Trafiłem na zły moment. Tuż przed sezonem – jeden trening i do domu.
Jego historia nie jest oczywista. Choć piłkarzy urodzonych poza granicami naszego kraju, a reprezentującymi biało-czerwone barwy było już kilku, on nie jest przykładem ekspresowego przyznania polskiego paszportu. Choć urodził się w Brazylii, życie poniosło go do kraju nad Wisłą. To tu przez lata pracował na swoje nazwisko, podkreślając jednocześnie, że jest „u siebie”. Jego przodkowie wyemigrowali bowiem z Polski do Ameryki Południowej. Formalne nadanie Cionkowi obywatelstwa, nie oznaczało automatycznego powołania do reprezentacji. Musiał na nie trochę poczekać i zasłużyć występami na boisku. W koszulce z orłem na piersi wystąpił 21 razy, m.in. na mistrzostwach Europy we Francji i na mundialu w Rosji. W dniu 38. urodzin Thiago Cionek może z satysfakcją patrzeć na swoje dokonania. Ale już z dalszej perspektywy, bowiem od ponad dekady reprezentuje barwy klubów z Półwyspu Apenińskiego.
Cionek nie jest pierwszym reprezentantem Polski urodzonym w Ameryce Południowej. Pochodzący z Kurytyby obrońca poszedł w ślady Rogera Guerreiro, który jednak przed przyjazdem do Warszawy i występami w Legii, nie miał z naszym krajem wiele wspólnego. Przebojowego pomocnika w kadrze na Euro 2008 widział Leo Beenhakker, a starania PZPN sprawiły, że Prezydent Lech Kaczyński przyznał mu polski paszport. Cionek pojawił się nad Wisłą także w dojrzałym jak na piłkarza wieku (miał 22 lata), ale przyjechał do naszego kraju nie tylko ze względu na poszukiwanie nowego miejsca zatrudnienia.
Dla Cionka przyjazd do Polski był w pewnym sensie podróżą sentymentalną. Zawodnik zaczynał przygodę z futbolem w niższych ligach w Brazylii. Po kilku latach w Ameryce Południowej (z przerwą na krótki pobyt w trzecioligowym portugalskim GD Bragança), w 2008 roku zdecydował się na dłuższy wyjazd do Europy. Najpierw szukał szczęścia we włoskich Chievo Werona i Atalancie Bergamo, gdzie jednak nie udało mu się dostać angażu. Z tego powodu swoich sił postanowił spróbować bardziej na północy kontynentu.
Zanim Thiago Cionek znalazł zatrudnienie w Białymstoku, był testowany m.in. w Poznaniu. Na zdjęciu podczas meczu Lecha z Jagiellonią 19 marca 2011 roku.
Trafiłem na zły moment. Tuż przed sezonem – jeden trening i do domu.
Ostatecznie utalentowany obrońca trafił na Podlasie. Mówiło się, że trenerowi Jagiellonii Michałowi Probierzowi miał go polecić… sam Zbigniew Boniek. Szkoleniowiec postanowił dać szansę Brazylijczykowi i po kilku treningach zdecydował o pozostawieniu go w drużynie. Początki nie były łatwe, ponieważ Cionek musiał dość długo czekać na pozwolenie na pracę. Ostatecznie we wrześniu 2008 roku zadebiutował w nowej drużynie. Szybko wyrobił sobie renomę i wywalczył miejsce w składzie „Jagi”. Słynął z nieustępliwości i ostrej gry. Dla wielu zbyt ostrej.
U nas, gdy ktoś gra ostro od razu zostaje okrzyknięty brutalem. Ostrożnie z tymi określeniami.
Fakt faktem, że Cionek był regularnie upominany przez arbitrów, a o jego nieustępliwej grze przekonał się m.in. Andrzej Niedzielan. W meczu Ruchu z Jagiellonią w 2010 roku napastnik Niebieskich grał w specjalnej masce na twarzy, chroniącej kość jarzmową po złamaniu. Po kontakcie z łokciem przeciwnika kontuzję trzeba było leczyć od początku. Były reprezentant Polski nie przebierał w słowach i publicznie nazwał Cionka bandytą.
Starcia z Thiago Cionkiem dla napastników nigdy nie należały do przyjemnych. Na zdjęciu obrońca Jagiellonii pilnuje napastnika Ruchu Chorzów – Artura Sobiecha (8 listopada 2009 roku).
W Jagiellonii Cionek przez cztery lata rozegrał blisko 100 spotkań. W tym czasie sięgnął z klubem z Podlasia po Puchar i Superpuchar Polski. Mimo zarzutów o ostrą grę, jego rola w zespole była nie do przecenienia. Był też powszechnie lubiany, bo jego wizerunek na murawie nijak się miał do tego, jaki prezentował poza boiskiem. Zawsze uśmiechnięty, sympatyczny, otwarty. Szacunek wśród kolegów z szatni wzbudzała też jego pracowitość. Miał świadomość swoich niedoskonałości (Tomasz Frankowski wspominając początki Brazylijczyka w klubie stwierdził, że lewa noga służyła mu tylko do wsiadania do tramwaju). Dlatego z uporem pracował nad doskonaleniem techniki i z miesiąca na miesiąc robił wyraźne postępy. Właśnie wtedy pojawił się pomysł złożenia wniosku o przyznanie polskiego obywatelstwa. Cionka upoważniało do tego pochodzenie (jego pradziadkowie Franciszek Cionek i Agata Sokólska wyemigrowali z kraju przed I Wojną Światową), a jak sam podkreślał jego marzeniem były występy w reprezentacji Polski. Choć miał świadomość, że sam fakt posiadania paszportu to tylko mały krok do drużyny narodowej. Oficjalnie mógł być brany pod uwagę przez selekcjonera od 3 października 2011 roku.
