



Powiem krótko: jestem z tego bardzo dumna, że właśnie ja jestem piłkarką!
Czas na jej historię. Parafrazując nieco hasło umieszczone na koszulkach, w których biało-czerwone świętowały w grudniu ubiegłego roku pierwszy awans do mistrzostw Europy, można stwierdzić, że opowieść, którą od kilkunastu lat pisze, świętująca 29. urodziny Ewelina Kamczyk, zbliża się do kulminacyjnego momentu. Naznaczona wieloma sukcesami kariera reprezentantki Polski i pomocniczki francuskiego FC Fleury 91, a jednocześnie przebojowej dziewczyny i dobrego ducha drużyn, w których występuje, jest inspirującym materiałem na ciekawe opowiadanie. Także o zmianach jakie w ostatnich kilkunastu latach przeszła kobieca piłka nożna w naszym kraju.
Powiem krótko: jestem z tego bardzo dumna, że właśnie ja jestem piłkarką!
Słowa wypowiedziane blisko dekadę temu, już wtedy potwierdzały słuszność decyzji ówczesnej zawodniczki Górnika Łęczna, dotyczącej wyboru jej drogi życiowej. Trzeba przyznać, że nieoczywistej. Z każdym rokiem kobieca piłka nożna w Polsce jest coraz bardziej popularna, ale wciąż jednak futbol jest uważany bardziej za męski sport. Kamczyk od początku nie miała jednak wątpliwości, że właśnie w tej dyscyplinie odnajdzie się najlepiej i osiągnie sukcesy. Urodzona w Wodzisławiu Śląskim, przygodę z piłką zaczynała w nieodległych od jej rodzinnej miejscowości Krzyżanowicach. Po latach tak wspominała pierwsze kroki w LKS-ie.
Kiedy ja zaczynałam, nie było tak jak dziś. Dziewczyna ganiała za piłką z chłopakami, wszyscy się dziwili, lecz robiła to z pasją i ogromną miłością do tej dyscypliny. Grało się na różnych boiskach, treningi nie były tak urozmaicone. Nie było też tyle sprzętu, co jest do użytku obecnie. Gdy zaczynałam grać z dziewczynami w 2. lidze, dojeżdżałam na treningi skuterkiem. Zima czy nie zima, wsiadałam i jechałam, a teraz mamy bursy szkolne, internaty – zupełnie co innego. Na pewno teraz jest większy profesjonalizm i ludzie już wiedzą, że dziewczyny też potrafią grać. Jestem zadowolona z tego jak piłka się rozwinęła, ale i cieszę się z tego, że moja kariera właśnie tak się zaczynała. Fajnie wrócić myślami do dawnych czasów…
Nie do końca sprzyjające warunki nie zniechęciły młodej zawodniczki. Swoją pasję kontynuowała w Czarnych Gorzyce, z którymi w 2012 roku wywalczyła awans do Ekstraligi. Rok później mogła świętować tytuł mistrzyń Polski. Jej Unia Racibórz o dwa punkty wyprzedziła Medyka Konin.
Ewelinie Kamczyk (na zdjęciu pierwsza z lewej w górnym rzędzie) i jej koleżankom z Unii w sezonie 2012/13 nie udało się sięgnąć po podwójną koronę. W finale Pucharu Polski uległy 1:2 Medykowi. Co ciekawe, dwie bramki dla ekipy z Konina zdobyła Ewa Pajor.
Po zakończeniu sezonu ligowego, przyszedł czas na mistrzostwa Europy do lat 17 w Szwajcarii, zakończone wielkim sukcesem naszej drużyny. W Nyonie biało-czerwone w półfinale pokonały 3:1 Belgię, żeby w meczu decydującym o tytule pokonać 1:0 Szwecję. Gola na wagę złotego medalu strzeliła Ewelina Kamczyk.
Sukces drużyny pod wodzą trenera Zbigniewa Witkowskiego pozwolił Ewelinie Kamczyk (numer 8) jeszcze bardziej uwierzyć w swoje umiejętności.
