Kibice podziękowali piłkarzom… nogami. W listopadowe południe 1981 roku przyszło ich na wrocławski Stadion Olimpijski prawie 30 tysięcy. Skąd takie zainteresowanie starciem z Maltą, którego wynik był łatwy do przewidzenia?
Nasi rywale nie byli w awangardzie europejskiego futbolu. Co więcej, w kontynentalnej hierarchii znajdowali się na szarym końcu. Tak liczna widownia to efekt kapitalnej gry drużyny Antoniego Piechniczka kilka tygodni wcześniej. W Lipsku pokonała NRD 3:2 i zapewniła sobie awans na mundial w Hiszpanii. Wrocławskie starcie z Maltą było zwieńczeniem udanych eliminacji.
Kibice chcieli efektownych akcji, goli i wysokiego zwycięstwa. Wszystko dostali. Z sześciu bramek strzelonych Charlesowi Sciberrasowi najwięcej komentarzy wywoła ta zdobyta przez debiutanta. Dariusz Dziekanowski już wtedy był uważany za jeden z największych talentów w polskim futbolu. Lider reprezentacji juniorów, która rok po roku zdobyła wicemistrzostwo Europy, jesienią błyszczał w ekstraklasie. Gwardia Warszawa była rewelacją rozgrywek, a tercet Dariusz Dziekanowski – Krzysztof Baran – Marek Banaszkiewicz mógł wtedy rozmontować każdą obronę.
Nic dziwnego, że Piechniczek dał 21-letniemu piłkarzowi reprezentacyjną szansę. W 68. minucie „Dziekan” zmienił Włodzimierza Smolarka, ale o tym, co było później, niech opowie sam: „W 80. minucie dostałem piłkę jakieś trzydzieści metrów od bramki Maltańczyków i ruszyłem naprzód, rozglądając się pilnie, komu by ją sensownie podać. Jeden zwód, drugi… wciąż nikogo nie widzę… trzeci… Dociągnąłem w ten sposób prawie do linii pola karnego i kropnąłem z całej siły po ziemi w prawy dolny róg. Weszło! Moja radość była tak ogromna, że coś mi się na chwilę przestawiło w głowie i to ja gratulowałem kolegom, zamiast przyjmować gratulacje”.
To pierwszy z dwudziestu goli, jakie zdobył w drużynie narodowej. Reprezentacyjną przygodę zaczął bajkowo, ale rok później przeżył ogromne rozczarowanie. Nie pojechał na mundial do Hiszpanii. „Miał jeszcze czas” – skomentował swoją decyzję Piechniczek.
Nigdy się nie dowiemy, czy była słuszna. Być może gdyby Dziekanowski już w Hiszpanii otrzaskał się z atmosferą wielkiego turnieju, dałby drużynie więcej cztery lata później w Meksyku?
* Cytat pochodzi z książki Dariusza Dziekanowskiego i Arkadiusza Nakoniecznika „Dziekan. Autobiografia”, Wydawnictwo Akurat, Warszawa 2015.