Zdaje sobie sprawę, że aby w niej grać to sam paszport nie wystarczy. Trzeba na to zasługiwać. Moje starania o obywatelstwo nie wiązały się z reprezentacją, chociaż na pewno moim marzeniem byłoby zagrać w kadrze.
Rzeczywiście, przekonania zawodnika znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Żeby dostać powołanie do kadry Cionek… musiał wyjechać z Polski. Po czterech latach spędzonych w Białymstoku, pojechał tam, gdzie skierował swoje pierwsze kroki szukając zatrudnienia w Europie – do Włoch. Od ponad dekady reprezentuje barwy tamtejszych klubów.
Thiago Cionek od 2012 występuje na włoskich boiskach. Zaczynał w Serie B w Padwie i Modenie. Później przyszedł czas na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Palermo i SPAL (na zdjęciu z 2020 roku jako piłkarz klubu z Ferrary podczas meczu z Napoli). Od sezonu 2020/2021 znów na zapleczu ekstraklasy był zawodnikiem Regginy, a od 2023 roku występującego w Serie C – Avelliano.
Mimo, że o powołaniu obrońcy do reprezentacji Polski już przed Euro 2012 myślał Franciszek Smuda, szansę debiutu Cionek dostał dopiero od Adama Nawałki. W koszulce z orłem na piersi mogliśmy go zobaczyć pierwszy raz w meczu z Niemcami w Hamburgu 13 maja 2014 roku. Rozegrał wówczas 76 minut i biorąc pod uwagę bezbramkowy remis z faworyzowanym rywalem, ze swojego występu mógł być zadowolony. Choć pierwszych sześć gier w kadrze zaliczył wyłącznie w meczach towarzyskich, znalazł się w 23-osobowym składzie na mistrzostwa Europy we Francji. Co ciekawe powołanie wpłynęło również na jego życie osobiste, bo Cionek w czerwcu 2016 roku planował… wziąć ślub! Uroczystość trzeba było jednak nieco odłożyć.
Thiago Cionek (z prawej) w towarzystwie Arkadiusza Milika i Filipa Adamusa z Polskiego Związku Piłki Nożnej, podczas zgrupowania w La Baule podczas Euro 2016.
Nad Sekwaną ekipa pod wodzą Adama Nawałki była jedną z rewelacji turnieju. Polacy doszli do ćwierćfinału, przegrywając dopiero po serii rzutów karnych z późniejszymi mistrzami Europy Portugalczykami. Udział w tym sukcesie miał także Cionek, który był co prawda rezerwowym, ale rozegrał 90 minut w kończącym zmagania grupowe meczu z Ukrainą (1:0).
Na Stade Vélodrome w Marsylii Thiago Cionek nie zostawiał zbyt wiele swobody m.in. Jewhenowi Konoplance.
Po mistrzostwach Europy Cionek na dobre „zadomowił się” w reprezentacji. Choć nie był podstawowym piłkarzem, regularnie otrzymywał powołania od selekcjonera. Zaliczał kolejne występy w spotkaniach towarzyskich i meczach o punkty. A co najważniejsze, znalazł się w kadrze na kolejną wielką imprezę – mistrzostwa świata w 2018 roku. Pierwszy mecz Polaków w Rosji – z Senegalem – rozpoczął w wyjściowym składzie i zapisał się w historii naszego futbolu. Choć zapewne nie to było jego celem... Został bowiem pierwszym polskim piłkarzem, który na mundialu pokonał... własnego bramkarza.
Obwinianie wyłącznie Cionka za porażkę biało-czerwonych z ekipą z Afryki byłoby jednak nadużyciem. Fakty są jednak takie, że ten mecz Polakom (zresztą jak cały turniej) zupełnie nie wyszedł, a Cionka w kolejnych spotkaniach (z Kolumbią i Japonią) już nie zobaczyliśmy.
W dniu 38. urodzin Thiago Cionek jest już u progu definitywnego rozstania z futbolem w roli zawodnika. Po mistrzostwach świata w reprezentacji zobaczyliśmy go już tylko raz. W listopadzie 2018 roku Jerzy Brzęczek dał mu szansę występu w wyjazdowym meczu Ligi Narodów z Portugalią (1:1).
Choć w reprezentacyjnej przygodzie Thiago Cionka brakowało „fajerwerków” czy wielkich spotkań, okres występów w narodowych barwach był bez wątpienia najbardziej udanym w jego karierze.
Kolejnych powołań do kadry Cionek już nie dostał, a od tego czasu koncentrował się już na występach w klubach we Włoszech. Najpierw w Regginie, do której dołączył przed sezonem 2020/2021, a od początku obecnych rozgrywek już na poziomie Serie C, reprezentując barwy walczącego o awans na drugi poziom rozgrywkowy US Avellino.