W eliminacjach MŚ 2002 odgrywał kluczową rolę w reprezentacji Polski prowadzonej przez Jerzego Engela. Po 16 latach przerwy jego gole pozwoliły biało-czerwonym ponownie zagrać na mundialu. 22 grudnia bohater tamtych kwalifikacji Emmanuel Olisadebe będzie obchodził urodziny, tym razem 44.
Miasto portowe położone na południu Nigerii, liczące blisko pół miliona mieszkańców. To również miejsce wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego. Nie wszyscy pewnie wiedzą, ale ma ono jeden wspólny mianownik z naszym krajem. To właśnie tu w 1978 roku przyszedł na świat Emmanuel Olisadebe – późniejszy reprezentant Polski.
Warri widziane zza firany. To w tym nigeryjskim mieście przyszedł na świat Emmanuel Olisadebe.
Od najmłodszych lat popularny „Emsi” przejawiał zainteresowanie do gry w piłkę nożną. W 1992 roku trafił do juniorów Jasper United. W seniorach zadebiutował trzy lata później. Jego przygoda z tym klubem trwała w sumie 5 lat (wliczając grę w juniorskim zespole). Mającego smykałkę do strzelania goli napastnika (grywał też jako skrzydłowy) wypatrzyli skauci z Polski.
Pierwsze kroki w drodze na szczyt Emmanuel Olisadebe stawiał w malutkim klubie Jasper United mającym siedzibę w mieście Onitsha.
Gdy w 1997 roku przybył do kraju nad Wisłą, chyba nie spodziewał się, że w dwóch klubach odbije się od ściany. Nie spodobał się w Wiśle Kraków i Ruchu Chorzów. Ale do trzech razy sztuka. Na talencie napastnika poznano się w Polonii Warszawa, głównie za sprawą Jerzego Engela. To on okazał się dla Olisadebe drugim ojcem. Z klubem ze stolicy „Emsi” związał się na 3 lata. Już w pierwszym sezonie sięgnął po wicemistrzostwo Polski. Zdobył jednak tylko jedną bramkę. W kolejnym sezonie miał ich na koncie 4. W sezonie 1999/2000 imponował już skutecznością (12 goli), walnie przyczyniając się do mistrzostwa Polski wywalczonego przez Czarne Koszule.
Emmanuel Olisadebe był kluczową postacią reprezentacji Polski w eliminacjach MŚ 2002. Gdyby nie trener Jerzy Engel, być może nigdy nie zagrałby w biało-czerwonych barwach.
„Oli” był zachwycony naszym krajem. Bardzo odpowiadała mu religijność polskich obywateli. Jednak nie zawsze było tak pięknie. Po jakimś czasie napotkał pierwsze przejawy rasizmu. Wszystko zaczęło się w momencie, gdy pojawiły się pogłoski o możliwym przyznaniu Nigeryjczykowi polskiego obywatelstwa (wielkim orędownikiem takiego pomysłu był selekcjoner Engel). Zarzucano mu brak znajomości języka, a także kiepską integrację z innymi kolegami z Polonii. Z haniebnym zachowaniem ze strony pseudokibiców spotkał się w Lubinie, kiedy został obrzucony bananami przez kiboli Zagłębia. Mimo przeciwności losu, w lipcu 2000 roku Olisadebe otrzymał w trybie przyspieszonym polskie obywatelstwo.
„Dziękuję bardzo. Jestem szczęśliwy. To dla mnie jedna z najważniejszych chwil” – to słowa Emmanuela Olisadebe wypowiedziane po polsku po odebraniu obywatelstwa RP. Pierwszy z prawej trener warszawskiej Polonii Dariusz Wdowczyk.
W końcu doszło do długo wyczekiwanego debiutu. Po raz pierwszy w biało-czerwonych barwach Emmanuel wystąpił 16 sierpnia 2000 roku. W Bukareszcie rywalem reprezentacji Polski była Rumunia. Mecz zakończył się remisem 1:1, a Olisadebe zdobył wyrównującą bramkę w 79. minucie. Było to jego premierowe trafienie w drużynie narodowej, ale nie ostatnie.
