewski pojawi się na najbliższym zgrupowaniu kadry przed zbliżającymi się eliminacjami mistrzostw świata. Nie jest tajemnicą, że przygoda urodzonego we Włoszech Polaka z AS Roma dobiega końca. Wszystko wskazuje na to, że niebawem opuści klub, którego jest wychowankiem. Niewykluczone, że zostanie na Półwyspie Apenińskim, bo zainteresowanie jego osobą, według włoskich mediów, wykazuje mistrz kraju Inter Mediolan. Możliwy jest również transfer do Francji, gdzie Zalewskiego w swojej drużynie chcieliby widzieć działacze Olympique Marsylia.