Na początku lat 80. ojciec wziął mnie i brata Maćka na mecz drugoligowych „Pasów”. To było tuż przed awansem do ekstraklasy. W 1983 r. zacząłem trenować w Cracovii. Gdy trener Janusz Sputo wrócił z Niemiec, długoletni działacz Cracovii Ignacy Książek namówił go do przeprowadzenia naboru. Na pierwszy trening zaprowadził mnie tata z redaktorem Andrzejem Szelągiem. Ojciec się z nim przyjaźnił. Szeląg uważał, że mam talent. Byłem już wprawiony w bojach na osiedlowym boisku. Mieszkaliśmy wtedy na Azorach. Tak się składało, że nigdy nie kopałem piłki z rówieśnikami, tylko chłopakami o trzy, cztery lata starszymi. To była niezła przeprawa.