Nigeryjczyk rozkochał w sobie kibiców nad Wisłą. Wszystko przez fantastyczną postawę w eliminacjach mistrzostw świata 2002. W nich Olisadebe – nazywany przez fanów po swojsku Olisadebowskim – stał się istnym „Emsi Hammerem” tych kwalifikacji. Niczym prawdziwy młot (z ang. hammer) kruszył defensywę każdego rywala. Pierwsze gole – i to od razu dwa – strzelił na Ukrainie. W sumie zdobył osiem bramek. Dzięki jego formie strzeleckiej Polska awansowała po 16 latach na mundial w Korei Południowej i Japonii.
Po udanym sezonie opuścił Polskę i przeniósł się do Aten, aby grać w Panathinaikosie. Tam wiodło mu się ze zmiennym szczęściem. Pierwsze lata były udane. Zdobył mistrzostwo i Puchar Grecji, regularnie grał w Lidze Mistrzów. Dopiero poważna kontuzja kolana spowolniła dobrze rozwijającą się karierę. Jeszcze przed mistrzostwami świata Olisadebe ożenił się z Beatą Smolińską (ślub odbył się w Warszawie).
Ceremonia zawarcia małżeństwa Emmanuela Olisadebe z Beatą Smolińską odbyła się 16 czerwca 2001 roku w Pałacu Ślubów na warszawskiej Starówce. Wśród gości nie zabrakło ówczesnego prezesa PZPN Michała Listkiewicza.
Na mundial w 2002 roku Polska jechała – jak zapowiadał selekcjoner Engel – po mistrzostwo świata. Skończyło się na trzech meczach i ogromnym zawodzie. Zawiódł też nasz lider. Tylko jeden gol – strzelony w dodatku w ostatnim spotkaniu ze Stanami Zjednoczonymi o uratowanie honoru – na pewno chluby mu nie przyniósł. Po mistrzostwach świata z reprezentacją pożegnał się trener Engel. „Oli” powoli odchodził w zapomnienie. W eliminacjach Euro 2004 wystąpił tylko w trzech meczach. Bramka zdobyta na MŚ okazała się jego ostatnią dla biało-czerwonych. Bilans Nigeryjczyka z polskim paszportem to 25 spotkań i 11 goli.
Po europejskich i światowych wojażach (Grecja, Anglia, Cypr, Chiny) Olisadebe pojawił się w 2011 roku na testach… w gdańskiej Lechii. W klubie z Trójmiasta nie zdecydowano się jednak na podpisanie kontraktu z byłym reprezentantem kraju. „Emsi” postanowił więc jeszcze raz spróbować sił za granicą – tym razem w drugiej lidze greckiej. Karierę piłkarską zakończył w styczniu 2013 roku.
To miał być wielki powrót do Polski. W 2013 roku „Oli” był testowany przez Lechię Gdańsk. Zagrał nawet w sparingu z Olimpią Grudziądz. Kontraktu jednak nie podpisał.
Od tamtej pory słuch po nim zaginął. Próżno było szukać go w Polsce. Przypomniał o sobie dopiero w 2018 roku, kiedy udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu” przed towarzyskim meczem Polski z Nigerią. Przyznał w nim, że powrócił do rodzinnego kraju, rozwiódł się (w 2017 roku) i próbował swych sił w roli menedżera. Na pytanie, czy żałował kiedykolwiek, że zdecydował się grać dla Polski, odparł: „Nigdy. Wierzę, że to Bóg zdecydował, bym występował w polskiej kadrze. (…) Jestem bardzo dumny, że podjąłem taką decyzję”. Olisadebe „odnalazł się” ponownie w listopadzie 2020 roku. W wywiadzie dla „Sportowych Faktów” powiedział, że działa w sektorze budowlanym w Nigerii. „Generalnie biorę teraz życie powoli. Nie jestem pod żadną presją, nigdzie mi się nie spieszy – wyjaśnił „Emsi”.
Emmanuel Olisadebe (z lewej) zmienił się nie do poznania. Tu na zdjęciu z 2022 roku w towarzystwie Nigeryjczyka Martinsa Ekwueme – niegdyś piłkarza m.in. Polonii Warszawa, Wisły Kraków i Legii Warszawa.