Byliśmy nietykalni. Czuliśmy się pewni siebie, że nic nam nie może się stać. Staliśmy się szanowanymi obywatelami Białegostoku. Wszędzie, gdzie zachodziliśmy, ciepło nas witano. Nie graliśmy za wielkie pieniądze. Premia za wygraną wynosiła 100 dolarów. Nie to jednak się liczyło, a atmosfera w mieście. Samo wyjście z szatni na murawę, ten tumult panujący na trybunach bardzo nas dopingowały. Takich rzeczy się nie zapomina.