Myślę, że taki przełomowy moment nastąpił, gdy zdobywałam mistrzostwo Europy z U17 i będąc już w Unii Racibórz. To był taki profesjonalny klub, gdzie dostałam pierwsze pieniądze – 700 złotych w kopertach. Wtedy to było coś niesamowitego, że jako 17-latka mogłam tyle zarobić. Anegdotka – moją pierwszą wypłatę po prostu rozwaliłam w sklepie odzieżowym (śmiech). Ta Unia mnie właśnie uświadomiła. Bardzo dobrze zostałam poprowadzona przez trenera Remigiusza Trawińskiego.
Mimo sukcesów rok 2013 okazał się dramatyczny dla klubu z Raciborza, który z powodów finansowych wycofał się z rozgrywek w trakcie sezonu i ogłosił upadłość. Dla Kamczyk oznaczało to rewolucję w życiu i przeprowadzkę do… Konina. To właśnie w barwach dotychczasowego największego rywala kontynuowała karierę. Dwa kolejne sezony to całkowita dominacja na krajowym podwórku, zakończona dubletem: w lidze i Pucharze Polski.
W Koninie przez dwa lata Ewelina Kamczyk grała w zespole ze swoją przyjaciółką z reprezentacji Ewą Pajor.
Klubowe drogi Kamczyk i Pajor rozeszły się w 2015 roku. Pierwsza zdecydowała się na przenosiny do Górnika Łęczna. Druga postawiła na wyzwanie zagraniczne i transfer do VfL Wolfsburg. Z perspektywy lat tak oceniała decyzję, że już wtedy nie poszła w ślady koleżanki i nie opuściła kraju.
Często ludzie pytają, czy nie żałuję, że tak długo. A ja odpowiadam, że nie. Gdybym wyjechała wcześniej, nie osiągnęłabym tyle w Ekstralidze. A i na miejscu byłoby mi pewnie trudniej się odnaleźć. Nie byłam gotowa na taki ruch. Dopiero, gdy poczułam, że naprawdę tego chcę i że czuję się na siłach, wyjechałam.
Bilans sześciu lat występów Kamczyk na Lubelszczyźnie to trzy mistrzostwa, dwa Puchary Polski i pięć tytułów królowej strzelczyń Ekstraligi.
Czas gry w Górniku nie był jednak tylko „usłany różami”. W publicznych wypowiedziach Kamczyk opowiadała o kryzysie psychicznym, kiedy z powodu depresji zrezygnowała z gry w reprezentacji i myślała nawet o zakończeniu kariery. Ostatecznie z pomocą najbliższych udało jej się przezwyciężyć kryzys. Właściwy moment na życiową rewolucję nadszedł w wieku 25 lat, kiedy w końcu zdecydowała się na zagraniczny wyjazd. Przeprowadziła się do Francji, gdzie od blisko czterech lat reprezentuje barwy FC Fleury 91. W 2023 roku na dobre wróciła też do drużyny narodowej, prowadzonej przez Ninę Patalon. Wspólna praca przyniosła wielki sukces pod koniec 2024 roku – pierwszy, historyczny awans reprezentacji kobiet do mistrzostw Europy! O wszystkim przesądził triumf nad Austriaczkami w finale baraży.
Warto było cierpieć dla tej jednej nocy w Wiedniu. To, że mogłam wrócić do kadry i spełnić największe marzenie, jest wielką rzeczą. Tamte chwile z Wiednia zostaną ze mną na długo. Łzy szczęścia, wspólna radość, euforia w szatni. My się nawet nie wykąpałyśmy, bo w całym tym szale szczęścia nie miałyśmy na to czasu. Coś niesamowitego.
Ewelina Kamczyk to jednak nie tylko utalentowana piłkarka, która ma istotny wkład w sukcesy drużyn klubowych i reprezentacji. Nie bez znaczenia jest też jej osobowość, to dobry duch każdej szatni. Przebojowa, uśmiechnięta, pełna pomysłów. Swoim bardziej prywatnym obliczem dzieli się z kibicami w internecie, gdzie na profilach w mediach społecznościowych zamieszcza wiele materiałów zza kulis życia zawodowego sportowca, a nawet prezentuje swoje umiejętności wokalne.
Należy mieć nadzieję, że również śpiewająco polskie piłkarki zaprezentują się podczas lipcowych mistrzostw Europy, gdzie w fazie grupowej zmierzą się z Niemkami, Szwedkami i Dunkami. Ciekawostką jest fakt, że tak jak podczas pamiętnego Euro do lat 17 sprzed 12 lat, miejscem zmagań będzie Szwajcaria.